Za zadawanie głupich pytań
Trójka przyjaciół wybrała się na poszukiwania ,, idiotów". Niestety nie było proste ich znaleźć ponieważ Szanowny Pan James Potter zabrał ze sobą Mapę Huncwotów. W końcu znaleźli chłopaków. Stali pod pokojem nauczycielskim i rozmawiali z Profesor McGonagall. Jule strzeliła sobie otwartą ręką w czoło mrucząc: ,, debile". Razem z Lili oraz Remusem podeszli do rozmawiających.
- No nareszcie!- prychnęła opiekunka domu lwa.- Gdzie wyście się podziewali?! Przecież nie wolno puszczać tej trójki samej! Lepiej ich zabierzcie zanim dam im szlaban.
- Za co?!- oburzył się Rogacz.
- Za zadawanie głupich pytań, Panie Potter- odparła nauczycielka.
- Dobrze Pani Profesor- powiedziała Julietta.- A o co właściwie się zapytali?
- Ohh- westchnęła kobieta.- Zaczęli pytać się, co to jest sarkazm? Czy on boli i czy mogliby go użyć przeciwko Panu Snape'ovi.
- Okeejjj. Dziękujemy za przypilnowanie ich. Do widzenia.- pożegnała się ognistowłosa i pociągnęła swojego chłopaka za włosy. Gdy przyjaciele odeszli już trochę od nauczycielki James chwycił się za bolące miejsce.
- Ał! Za co to?!- wrzasnął.
- Za zadawanie głupich pytań!- odpowiedziała Evans głosem Profesor McGonagall. Wszyscy głośno się zaśmiali.
- Dobra koniec tego dobrego!- Jule uśmiechnęła się złowieszczo.- Gadać co jeszcze jej naopowiadaliścię?!
- Ciii. Spokojnie Kochanie.- Syriusz próbował uspokoić szatynkę.
- Spójrz na to z naukowej strony Łapo.- zaproponowała.- Jak można być spokojnym skoro wszystkie komórki w mózgu są nerwowe?
- Jakoś trzeba.- wzruszył ramionami.
- Mam ochotę przbić Ci piątkę,
W twarz, krzesłem.
- Okejjj...
- No przecież żartowałam Pacanie!
- Uhm...
- Co sugerujesz?
Chłopak wskazał palcem na swój policzek.
- Ta.- westchnęła Li.- Pomaż sobie.
Black zrobił obrażoną minę.
- Fochaj się, fochaj. Zobaczymy kto dłużej wytrzyma.
- Stawiam sykla na Jule.- szepnęła Lili do Jamesa.
- Wchodzę.- odparł okularnik i podał jej rękę.
Tym czasem Julietta patrzyła się wyzywająco na Syriusza a on na nią. Żadne z nich nie mrugało. W końcu po dziesięciu sekundach Black przymknął oczy.
- Poddaję się!- oznajmił.
- Ha! Wygrałam!- ucieszyła się.
- Potter?- ognistowłosa wyciągnęła rękę po swoją nagrodę. Rogacz niechętnie sięgnął do kieszeni i wyciągnął monetę.
- Trzymaj- warknął.
- James!- zganiła go Rots.- To nie ładnie tak się odzywać do kobiet. Do Łapy możesz tak mówić ale nie do Lilusi!
- Ej!- zaśmiał się Syriusz.
- Dzięki Juls.
- Juls?
- Co? Właśnie to wymyśliłam. Nie podoba się?
- Nie. Jest spoko...
- Toooo co teraz robimy?
- A jak myślisz?
- Coś po Huncwocku?
- Coś po Huncwocku.
- Remus zeszyt!
- Jaki zeszyt?!
- Miałeś zapisywać w zeszycie nasze pomysły!
- Nie przypominam sobie...
- Wpadliśmy na to w tamtym roku jak zachorowaliśmy! Byliśmy w skrzydle szpitalnym!
- Aaaaa! No to zaraz wracam.
- A ja nadal nie wiem o jaki zeszyt chodzi!
- Oj, Glizdku, Glizdku. Gdy Ty sobie wesoło chrapałeś w najlepsze, my nie szczędziliśmy czasu i knuliśmy niecne plany.
- No wiecie co?! To jest kompletnie w waszym stylu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro