Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wszystko macie?


- I co z nią?- zapytała Lili gdy zobaczyła schodzącą po schodach szatynkę.
- Już lepiej- stwierdziła z ulgą w głosie. Chwyciła stojący na stoliku kubek z herbatą i usiadła na fotelu.- Śpi- dodała po chwili.
- To dobrze- westchnął Artur.
- Ciociu Jule!- krzyknęli Charlie i Bill.- Pobaw się z nami!
- Dzieci, Ciocia Jule jest zmęczona- powiedział sennym głosem Weasley.
- Tak to ja jestem zmęczona- zaśmiała się i popatrzyła  na niego znacząco.- A co ty na to, że mini Weasleyontka  wpadną do mnie na weekend? Wy sobie trochę odpoczniecie a Bill i Charlie będą mieli najlepszą zabawę w dziejach.
- Nie, nie będziemy...- zaczął.
- Tato! Prosimy!
- No nie wiem- zawachał się.
- Ale ja wiem. I Ty tu nie masz nic do powiedzenia. Dzieciaki jadą do mnie i koniec- mówiła pewnym głosem.- Teraz, macie trzy minuty na spakowanie potrzebych rzeczy. Inaczej- przeleciała palcem po szyi i spojrzała na Billa I Charliego, którzy od razu po wypowiedzeniu tych słów pędem wybiegli z pokoju.
- Widzisz Juls?- zaśmiał się James.- A Ty się dziwisz Dlaczego wszyscy się Ciebie boją.
- O ile dobrze wiem, to Ty i Syriusz to nie wszyscy- odparła z udawaną powagą.
- Ja wcale się ciebie nie boję- burknął cicho.
- Uważaj bo Ci jeszcze ktoś uwierzy. Dobra, małe Weasleyontka! Chodźcie, bo pójdę bez Was.
Z pokoju obok dobiegł pisk chłopców
I po pięciu sekundach, pojawili się w drzwiach, przepyhając się.
- Wszystko macie?- zapytała Li ledwo podtrzymują śmiech. Bill i Charlie wyglądali jakby przebiegło ich stado słoni.
- Tak- krzyknęli jednocześnie.
- To dobrze. Komu w drogę temu czas. A czas to pieniądz. A pieniądz to więcej zabawek dla mini Arturów.
- Daruj sobie, te mugolskie powiedzonka- westchnęła z politowaniem Lili.
- Dlaczego?
- Bo ci to nie wychodzi.
Jule wydęła obrażona wargę i popatrzyła groźnie na przyjaciółkę. Chwilę później, otrząsnęła się i chwyciła Billa i Charliego za ręce.
- Słuchajcie dzieciaki- podeszła z nimi pod kominek- Podróżowaliście już kiedyś siecią fiuu, co?

---------------'-------------------------------------------
Nominowała mnie Karczoch44 (już nie żyjesz)
Ileś tam faktów i sobie
1 Jestem na wakacjach
2 W Chorwacji
3 w mieście
4 o nazwie Podgora
5 10 kilometrów od makarskiej
6 Nie wiem czy są tu województwa
7 ale jak są to nie wiem w jakim jestem
8 Narnia
9 Uważam że na Wattpadzie jest za mało ff O narni
10 wszyscy moi znajomi są zdrowo jebnięci
11 ja zresztą też
12 I jestem z tego dumna
13 Uwielbiam (uwaga uwaga, tego  sie nie spodziewaliście) Harrego Pottera
14 Nie mam zielonego pojęcia
15 Pa
Nominuje
Julie_Black_Lupin
ManyiQ
Irmanniel
KamiJJa
TheQueenOfMagic
Kochaneczki_Potterka
CrazyHeroska69
TA_TAKA

I jeszcze ten obiecany one-shot

Trafiłam do Narni przez przypadek. Jeden cholerny przypadek, a zmienił tak wiele w moim życiu. Na lepsze oczywiście. Codziennie po przebudzeniu sprawdzam czy to co się stało, na pewno, nie było tylko pięnym snem. I za każdym razem, dziękuję Aslanowi.
Nazywam się Stella Morgan. Mam  szesnaście lat. Gdy zaczęła się wojna trafiłam pod opiekę dziwnej staruszki. Pewnej nocy obudziło mnie stukanie dobiegające z szafy. Podeszłam więc. kiedy ją otworzyłam ze środka wyleciał mały ptaszek, a moja świeczka zgasła. Postanowiłam wejść do środka. Spotkałam bardzo miłego Pana Bobra( on gadał!) który wszystko mi wytłumaczył i zabrał mnie do swojego domu. Przestawił mnie czwórce rodzeństwa. Zuzanna, Edmund, Łucja oraz Piotr. Po ,,zdradzie" Edka razem wyruszyliśmy w podróż, aby odnaleźc Aslana. Wspólnymi siłami pokonaliśmy białą czarownice I zostaliśmy koronowani na prawowitych władców narni. Po kilku latach Piotrek, oświadczył mi się. Jednak pewnego razu gdy wybraliśmy się na polowanie, Łucja zaprowadziła nas do jakis drzwi. Kiedy z nich wypadłam byłam sama. W pokoju u starszej Pani. W wielu szesnastu lat. Po kilku miesiącach zaczęłam wątpić w Narnie. A może to wszystko mi się przyśniło? Jednak gdy kolejnej nocy, otworzyłam szafę znalazłam w niej coś. Pierścionek zaręczynowy, który podarował mi Piotrek. Od tej pory co rano, gdy się budzę dotykam go i mam nadzieję że spotkam kiedyś jeszcze, mojego ukochanego i wrócę do domu. Do Narni.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro