Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wiltshire

  Z ciemności wyłonił się ładny dwór, przez romboidalne kratki szyb dolnych okien sączyło się światło. Gdzieś z boku, spoza żywopłotu, z pogrążonego w mroku ogrodu dobiegł cichy plusk fontanny. 
Szatynka prychnęła cicho i z pogardą. Ten okazały budynk w Wiltshire, tak strasznie przypominał jej rodzinny dom. Kobietę i mężczyzne, z którymi mieszkała 15 lat, bo nie mieli oni prawa nazywać się jej rodzicami. Wszystkie straszne wspomnienia z nimi związane. Dzieciństwo. Mimo niechęci, przez głowę z prędkościął światła,  przemknął jej obraz z wspomnienia. I wtedy wszystko wróciło. Ból, strach, łzy. Serce zaczęło jej szybciej bić, coraz łapczywiej nabierała powietrza, jakby z obawy, że nagle dawny ucisk w gardle powróci razem z obrazem. Była tylko dzieckiem, tylko dzieckiem. Małym i niewinnym. Miała przecież jedynie dziewięć lat. Odruchowo dotknęła szyji. Jakby przed obawą, że znowu poczuje na niej, mocno zaciśnięte, grube i silne palce.
- Ale ja nie chce!- powiedziała głośno dziewczynka i dla podkreślenia gniewu tupnęła nogą.
- Ależ chcesz, Lucjusz to przecież kulturalny i dobrze wychowany chłopiec. I pochodzi z czystokrwiestej rodziny. Malfoyowie to nasi bardzo dobrzy przyjaciele- mówił mężczyzna uroczystym tonem, groźnie wpatrując się w córkę.
- Wcale nie!- krzyknęła wymachując rękami.- Jest bardzo nie miły i obraża mojego przyjaciela Artura!
- Miałaś się nie zadawać ze zdrajcami krwi!- wrzasnął i w mgnieniu oka przyszpilił córkę do ściany, trzymając ją mocno za szyję. Dziewczynka na nic machała nogami, próbując odepchnąć swojego oprawce. Dopiero po kilku minutach, mężczyzna rzucił córkę w kąt pmieszczenia i pośpiesznie wyszedł z pokoju. Ta natomiast zaczęła wciągać szybko powietrze, jakby na zapas. Pędem wbiegła do łazienki i spojrzała w lustro. Łuk brwiowy rozciął się, od uderzenia w podłogę, i mocno krwawił. Nie za. bardzo się tym jednak przejęła, ponieważ na jej szyji widniał duży ślad odcisków palców.
  Pokręciła szybko głową, jakby chciała odgonić to wspomnienie. Miała teraz przecież cięższe zmartwienie na głowie. Jej przyjaciel oraz ich dzieci, prawdopodobnie siedzął przestraszeni w budynku, od którego dzieliło ją kilkanaście metrów. Uspokajając oddech ruszyła w jego stronę. Lecz każdy głupi wiedział, że dostanie się do środka, nie będzie takie proste. Dwór Malfoyów to pokaźna rezydencja otoczona przez wyszukane ogrody z fontannami i wędrującymi białymi pawiami. Ogrodzona była przez bramę z kutego żelaza, przez którą można było przejść jak przez dym, jeśli domownicy wyrazili zgodę.
A ponieważ owej zgody nie posiadała, sama musiała się tam jakoś wcisnąć.
Po kilku sekundach główkowania. Wreszcie znalzła plan idealny.

################################

POLSAT!

Pytania do bohaterów:

Do Jule: Czy ciągle czujesz coś do Syriusza?

Jule: Co? Do Syriusza?! Hmm... Następny!

Do Jamesa: Jak to się stało, że taki dobry czarodziej dał się pokonać grupce śmierciojadów?

James: Wcale nie dałem się im pokonać!
Jule: Mhm * patrzy na niego z głupkowatą miną*

Do Voldka: Dlaczego chcesz mieć Rots po swojej stronie?
Voldek: Każdy czarodziej czystej krwi jest u mnie mile widziany.

Do Petera: Czy nie żal Ci, że twoi przyjaciele prawdopodobnie są przetrzymawaniu w dworze Malfoyów?
Peter: Oczywiście, że tak. A dlaczego miałoby nie być? * udaje głupiego*.

To już koniec.
Zadawajcie pytania w kometarzach!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro