Weszłaś w krew
Siedziała w swoim pokoju razem z Syriuszem. Jej przyjaciel, Remus oraz Peter przed chwilą wyszli mówiąc, że mają coś ważnego do załatwienia. Na początku chcieli do nich dołączyć. No właśnie na początku. Zawsze jest jakieś ALE. W tym przypadku to ALE to miejsce do którego planowała się udać dwójka Gryffonów. Biblioteka. Dla Jule nie było ta straszne miejsce, nawet bardzo je lubiła. Jednak dla Łapy wręcz przeciwnie. Uważał bowiem, że ten załodowany grubymi, ciężkimi księgami pokój, umie wysysać poczucie humoru w pięć sekund. I jeszcze bibliotekarka. Pani Prince według Huncwota przeszywała swoimi wyłupiastymi, brązowymi oczamu każdą cząstekę duszy pragnąc poznać jego zamiary. No więc w taki sposób został sam z dziewczyną. Między nimi panowała cisza. Przed chwilą jeszcze rozgadani, A teraz siedzą jak na... Coś jest nie tak! Huncwoci NIGDY nie siedzą cicho. W głębi duszy Jule prosiła Merlina aby przyjaciel nie zaczął tego tematu. Ale oczywiście jej prośby nie zostały wysłuchane.
- Czyli to dlatego? Dlatego ze mną zerwałaś?- zapytał nie pewnie chłopak. W jego oczach pojawiły się iskierki nadzieji. Może skoro już zna prawdę to znowu będą razem? Przecież nie mógł bardzo się mylić.
- Syriuszu...- zaczęła.- Tak... Ale...Po prostu nie chciałam Cię narażać. Wiesz jeśli ma się kiedyś stać to co zawiera przepowiednia, Voldemort może chcieć dostać się do mnie poprzez was... Chcę was chronić, a chodząc z tobą wydaję na Ciebie werdykt śmierci...
- Może ja chcę umrzeć?! Może chcę być z tobą mimo tego! Myślisz, że to takie proste zapomnieć! Próbowałem,
Jestem w stanie imrezować wszędzie,
Bo wszystkie dziewczyny wyglądają dobrze, Ale to ty jesteś jedyną w moich myślach. Tak wiele ładnych dziewczyn wokół. One stroją się by mi zaimponować. Ale myśl o tym że jesteś sama sprawia że się uśmiecham. Nie rozumiesz!? Może ja Cię Kocham?! I wcale nie obchodzi mnie ile mamy na drodze przeszkód! Podobno miłość jest ślepa ale i tak zawsze znajduje drogę. Powtarzałem sobie tysiąc razy, że nie jestś w moim typie. Nie pomagało. Zeszłaś mi za skórę! Weszłaś w krew! Utkwiłaś we mnie! To dziwne i głupie uszucie! - krzyknął. Analizowała powoli i dokładnie każde jego słowo, patrząc prosto w jego szare teńczówki. Jule Zatkało gdy zrozumiała sens tej wypowiedzi.
Syriusz Łapa Orion Black właśnie powiedział coś, coś co było tak pięne, tak silne i tak szczere. Chłopak również nie odrywał oczu od niej. Po chwili wpatrywania się w siebie brunet zrobił krok do przodu. Ujął podbródek dziewczyny i przybliżając się jeszcze bliżej zamknął usta Jule w namiętnym pocałunku, których mu tak bardzo brakowało.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro