Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To ten nasz głupi Huncwocki charakter!

* Nastęnego dnia*

Wstałam wcześnie. Była piąta. Postanowiłam wyjść z pokoju aby nie obudzić wspólokatorek. Weszłam do pokoju wspólnego i zaczęłam czytać. Nagle usłyszałam skrzypienie schodów. Obejrzałam się nikogo nie było. Wróciłam do czytania. Jednak zacisnęłam w dłoni różdżkę. Wiedziałam co się dzieje. Poczułam czyjś oddech na szyi.

- Spadaj Black! O i Ty też Potter.

Wstałam.

- Akcio niewidka.- powiedziałam i peleryna była w mojej prawej dłoni. Przede mną stali dwaj najwięksi debile świata.

- Mhh. - obróciłam się w stronę wyjścia.

- Czekaj!- poprosił Rogacz i złapał mnie za rękę. - Prosimy wysłuchaj nas!

- Macie dwie minuty!

- Jule...- zaczął Syriusz.- Przepraszamy. Wiesz, nie chcieliśmy aby zrobiło Ci się smutno. To ten nasz głupi huncwocki Charakter.

Rzuciłam im spojrzenie ,, Wy tak na serio?".

- Ehh.- Westchnęłam.- I co ja mam z wami zrobić. Debile. No przecież wam wybaczę! Przytuliłam się do nich.

- Widzisz Rogaś! Mówiłem, że w końcu nam wybaczy.

- Nie pogarszaj sprawy Łapo.

Zeszliśmy razem na śniadanie. W WS nikogo jeszcze nie było. Nie dziwię się jest za wcześnie. 5:30.

- Jak wam się w ogóle udało wstać tak wcześnie?

- Skomplikowana operacja.- przyznał Rogacz.

- Ej co wy na to że zagramy po śniadaniu w butelkę?- zmienił temat Syriusz.

- Świetny pomysł!- powiedzieliśmy chórem.


Po śniadaniu czekaliśmy aż wszyscy zjedzą w pokoju chłopaków. Nareszcie wszyscy zeszliśmy się o 10. Ja, Syriusz, James, Peter, Remus, Lili i Dorcas.

- Kto kręci pierwszy?- zapytał Łapcia.

- Ja!- zgłosił się Rogacz. Zakręcił. Wypadło na Lunatyka.

- Pytanie czy wyzwanie?

- Wyzwanie.

- Skołuj nam butelkę ognistej.

- Dobra. Acio ognista.

Po chwili przyleciała butelka.

- Dobra Remiś teraz Ty.

Wypadło na Dorcas.

- Pytanie czy wyzwanie?

- Pytanie.

- Ilu chłopaków miałaś przed Łapą?

Dziewczyna spłonęła całą rumieńcami.

- Dziesięciu.

Faszołap zaczął piszcześ

- Dobra z dwudziestu pięciu.

Teraz wypadło na mnie.

- Pytanie czy wyzwanie.

- Wyzwanie.

- Napisz na śnianie na głównym korytarzu: Huncwoci tu byli.

- Dobra.

Piętnaście minut później było już po sparawie. Moja kolej. Wypadło na Łapię.

- To co prawda czy wyzwanie?- uśmiechnęłam się po huncwocku.

- Wyzwanie.- odpowiedział nie pewnie.

- Wypj całą butelkę ognistej na jednym oddechu.

- Pff. Prościzna.- odezwał się i wypęłnił zadanie.

- O Rogaś!

- Wyzwanie.

- Krzykni przez okno: Kocham Lili Evans chociaż ona woli Slughorna.


Hej! Strasznie dziękuję za te wszystkie gwiazdki i komentarze. Kocham was! Jestem ciekawa czy lubicie Jule?
Zostawiajcie ⭐ i 💬. Jeszcze raz dziękuję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro