SUMy
- Podobało Ci się pytanie dziesiąte, Luniaczku?- zapytał Syriusz Remusa wychodząc z Sali po napisaniu Standardowych Umiejętności Magicznych z Obrony przed Czarną Magią. Blondyn uśmiechnął się radośnie i popatrzył na czwórkę swoich przyjaciół.
- Nawet bardzo - odparł rześko Lupin - Podać pięć oznak, które identyfikują wilkołaka. Rewelacyjne pytanie.
- Myślisz,
że udało ci się podać wszystkie oznaki? - spytał James z udawaną troską.
- Myślę, że tak - odpowiedział poważnie Lupin kiedy dołączyli do tłumu kłębiącego się wokół drzwi, chętni by wyjść na oświetlone słońcem ziemie. - Po pierwsze: siedzi na moim krześle. Po drugie: nosi moje ubranie. Po trzecie: nazywa się Remus Lupin.
Tylko Glizdogon się nie roześmiał.
- Podałem kształt pyska,
źrenice oczu i czubaty ogon - powiedział z niepokojem. - ale nie
mogłem wymyślić co jeszcze...
- Taki jesteś tępy, Glizdogon? - stwierdził zniecierpliwiony James. - Przecież uganiasz sięz wilkołakiem raz w miesiącu...
- Weź się ucisz - poprosił Lupin.
- Właśnie!- odezwała się dotąd milcząca Jule.- Chyba nie chcesz aby nasza mała włochata tajemnica wyszła na jaw?
- Oczywiście, że nie.- odparł od razu Black. Rots uśmiechnęła się ironicznie.
- Więc siedź cicho.
- Z kim ja się zadaję?!- zapytał z przejęciem Potter łapiąc się teatralnie za głowę.
- Z taką jedną fajną dziewczyną i trzema palantami- zaśmiała się.
- Ej!- oburzył się Lunatyk.
- Dobra dwoma palantami.- poprawiła się Gryffonka.
- No wiesz co?! Własnego chłopaka?- Syriusz zrobił smutną minę.
- Tak. No już się nie pusz! A teraz Pa chłopaki muszę porozmawiać z McGonagall. Luniek zostawiam ich pod twoją opieką. Pilnuj ich jak futerkowej tajemnicy, jasne?-
- Jak słońce.
- To pa!
- Pa!
- Cóż, tak myślałem, że ten test to będzie pestka - odezwał się Syriusz - Będę zaskoczony, jeśli chociaż z tego nie dostanę "Znakomicie".
- Ja też - stwierdził James. - A poza tym samo to, że pojawiliśmy się na testach było ,, powyżej oczekiwań". Włożył rękę do kieszeni i wyciągnął stamtąd wyrywający się złoty znicz.
- Skąd to wytrzasnąłeś?
-Zwinąłem - odparł od niechcenia James. Zaczął się bawić zniczem, pozwalając mu odlecieć na jakąś stopę i chwytał go ponownie. Miał wspaniały refleks. Glizdogon obserwował go z zachwytem.
Zatrzymali się w cieniu buku nad samym brzegiem jeziora. Słońce odbijało się od gładkiej powierzchni jeziora, na brzegu którego siedziała grupka roześmianych dziewczyn, które właśnie przybyły z Wielkiej Sali. Miały zdjęte buty i skarpetki, i chłodziły swoje stopy w wodzie.
Lupin wyciągnął książkę i zaczął czytać. Syriusz rozglądał się dookoła po uczniach rozłożonych na trawie. Wyglądał trochę na wyniosłego i znudzonego, ale i bardzo przystojnego. James nadal bawił się zniczem, pozwalając mu odlatywać coraz dalej i dalej, tak
że niemal mógł uciec, ale zawsze chwytał go w ostatniej chwili. Glizdogon obserwował go z otwartymi ustami. Za każdym razem, gdy Jamesowi udał się jakiś szczególnie trudny chwyt, Glizdogon chwytał z przejęciem powietrze i bił brawo. Po pięciu minutach ktoś mógłby zacząłć się zastanawiać, dlaczego James nie powie Glizdogonowi, żeby zajął się sobą, ale wyglądało na to, że Potterowi podoba się skupianie na sobie uwagi. Co chwilę Targał swoje włosy, jakby nie chciał, by były zbyt schludne i co chwila spoglądał na dziewczyny siedzące na skraju jeziora.
- Weź to odłóż, co - odezwał się w końcu Syriusz, kiedy Jamesowi znów powiódł się chwyt, a Glizdogon wydał z siebie wiwatujący okrzyk. - zanim Glizdogon posika się z podniecenia.
Glizdogon poróżowiał troszeczkę, ale James uśmiechnął się.
- Skoro Ci to przeszkadza- stwierdził chowając kulkę do kieszeni.
- Nudzi mi się!- westchnął po chwili Syriusz.
- Patrzcie kto tam siedzi- zauważył Peter i wskazał na zaczytanego Severusa Snape.
- O nie!- zapszeczył Black.- Obiecałem Jule, że nie będziemy mu dokuczać!
- No to masz problem.- ośwaidczył Potter z błyskiem w oku.
- Rogaczu to, że pokłóciłeś się o niego z Evans nie znaczy, że możesz mu coś zrobić. Mnie zabiję moją dziewczyna a Ciebie i twoja i moja więc...
- Pękasz Black?- zapytał prowokująco okularnik.
- Nie poznaje Cię dzisiaj.
- Och, ogarnij się.
- Sam się ogarnij.
- Serio James, serio? Uspokój się! Jedna kłótnia nie znaczy, że to już koniec waszego związku.
- Nie chcesz to nie idź.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro