Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwszy dzień wakacji.

* Julietta *
* Tydzień później *
Dzisiaj 1 lipca. Ach wakacje. Bardzo je lubie. Niestety zawsze jest jakieś ale. Muszę wrócić z mojego domu ( Hogwartu ) do budynku nazywanym tak przez moją rodzinę. Moi ,,kochani" rodzice już uprzykszają mi życie. Zadają setki pytań. Np. Czy zadajesz się ze szlamiami lub zdrajcami krwi? Czy chodzisz z czystokrwistym chłopakiem? Jeszcze jakby było mało to chcą abym przyłączyła do Voldzia. Ja śmierciojadem?! Ta chyba w snach. Raczej koszmarach. Dumbleodr powiedział mi, że wierzy we mnie i wie, że nie będę stać po złej stronie. Lubie tego starca. Jest dla mnie jak dziadek. Wracając do wakacji. Moja rodzinka postanowiła zorganizować bal. Tia. Zapraszają tylko rodziny czystej krwi. Pewnie większość to arystokratyczne debile i śmierciożercy. Są też plusy. Będzie Syriusz i James. Wszyscy mają nadzieję, że nawrócą Potterów i staną po stronie Voldzenorta. Już to widzę. Czujecie ten sarkazm? Jeszcze nie powiedziałam rodzicom że chodzę z Łapą. Na razie wie o tym tylko James i Lili. Jakoś nie było okazji aby powiedzieć reszcie. Leżałam sobie spokojnie na łóżku w pokoju i czytałam mugolską książkę. Lubię tak wkurzać rodziców.
- Julietto zejdź na dół!- usłyszałam krzyk ojca. Co znowu zrobiłam? Po co mnie wołają?
- Idę!- odkrzyknęłam. Odłożyłam powieść na szafkę nocną, otworzyłam duże drewniane drzwi i wolnym krokiem zeszłam na dół do jadalni. Mój tato stał obok matki na środku pokoju.- Ojcze, Matko.- przywitałam się.
- Julietto.- odpowiedziała oschle kobieta.
- Jaka to iście ważna sprawa musi oderwać mnie od moich zajęć.- powiedziałam ironicznie.
- Nie odzywaj się tak do Matki!- warknął jak do tąd milczący mężczyzna. Spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym ,, Bo co mi zrobisz?!".
- Dobrze. Uspokójcie się!- przerwała moją matka.- Chcieliśmy Ci przedstawić Twojego narzeczonego...
- CO! Chyba Was powaliło!- krzyknęłam wściekła.
- CICHO! To jest Rudolf Lestrange. Mamy z nim spotkanie za pół godziny. Przygotuj się.
- ALE JA MAM CHŁOPAKA!- zirytowałam się na maksimum. Nie wiem jak udało mi się nie rzucić w nich klątwoą czy urokiem.
- Tak?!- zapytał ojciec.- To kim jest twój wybranej? Mam nadzieję, że nie przyniosłaś rodzinie wstydu.
- A CO WAS TO OBCHODZI?!
- MASZ ODPOWIEDZIEĆ!!!!!!
- Syriusz Black.- westchnęłam zrezygnowana. Twarze moich rodziców uśmiechnęły się. Oczy szeroko im się otwarły a usta podniosły powodując dziwny grymas radości.
- Black? Syn Walburgi?
- Mhmm.
- Ah jak strasznie się cieszę! Czyli jednak nasza rodzina pozostanie czystokrwista.
- CZYLI TYLKO O TO WAM CHODZI!? W ogóle nie obchodzi was, że jestem z nim szczęśliwa i że go kocham! No oczywiści bo liczy się tylko ta głupia krew!- wyszłam z kuchni trzaskając drzwiami. Już nie wytrzymam w Tym domu wariatów! Wyprowadzam się! Wbiegłam do pokoju, Chwyciłam moją torebkę zaczarowaną zaklęciem zmniejszająco- zwiększający i spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Tia niech sobie zostaną bez potomka. Ich córka to przecież zdrajca krwi! Zawiesilam torbę przez ramię i teleportowałam się. Gdzie? A jak uważacie? Do Doliny Godryka. James przecież na pewno mnie przyjmie a rodzice nie będą mnie tu szukać. Zaczęłam rozglądać się. Spostrzegłam dom mojego przyjaciela i od razu zapukałam do drzwi. Kto mi otworzył? Oczywiście okularnik.
- Cześć Rogasiu!
- Jule!? A co ty tutaj robisz?
- Wprowadzam się do Ciebie.
Weszłam do środka.
- Ale jak to?
- Normalnie. Nie mam zamiaru ani chwili dłużej przesiedzieć w domu pełnym śmierciojadów.

~~~~~~'~''~~~~~~'''~'~'~'~'~''~''~'
A witam, witam! Oto kolejny rozdział. Chciałam powiedzieć że bardzo cieszę się z tylu wyświetleń i gwiazdek. Pozdrawiam również @AnLoBo która w swoim LBA napisała, że jest to jej ulubione opowiadanie. To właśnie dla takich osób jak ona i jak każdy kto czyta tą historię chcę się pisać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro