Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

OMG!

Po lekcjach całą paczką Huncwotów wyszliśmy na błonie. Zaczęliśmy rozmawiać o następnym dowcipie.

- Uważam, że to jest nudne!- odezwał się Rogaś.

- Zgadzam się!- poparłam go.- Takie rzeczy to robi się w przedszkolu!

- No to co proponujecie!- zapytał Łapa. Ja i Rogacz spojrzeliśmy na siebie.

- Stwierdziliśmy, że możnaby poprzyklejać meble w pokoju wspólnym ślizgonów oraz wylać na nie eliksir przez które wyrosną im poroża.

- Jestem za!- powiedział Peter.

- Ja też!- dodał Remus.

- Łapa? A Ty?

- Niech wam będzie.- rzucił niechętnie.

Dopracowaliśmy wszystkie szczegóły gdy nagle James krzyknął:

- Łapa! Jule! Dorcas idzie!

Syriusz złapał obją mnie w pasie. I ruszyliśmy do zamku. Dorcas gdy tylko nas zobaczyła ze wkurzoną miną poszła w drugą stronę.

- Puszczaj mnie.- powiedziałam gdy zeszła nam z widoku. Łapa grzecznie mnie posłuchał

- Wiecie co? Jesteście taką wspaniałą udawaną parą! Może naprawdę powinniście zostać parą!- stwierdził Rogaś. Za co dostać kuksańca w żebra ode mnie i Syriusza.

- Nie!- syknęliśmy razem z Łapą. Spojrzeliśmy na siebie. Dlaczego ciągle mówimy razem.

- Łał!- chrząknął Rogacz. Chyba chciał coś powiedzieć ale widząc nasze wściekłe miny odpuścił.

* Miesiąc później*

Jutro zaczynają się ferie świąteczne. Na szczęście zostaje w Hogwarcie. Ja i Łapa przestaliśmy udawać parę. Dorcas w końcu zaczęła z nim chodzić. Tak. Dorcas chodzi z Syriuszem, Lili z Jamesem, Tonks z Remusem a Mary z Peterem. Tylko ja nie miałam chłopaka. Ale jakoś nie przeszkadzało mi to specjalnie. Razem z Lili poszliśmy do Wielkiej Sali na śniadanie. Odziwo reszta też już tam siedziała. Lunatyk, Tonks, Łapa, Dorcas, Rogacz. Dosiadłyśmy się do nich. Zaczęłam jeść. Nie mogłam się skupić. Pomieważ co chwilę się przytulali.

- Idę stąd bo się porzygam.- stwierdziłam i wyszłam z Sali. Poszłam do biblioteki. Była sobota więc mogłam tam siedzidzieć ile mi się podoba. Jednak wypożyczyłam jakieś trzy chude książki o magi obronnej i wyniosłam się z tąd. Ale znając moje szczęście ktoś na mnie wpadł.

- Przepraszam!- krzyknął. - Nic Ci nie jest?

- Nie wszystko w porządku.

Zobaczyłam kto nademną stał. Amos Digory. Podał mi rękę i pomógł wstać.

- O Juliett. To ty.

- Jak widać to ja.

- Wiesz chciałem Cię zapytać... Czy nie chciałabyś pójść jutro ze mną pod trzy miotły?- wypalił na jednym oddechu. Uśmiechnęłam się.

- Jasne.

- Super! To do jutra!

- Do zobaczenia.

Byłam speszona. Co się właśnie stało? Idę na ,, Randkę" z Amosem Digorym. Połowa dziewczyn się w nim buja. Kapitan drużyn Quiddicha w Huffelpafie. Lilka padnie jak jej o tym powiem.


Wpadłam jak bomba do Pokoju wspólnego. Na kanapie leżał Rogaś, obok niego w fotelu siedział Łapcia, na krześle przy biurku był Lunatyk a Glizda jadł ciastka.

- Gdzie Lili?- zapytałam Rogasia.

- W pokoju. Ale o....- chciał coś powiedzieć ale mnie już tam nie było.

Gdy weszłam do dormitorium Ruda siedziała na łóżku czytając mugolską książkę.

- Lili!

- Co?

- Muszę Ci coś powiedzieć.

Opowiedziałam jej całą Historię.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro