No to mów
3/5
- Jule, Syriuszu mam do was prośbę- zaczął po krótkiej chwili ciszy Artur.
- Dajesz- poprosili wspólnie, na co się zaśmiali.
- Weźcie chłopaków do Nory i połóżcie spać. Jest koło 5. Dzieci nie powinny tu być o tak porze.
- Zgoda.
- Chodźcie, dzieciaki idziemy!- krzyknęła Jule, łapiąc małych Weasleyów za ręce.
- Pa tato!
- Do zobaczenia, Arturze!- pożegnali się i po chwili już ich nie było.
Dom nie wyglądał najlepiej. Wciąż wszędzie walały się, porozrzucane ubrania itp.
- No i pacz- westchnęła Jule.- Ten James to umie posprzątać.
- No wiem- zaśmiał się Black.- Może go jako sprzątaczke w Hogwarcie zatrudnią.
- Tak- dodała szatynka.- Będzie miał takie fajne tu tu. No dobra. Dzieci idźcie do pokoju spać.
Posłuszni chłopcy szybko zniknęli na schodach. Rots machnęła różdżką i wszystko wróciło do dawnego stanu. Posklejało się i wróciło na miejsca.
Uśmiechnęła się lekko i opadła na kanapę, która ugięła się lekko pod jej ciężarem. Syriusz dosiadł się do niej.
- To był męczący dzień- mruknęła na co chłopak się zaśmiał.
- Może trochę. Taką małą, maciupką odrobinkę.
Black spojrzał na dziewczynę. Siedział i przyglądał jej się, usilnie próbując coś wypatrzyć. Jule przeniosła na niego swój wzrok, co spowodowało skrzyżowanie się ich oczy.
- Mam coś na twarzy?- spytała zdezorientowana.
- Co? Nie!- speszył się.
- To co się tak na mnie patrzysz.
- A co zabronisz mi?
- Nie, to wolny kraj.
Nastała krótka cisza.
- Wiesz, chciałbym Ci coś powiedzieć-zaczął po chwil.
- No to mów- mruknęła cicho. Lecz nie uzyskała odpowiedzi. Syriusz przybliżył się do niej i złączył ich usta w pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro