Nie wiem!
* Następnego dnia *
Po lekcjach jak zwykle udaliśmy się z chłopakami na błonie. Opowiedziałam chłopakom o sytuacji z Dorcas. Jak to dobrze że są po mojej stronie. No bo niby dlaczego umawia się z tym śmierciojadem?!?!?!?!? Jest tyle fajnych facetów w naszej szkole. Np: Łapa, Lunetyk, Thomas czy Finegan.
Meadows już kompletnie padła na mózg.
- Zrobiliścię już esej na transmutację?- zapytał Remus.
- Nie.- zaprzeczył Potter.
- Nie.- Dodał Black.
- Nie.- zaśmiał się Peter.
- Ja tak. - pochwaliłam się.
- A z Ciebie kujonka!- powiedział Łapa. To już po nim. Rzuciłam mu mordercze spojrzenie. Wyciągnęłam różdżkę i wycelowałam w niego.
- Odszczekaj to!- rozkazałam.
- A jak nie to co?!
- Chcesz się przekonać?!
- Nie no dobra, przepraszam.
Nie spuszczałam z niego bazyliszkowego wzroku. On przyglądał mi się przestraszony. Nagle zaczęłam się śmiać. Przytuliłam przyjaciela.
- Haha. Naprawdę myślałeś, że coś Ci zrobię? Jesteśmy przyjaciółmi!
- Czasami naprawdę jesteś straszna.- oznajmił.
- Wiem. I to mi się podoba.
Na dworze siedzieliśmy jeszcze około godziny. W końcu gdy zachciało nam się iść wróciliśmy do dormitorium. Nie chciało mi się przesiadywać u chłopaków więc poszłam do mnie. Lili, Dorcas i Ann siedziały na podłodze.
- Co robicie?- zapytałam nie pewnie.
- Gramy w dziesięć pytań. Dołączysz?- powiedziała Evans.
- Z wielką chęcią.
- Czy podoba Ci się jakiś chłopak?
- Nie.
- Na pewno?
- Na pewno.
Dziewczyny męczyły mnie pytaniami o moje życie prywatne dopóki ktoś nie zapukał do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć.
- Cześć chłopaki!- przywitałam się.
- Witam.- odpowiedział Rogacz.
- Dobry wieczór!- dodał Łapa.
- Dzień dobry.- uśmiechnął się Glizda.
- Hej!- powiedział Lunatyk i wszyscy weszli do środka. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się.
- To co gramy w butelkę?- zapytała Dorcas.
- Jasne.- uradowała się Lilka. Gra zaczęła się normalnie. Jeśli można oczywiście nazwać butelkę z Huncwotami normalną. Dopiero po godzinie gry wszyscy zaczęli dawać straszne wyzwania. W końcu wyszło na to, że
Lili siedziała na kolanach James, James nie miał koszulki, Dorcas miała siano na głowie, Ann miała niebieską skórę, Syriusz miał całą koszulkę w farbie do włosów A Peter był w samych bokserkach. Ja i Remus jesteśmy mądrzy i wiemy że lepiej nie brać wyzwań od Huncwotów. Co z tego że większość wymyśliłam ja? Butelka kolejny raz zatrzymała się na Łapie.
- Wyzwanie!
- No więc... Idź do McGonagall i powiedz, że się w niek zakochałeś Ale nie możecie być razem bo ona woli Pani Noriss!
Wszyscy zaczęli się śmiać.
Następnego dnia
Obudziłam się koło 8. To co zobaczyłam przyprawiło mnie o dreszcz. Na łóżku obok Dorcas leżał Syriusz, obok Lili James a Peter leżał rozwalony na środku podłogi. Weszłam do łazienki. W wannie leżał Lunio. Comyśmy wczoraj zrobili?
Tego już za wiele! Wyciągnęłam różdżkę i szturchnęłam nią Remusa. Chłopak momentalnie otworzył oczy.
- Co... Co się stało? - zapytał.
- Nie wiem ale pamiętam, że graliśmy W butelkę. - warknęłam. Pomogłam mu wyjść z wanny i razem wyszliśmy z pomieszczenia.
- WSTAWAĆ!- krzyknęłam na całe gardło.
Wszyscy zaczęli się wiercić.
- Co się stało?- zapytał James.
- Remus Ty zapytałeś dokładnie tak samo! A wracając do pytania NIE WIEM!
Pewnie za dużo wypiliśmy!
- No już się nie denerwuj!- upomniał mnie Black.
- A Ty mnie nie wkurzaj! I wynocha z pokoju!
~ Hej! Jak wam się podoba nowa okładka? Stworzyła ją MrsBlack_Lupin której bardzo dziękuję. Przepraszam, że rozdział tak późno. Jak zwykle zaczęcam do komentowania i gwiazdkowania.
⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐💬💬💬💬💬💬💬💬💬💬💬💬💬💬
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro