My Huncwoci? Zawsze
* Julietta *
Zeszliśmy w końcu na śniadanie. Lili chyba tam na mnie czekała.
- Jule!
- Co?
- Amos Cię szukał.- była bardzo podniecona. Spojrzałam na nią. Czym ona była taka zadowolona. Mój chłopak mnie szukał. Ale wiadomość.
- Iii.....?
- Musisz z nim porozmawiać!
- Okej.
Rogacz i Łapa przyglądali się tej sytuacji. Pokazałam im język. Przybliżyłam się do Jamesa.
- Daj mi mapę.- szepnęłam. Chłopak niechętnie oddał mi pergamin. - Dzięki.
Wyszłam z Sali.
- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.
Znalazłam Digoryego na boisku do Quiddicha.
- Koniec psot.
Pobiegłam tam od razu. Amos miał trening razem z resztą swojej drużyny. Usiadłam na trybunach. Obserwowałam każdy ruch zawodników. Miałam kilka uwag dotyczących ich gry. Na przykład Pałkarze byli za wolni. Gdyby nie unik po szukającym zostałaby mokra plama. A obrońca czyli Amos odlatywał za daleko od bramki. Pół godziny później skończyli trening. Podeszłam do chłopaka.
- I co jak było?- zapytał.
- Nie aż tak źle acz kolwiek mam kilka uwag.
- Jakich?
- Pałkarze są za wolni, obrońca odlatuje za daleko pętli a ściągający za bardzo się rozpraszają.
- Wow. Znasz się na tym.
Uśmiechnęłam się.
- To co może zagramy dwa na dwa?
- Dobra. Idź po kogoś do swojej drużyny a ja po kogoś z mojej.
- Jasne.
Wyciągnęłam z kieszeni dwukierónkowe lusterko.
- James Potter.- w lusterku pojawiła się twarz mojego przyjaciele. - Cześć.
- Cześć.
- Rogaś choć zagrać ze mną w Quiddicha przeciwko Puchonom!
- Hmmm. Puchonom mówisz. Oczywiście.
Ledwo co się obejrzałam A jeleń stał przedemną.- To co wmieciemy ich w ziemię.
- My Huncwoci? Zawsze!
- To co zaczynamy?- zapytał Digory.
- No nie wiem a jesteście gotowi?
- Tak a wy?
- Ile razy mam powtarzać. Huncwoci zawsze!
- Ujmę to jako tak.
START!
Rogacz ma kafla. Podaje do Juliett ale ta nie strzela oddaje Rogaczowi i GOL!
Amos leci do pętli, strzela Ale nie Julietta obroniła.
- Wygraliśmy! - krzyknął James. Mimo, że nigdy nasza para nie przegrała zawsze cieszyliśmy się jak dzieci, które dostały Wielkiego Lizaka.
- To było oczywiste. A teraz chodź musimy obgadać plan 143.- stwierdziłam. Pocałowałam na pożegnanie Amosa i razem z Rogasiem poszliśmy do pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro