Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

My Huncwoci? Zawsze

* Julietta *

Zeszliśmy w końcu na śniadanie. Lili chyba tam na mnie czekała.

- Jule!

- Co?

- Amos Cię szukał.- była bardzo podniecona. Spojrzałam na nią. Czym ona była taka zadowolona. Mój chłopak mnie szukał. Ale wiadomość.

- Iii.....?

- Musisz z nim porozmawiać!

- Okej.

Rogacz i Łapa przyglądali się tej sytuacji. Pokazałam im język. Przybliżyłam się do Jamesa.

- Daj mi mapę.- szepnęłam. Chłopak niechętnie oddał mi pergamin. - Dzięki.

Wyszłam z Sali.

- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.

Znalazłam Digoryego na boisku do Quiddicha.

- Koniec psot.

Pobiegłam tam od razu. Amos miał trening razem z resztą swojej drużyny. Usiadłam na trybunach. Obserwowałam każdy ruch zawodników. Miałam kilka uwag dotyczących ich gry. Na przykład Pałkarze byli za wolni. Gdyby nie unik po szukającym zostałaby mokra plama. A obrońca czyli Amos odlatywał za daleko od bramki. Pół godziny później skończyli trening. Podeszłam do chłopaka.

- I co jak było?- zapytał.

- Nie aż tak źle acz kolwiek mam kilka uwag.

- Jakich?

- Pałkarze są za wolni, obrońca odlatuje za daleko pętli a ściągający za bardzo się rozpraszają.

- Wow. Znasz się na tym.

Uśmiechnęłam się.

- To co może zagramy dwa na dwa?

- Dobra. Idź po kogoś do swojej drużyny a ja po kogoś z mojej.

- Jasne.

Wyciągnęłam z kieszeni dwukierónkowe lusterko.

- James Potter.- w lusterku pojawiła się twarz mojego przyjaciele. - Cześć.

- Cześć.

- Rogaś choć zagrać ze mną w Quiddicha przeciwko Puchonom!

- Hmmm. Puchonom mówisz. Oczywiście.

Ledwo co się obejrzałam A jeleń stał przedemną.- To co wmieciemy ich w ziemię.

- My Huncwoci? Zawsze!

- To co zaczynamy?- zapytał Digory.

- No nie wiem a jesteście gotowi?

- Tak a wy?

- Ile razy mam powtarzać. Huncwoci zawsze!

- Ujmę to jako tak.

START!

Rogacz ma kafla. Podaje do Juliett ale ta nie strzela oddaje Rogaczowi i GOL!

Amos leci do pętli, strzela Ale nie Julietta obroniła.


- Wygraliśmy! - krzyknął James. Mimo, że nigdy nasza para nie przegrała zawsze cieszyliśmy się jak dzieci, które dostały Wielkiego Lizaka.

- To było oczywiste. A teraz chodź musimy obgadać plan 143.- stwierdziłam. Pocałowałam na pożegnanie Amosa i razem z Rogasiem poszliśmy do pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro