Mogłaś zginąć!
Dziewczyna zamknęła cicho ciężkie drzwi wejściowe swojego domu. Tylko żeby ich nie obudzić- błagała w myślach.
Lecz niestety jej modlitwy nie zostały wysłuchane.
W kuchni zastała Lili, która wykręcała sobie palce, co robiła zawsze gdy się denerwowała.
- Jule!?- powiedziała i od razu rzuciła się przyjaciółce w ramiona.- Gdzie ty byłaś?! Jak mogłaś wyjść i nic mi nie powiedzieć! Wiesz jak się martwiłam? Nie było Ci kilka godzin! I jak Ty wyglądasz?!- krzyczała. Rzeczywiście. Jule nie wyglądała za dobrze. Miała rozwalony łuk brwiowy, z ust leciała jej krew i utykała lekko na prawą nogę. Na jej twarz wstąpił humcwocki uśmieszek.
- Wiesz Liluś- zaczęła- mam Ci tak dużo do opowiedzenia.
***
- Co?!- zdenerwowała się ognistowłosa po usłyszeniu całej histori.- Ja... Jak prze...przecież, przecież to wielki czarnoksiężnik! Dlaczego go Tak prowokowałaś! Mogłaś zgniąć!- wymachiwała rozpaczliwie rękami.
- Lili oddychaj!- rozkazała spokojnie Li.
- Dobra. J.. Ja po prostu cieszę się, cieszę się że żyjesz- oznajmiła lekko się uśmiechając.
- Tak- zaśmiała się.- Ja też. Ale słuchaj, teraz porozmawiajmy o Voldziu. No bo wiesz, Ja wiem, że życie w takim ciele to piekło, ale to nie znaczy, że musi się tak boczyć na wszystkich.
- Myśle, że dobra operacja plastyczna mogłaby mu jeszcze pomóc. Medycna idzie w góre- odrzekła rudowłosa.
- Co?- zapytała zdezorientowana Rots.
- Co co?
- Jaka operacja plastyczna?
- Aaa. To takie coś w świecie mugoli, że można na stałe zmienić swój wygląd.
- Suuuper! Załatwmy takie coś Syrouszowi! - rozmarzyłam się.
- Jak tobie coś strzeli do głowy...
- ...To ratuj się kto może- dokończyła ze śmiechem huncwotka i wyszła z pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro