Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mogłaś zginąć!

Dziewczyna zamknęła cicho ciężkie drzwi wejściowe swojego domu. Tylko żeby ich nie obudzić- błagała w myślach.
Lecz niestety jej modlitwy nie zostały wysłuchane.
W kuchni zastała Lili, która wykręcała sobie palce, co robiła zawsze gdy się denerwowała.
- Jule!?- powiedziała i od razu rzuciła się przyjaciółce w ramiona.- Gdzie ty byłaś?! Jak mogłaś wyjść i nic mi nie powiedzieć! Wiesz jak się martwiłam? Nie było Ci kilka godzin! I jak Ty wyglądasz?!- krzyczała. Rzeczywiście. Jule nie wyglądała za dobrze. Miała rozwalony łuk brwiowy, z ust leciała jej krew i utykała lekko na prawą nogę. Na jej twarz wstąpił humcwocki uśmieszek.
- Wiesz Liluś- zaczęła- mam Ci tak dużo do opowiedzenia.

***
- Co?!- zdenerwowała się ognistowłosa po usłyszeniu całej histori.- Ja... Jak prze...przecież, przecież to wielki czarnoksiężnik! Dlaczego go Tak prowokowałaś! Mogłaś zgniąć!- wymachiwała rozpaczliwie rękami.
- Lili oddychaj!- rozkazała spokojnie Li.
- Dobra. J.. Ja po prostu cieszę się, cieszę się że żyjesz- oznajmiła lekko się uśmiechając.
- Tak- zaśmiała się.- Ja też. Ale słuchaj, teraz porozmawiajmy o Voldziu. No bo wiesz, Ja wiem, że życie w takim ciele to piekło, ale to nie znaczy, że musi się tak boczyć na wszystkich.
- Myśle, że dobra operacja plastyczna mogłaby mu jeszcze pomóc. Medycna idzie w góre- odrzekła rudowłosa.
- Co?- zapytała zdezorientowana Rots.
- Co co?
- Jaka operacja plastyczna?
- Aaa. To takie coś w świecie mugoli, że można na stałe zmienić swój wygląd.
- Suuuper! Załatwmy takie coś Syrouszowi! - rozmarzyłam się.
- Jak tobie coś strzeli do głowy...
- ...To ratuj się kto może- dokończyła ze śmiechem huncwotka i wyszła z pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro