Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kumplujesz się z moją matką?

Wszyscy przękneli głośno ślinę. Ja przejeżdżałam wzrokiem po każdym z nich po koleji. Ich wyrazy twarzy wskazywały zdezorientowanie, zaciekawienie i bezradność. Nie mówili nic tylko, tylko wlepiali swoje gałki oczne w podłogę. Westchnęłam.
- To może...- zaczął Remus.- będziemy udawać, że sprawy nie ma dopóki któreś z nas nie wpadnie na jakiś pomysł?- zaproponował.
- Dobra.- odpowiedzieliśmy chórem.
- No to, Kiedy kolejny mecz Quddicha?- zapytał Peter.
- Nie wiem.- powiedziałam razem z Syriuszem.
- James? Kiedy mecz?- powtórzyła Lili.
- Co?! A mecz... Skąd ja mam wiedzieć!- oburzył się okularnik.
- Może stąd, że jesteś kapitanem?- Uśmiechnęłam się. Rogacz strzelił sobie otwartą ręką w czoło.
- Zapomniałem!- krzyknął.- Trzeba ustalić terminy treningów! I jeszcze brakuje nam jednego ścigającego oraz pałkarza! Który dzisiaj jest?
- 28 października.- odrzekł Remus.
- Na Merlina! Przecież powinniśmy trenować już od miesiąca! Co ze mnie za kapitan?!
- Oj nie panikuj Rogasiu!- poklepałam go po ramieniu.- Zachowujesz się gorzej niż baba z okresem.
- No ale...
- Nie ma żadnego ALE! Idź wywiesić ogłoszenie o kwalifikacjach do drużyny na....hmmm.... Jutro o 16.
- Ale czy my nie mam jutro szlabanu o 16?
- Huncwocka to sprawda złamać wszelkie prawa, narobić rabanu i uniknąć szlabanu!
- Święte słowa!- stwierdził Łapa ocierając niewidzialną łzę na co wszyscy się Zaśmialiśmy.
- To ja już pędze! Pa!- rzucił przez ramię okularnik i wybiegł z pokoju.
- Myślicie, że trzeba mu przypominać o tym, że treningi trwają od miesiąc i znaleźliśmy pałkarza i ścigającego tylko on w ogóle nie przychodzi ?- zapytałam przez śmiech.
- Nie.- prychnął Syriusz.- Nie możemy przerywać mu tak ważnego zajęcia.
- No racja. Potem przez pięć minut by na nas warczał.
- Zaraz.- przerwała Evansówna.- Czyli treningi trwają od miesiąca a kapitan nic nie wie?
- Strasznie spostrzegawczy jest ten twój chłopak.
I wybiegła krzycząc:
- James! James! Zaczekaj!
- Biedni ludzie.- zauważył Peter.
- Podobno miłość jest ślepa.- powiedział Syriusz. Nie wiem dlaczego ( dop. autorki. Ta na pewno)
Spojrzeliśmy na siebie ale szybko odwróciłam wzrok.
- Wierzycie w to? - zapytałam nie pewnie.
- Jasne. Zawsze było pewne, że będę chrzestnym pierworodnego potomka Rogasia.
- Mhm.
Nagle do pokoju wpadł James. Był jakby to ująć? Trochę, trochę bardzo zły.
- Coś się stało Rogasiu?- rzucił Łapa z niewinną miną.
- Nie gadam ze zdrajcami!- odrzekł okularnik.
- Od kiedy kumplujesz się z moją matką?- zaśmiała się. Potter zrobił jeszcze bardziej naburmuszoną minę.
- Ej! James! Nie obrażaj się. O wiem co poprawi Ci humor! W mojej wizji był syn twój i Lili. Co oznacza, że kiedyś będziecie małżeństwem.
Chlopak momentalnie zmienkł wyraz twarzy.
- Liluś! Liluś kochanie!- krzyknął i wyszedł z pokoju.
- Ja już chyba kompletnie nie pojmuję zakochanych.- westchnął Lunatyk.
- Nie ty jeden.- dodałam razem z Syriuszem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro