Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kawał? Oczywiście

Obudziłam się około 4. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Pewnie zaczęłam czytać książkę i odpłynęłam. Ach. To będzie ciężki dzień.
Eliksiry
Historia magii
Historia magii
Wróżbiarstwo
Numerologia
Starożytne runy
Astronomia

Dwie historie magi! Uczę się w tej szkole od pięciu lat i wciąż nie wiem po co Dumbledor trzyma tego starego ducha Binsa. Jedyne co potrafi to uśpić człowieka po wypowiedzeniu jednego słowa. Ale nie! Taki dar jest bardzo przydatny. Wyobraźcie sobie, że Voldemort z Śmierciożercami atakuje na szkołe. Jak ich pokonać? Zacząć obowiadać o Buntach goblinów w 1612. Zasnęli by sobie i już wszystko z głowy! Otworzyłam oczy i przeszłam do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się po pokoju jak to miałam w zwyczaju. Moje wspólokatorki spały jeszcze w najlepsze. Trochę dłużej zatrzymałam wzrok na kochanej rudej osóbce. Lili jest taka delikatna, ale gdy się wścieknie to nie chciałbym być w skórze tej osoby, która to spowodowała. Jej oczy są tak soczyścię zielone, że gdyby tylko mogły A niektórych momentach ciskały by z nich promienie Avady. Wtedy przypomniała mi się jedna sytuacja na początku drugiego roku.

Październik 1971 roku
Był zwykły, ciepły, jesienny wiczór. Mała ruda dziewczynka kroczyła korytarzem wraz ze swym przyjacielem z tłustymi czarnymi włosami na kolację. Byli pogrążeni w głębokiej rozmowie na temat jednego z eliksirów. Tak bardzo się zagadali , że nie zauważyli piątki roześmianych Gryffonów zbliżających się
do nich. Chłopak o krótkich krukoczarnych włosach i szarych kwadratowych okularach zapatrzył się na jeden z obrazów nie zauważając Lili Evans idącej w przeciwną stronę. W końcu ta dwójka na siebie wpadła.
- Ah! Potter patrz jak łazisz debilu!- krzyknęła dziewczyna schylając się by pozbierać rozsypane książki.
- Pomogę Ci Lilka!- zaoferowała towarzyszka czwórki chłopców Julietta Rots, przyjaciółka rudej.
- Oj Evans nie wpieniaj się tak!- prychnął James Potter uśmiechając się drwiąco. Gryffonka rzuciła mu mordercze spojrzenie i wróciła do poprzedniego zajęcia.
- Mógłbyś czasami uwarzać Rogaczu!- upomniała go szatynka.
- Li! I Ty też nie po mojej stronie!- oburzył się okularnik.- Umówisz się ze mną Evans?- zapytał.
- Nie!- odpowiedziała Lili chwyciła ślizgona za rękę i pobiegli do Wielkiej Sali zostawiając Huncwota w nie małym szoku. Przyjaciel podszedł do Pottera i klepną to po ramieniu.
- Przykro mi, nie udało się.- powiedział i zaśmiał się głośno.
- Zamknij się Łapo!- syknął i popędził za dziewczyną.

Tak właśnie Lilka spławiła po raz pierwszy Pottera. Stare dobre czasy. Po tym wydarzeniu chłopak cały czas za nią chodził aż w końcu ruda zgodziła się z nim na randkę na czwartym roku. Strasznie się z niego naśmiewaliśmy. Ale gdyby nie głupi zakład Pottera z Blackiem Nie byłaby z nich teraz taka piękna para. Wstałam i ubrałam się. Zegarek wskazywał wpół do piątej. Postanowiła obudzić resztę Huncwotów. No bo co a dużo to nie zdoro. Nie kogą dużo spać a jak jako dobra siostra/przyjaciółka muszę i nich dbać. Otworzyłam drzwi do ich pokoju. Jak słodko śpiali. Aż szkoda było mi ich obudzić. Ale co? Nie znaczy to że tego nie zrobię. Podeszłam do Lunatyka.
- Luniek. Wstawaj.- szpenęłam i potrząsnęłam nim lekko. Chłopak otworzył powoli oczy mrucząc coś pod nosem.
- Któraaaaaa godzina?- zapytał ziewając.
- Gdzieś koło piątej.
- Na Merlina! I po co mnie budzisz?!
- Bo mogę. A teraz idę obudzić resztę.
Rzuciłam poduszką w Glizdogona który spadł z łóżka i ruszyłam w stronę moich dwóch ostatnich celów. Leżeli spokojnie a z ust ciekła im ślina. Pokiwałam z niedowierzaniem głową. Usiadłam na łóżku Pottera.
- Rogaczu. Lili czeka na Ciebie w pokoju wspólnym. Mówi że sprawa jest pilna.
- Już wstaje!- krzyknął i popędził do łazienki. Jeszcze jeden. Przesiadłam się do Łapy. Wygląda tak uroczo. Zastanawiałam się właśnie jaką pobudkę mu zgotwać gdy otworzył oczy.
- Proszę, proszę i co ja tu widzę?
- Jesteś okropny! Wiesz ile miałam złowieszczych planów na obudzenie Cię. Wszystko popsułeś.
- I bardzo się cieszę. Nie chciałbym obudzić się w dormitorium Slytherinu czy w gabinecie McGonagall.
- Wiesz... Planowałam umieścić Cię na wieży astronomicznej ale nie jestem wybredna. Zastanowię się nad pokojem nauczycielskim.
- Dobra. Tylko pamiętaj zemszcze się.
- Czekam z niecierpliwością. A teraz rusz cztery litery. Masz dwie minuty!
Syriusz zerwał się od razu na równe nogi i zaczął walić w drzwi łazienki z której po chwili wyszedł gotowy Potter. Dobrze się wszystko ułożyło. Myślałam, że po tym jak zerwałam z Łapą nie będzie już tak jak dawniej. Ale naiwidocznej się myliłam. Rozmawiałam z nim tak jakby nigdy nic. Może zapomniał... Albo się tym nie przejął. Wolę już o tym nie myśleć.
- Minęło już strasznie dużo czasu od ostatniego kawału. Przydałoby się zrobić następny.- uśmiechnęłam się po Huncwocku.
- Mam pewien pomysł.- rzucił po chwili Lunatyk. Wymieniliśmy wszyscy spojrzenia. To będzie dobry dzień.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Jak myślicie co wymyślił Lunatyk? Podawajcie propozycje w komentarach.
Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania.
Dobranox
Aksenia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro