Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Insygnia

(rozdział zawiera fragment książki J.K Rowling ,,Harry Potter i insygnia śmierci")

Gdy Jule z Remusem siedzieli pod starym bukiem, rozmawiając i czytając książli już dobrych parę godzin, Huncwoci nadal spali twardo jak kamienie w swoim dormitorium. I pewnie spali by tak i spali jeszcze długi czas, ale. No właśnie. Zawsze jest jakieś ALE. W tym przypadku spowodowało je burczenie w brzuch jednego z Gryffonów. Tak. Petera Pettigrew obudził głód- jego najgorszy wróg- a żołądek, który usilnie domagał się pokarmu, postawił na nogi również pozostałą dwójkę.
- Rogacz- westchnął ciężko Syriusz- która godzina?- zapytał zasłaniając się kądrą tak, że wystawały już z pod niej tylko końcówki krukoczarnych włosów. Okukarnik przewrócił się na drugi bok, ziewając przy tym, po czym usiadł i rozejrzał się po pokoju.
- Czy ja wiem?- podrapał się ręką po karku.- Na moje oko to gdzieś koło ósmej. Blady świt dopiero- odparł po chwili.
- A gdzie Remus?- pisnął Peter.- I. dlaczego nas nie obudził?
- No właśnie- westchnął Black.- Coś ty jest nie tak.
- Szybki jesteś- prychnął Potter.- Założę się, że razem z Jule siedzą teraz gdzieś i zakładają się o której wstaniemy.
- Wredne, nędzne, plugawe...
- Łapo a czy ty przypadkiem nie miałeś mówić samych komplementów?- przypomniał Peter.
Nie pozwoliłeś mi dokończyć- uśmiechnął się głupkowato.- Baranki.
- Baranki?- zaśmiał się James.
- Baranki. Masz coś do baranków?
- Niee! Baranki są spoko.
- I do tego są samczne!- rozmarzył się blondyn.- A zwłaszcza Pieczona baranina z cebulą i czosnkiem. Mmm. Mówię wam! Moja mama dodaje dwie łyżeczki cząbru. Taki wyrazisty smak.
- A Peter znowu w swoim żywiole- prychnęli razem Gryffoni.

***
- Ej Remus?!- powiedziała podekscytowana Jule krzyżując nogi.
- Tak?- odparł chłopak nie odkrywając wzroku od podręcznika.
- Pamiętasz, może naszą ostatnią wyprawę do działu ksiąg zakazanych? No więc, znalazłam tak wtedy książkę. Wzięłam ją stamtą. Spójrz na ten znak- położyła mu księgę przed nosem i wskazała palcem na symbol. Lupin zamknął swoją lekturę i nachylił się nad stroną.
- Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego- przyznał po chwili zastanowienia.
- No właśnie. Też nie wiedziałam. Postanowiłam więc trochę poszperać i poszłam...
- Do biblioteki.
-...do biblioteki. Słyszałeś może opowieść o trzech braciach? W Baśniach Barda Beedla.
- Czytałem to ale strasznie dawno.
- Przeczytam Ci akurat mam je przy sobie.
Było raz trzech braci, którzy wędrowali opustoszałą, krętą drogą o zmierzchu. Doszli w końcu do rzeki zbyt głębokiej, by przez nią przejść, i zbyt groźnej, by przez nią przepłynąć. Bracia znali się jednak na czarach, więc po prostu machnęli różdżkami i wyczarowali most nad zdradziecką tonią. Byli już w połowie mostu, gdy drogę zagrodziła im zakapturzona postać. I Śmierć przemówiła do nich. Była zła, że tym trzem nowym ofiarom udało się ją przechytrzyć, bo zwykle wędrowcy tonęli w rzece. Nie dała jednak za wygraną. Postanowiła udawać, że podziwia czarodziejskie uzdolnienia trzech braci, i oznajmiła im, że każdemu należy się nagroda za przechytrzenie Śmierci. I tak najstarszy brat, który miał wojownicze usposobienie, poprosił o różdżkę,, której magiczna moc przewyższałaby moc każdej z istniejących różdżek, za pomocą której zwyciężyłby w każdym pojedynku, różdżkę godną czarodzieja, który pokonał Śmierć! I Śmierć podeszła do najstarszego drzewa rosnącego nad brzegiem rzeki, wycięła z jego gałęzi różdżkę i dała najstarszemu bratu, mówiąc: „To różdżka z czarnego bzu, zwana Czarną Różdżką. Mając ją w ręku, zwyciężysz każdego". Drugi w kolejności starszeństwa brat, który miał złośliwe usposobienie, postanowił jeszcze bardziej upokorzyć Śmierć i poprosił o moc wzywania umarłych spoza grobu. I Śmierć podniosła gładki kamień z brzegu rzeki, dała mu go i powiedziała, że ów kamień ma moc sprowadzenia umarłego zza grobu. Potem Śmierć zapytała najmłodszego brata, co by chciał od niej dostać. A był on z nich trzech najskromniejszy, a także najmądrzejszy, więc nie ufał Śmierci. Poprosił o coś, co pozwoliłoby mu odejść z tego miejsca, nie będąc ściganym przez Śmierć. I Śmierć, bardzo niechętnie, wręczyła mu swoją Pelerynę-Niewidkę. Wówczas Śmierć odstąpiła na bok i pozwoliła trzem braciom przejść przez rzekę i powędrować dalej, co też uczynili, rozprawiając o przygodzie, która im się przytrafiła, i podziwiając dary Śmierci. I zdarzyło się, że trzej bracia się rozstali, każdy poszedł własną drogą. Pierwszy brat wędrował przez tydzień lub dwa, aż doszedł do pewnej dalekiej wioski i odszukał czarodzieja, z którym się kiedyś pokłócił. Mając Czarną Różdżkę w ręku, nie mógł przegrać pojedynku, który nastąpił. Zostawił ciało martwego przeciwnika na podłodze, a sam udał się do gospody, gdzie przechwalał się głośno mocą swej różdżki, którą wydarł samej Śmierci i dzięki której stał się niezwyciężony. Tej samej nocy do najstarszego brata, który leżał w łóżku odurzony winem, podkradł się inny czarodziej. Zabrał mu różdżkę i na wszelki wypadek poderżnął mu gardło. I tak Śmierć zabrała pierwszego brata. Tymczasem drugi brat powędrował do własnego domu, w którym mieszkał samotnie. Zamknął się w izbie, wyjął Kamień, który miał moc sprowadzania zmarłych zza grobu, i obrócił go trzykrotnie w dłoni. Ku jego zdumieniu i radości, natychmiast pojawiła się przed nim postać dziewczyny, z którą kiedyś miał nadzieję się ożenić, zanim spotkała ją przedwczesna śmierć. Była jednak smutna i zimna, oddzielona od niego jakby woalem. Choć wróciła zza grobu, nie należała prawdziwie do świata śmiertelników i bardzo cierpiała. W końcu ów drugi brat, doprowadzony do szaleństwa beznadziejną tęsknotą, zabił się, by naprawdę się z nią połączyć. I tak Śmierć zabrała drugiego brata. Choć Śmierć szukała trzeciego brata przez wiele lat, nigdzie nie mogła go znaleźć. Dopiero kiedy był w bardzo podeszłym wieku, zdjął z siebie Pelerynę-Niewidkę i dał ją swojemu synowi. A wówczas pozdrowił Śmierć jak starego przyjaciela i poszedł za nią z ochota, i razem, jako równi sobie, odeszli z tego świata.
- No dobra, mów dalej.
- Czarna rożdżka, kamień wskszeszenia, peleryna niewidka, to wszystko to insygnie śmierci. Popatrz- przyciągnęła kartkę i narysowała kreskę- Czarna różdżka- koło- kamień wskszeszenia- otoczyła to wszystko trójkątem- peleryna niewidka. Wszystkie insygnie przekazywane są z pradziada na dziada z ojca na syna.
- Czyli...
- Peleryna niewidka Jamesa...
- ... Jest insygnią!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro