Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[...] Ale nie możemy

Wyszłam z tej całej pseudo imprezy. Schowałam się za jakimś pierwszym lepszym posągiem i wyciągnęłam z kieszeni kawałek pergaminu.
- Uroczyście przysięgam, że knuję coś nie dobrego.- szepnęłam cicho i stuknęłam w niego różdżką. Zaczęłam suwać palcem po mapie w poszukiwaniu czarnej kropki z odpowiednim napisem. Poszukiwanie zajęło mi z 30 sekund. Nasz przebądry i bardzo odpowiedzialny przyjaciel Syriusz Łapa Orion Debil Black znajduje się na błoniach z jakąś puchonką.
- Koniec Psot! - warknęłam i wściekła pobiegłam na dwór. Co on sobie wyobraża?! Przecież na pewno jest pijany! Mogło mu się coś stać! IDIOTA! I- D- I- O- T- A! Debil! I do tego naraża jakąś dziewczynkę na niebezpieczeństwo! Jak mógł wyjść?! Dzieci... Kiedyś go zabiję. Nie mogę! Ale awanturę zrobię mu dopiero jutro. Przecież teraz byłoby to kompletnie na marne. Jest nie refolmowalny. Nic nie zrozumie a ja ją zedrę sobie tylko głos. Weszłam na błonie i zaczęłam się rozglądać. Łapa siedział już sam pod naszym bukiem.
- Syriusz idziemy!- krzyknęłam i walnęłam go w ramię. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się głupkowato.
- Hej Jule!- powiedział jakby nigdy nic nonszalanckim tonem. Poczułam w jego oddechu alkohol. Ale jakoś mniej niż zwykle.
- Choć już. Musimy wrócić do dromitorium. - westchnęłam na tyle aby mógł mnie dobrze usłyszeć. Nic nie odpowiedział. Patrzył się w moje oczy tak po prostu. Między nami panowała cisza. Ale nie ta niezręczna. Ta co panuje po między dwoma przyjaciółmi. Jednka czy byliśmy tylko przyjaciółmi. Otóż nie. Uświadomiłam to sobie patrząc w jego szare lśniące tęczówki. Jak to się mówi: To skomplikowane. Jak można być kimś więcej niż przyjacielem a mniej niż chłopakiem. Nie wiem tego. Ale w naszym przypadku tak jest. Chyba. Staram się traktować go jak brata. Czy to mi wychodzi? Możliwe. Czy go kocham? Tak. Bardzo dobrze znam odpowiedź na to pytanie. Kocham Lili, Jamesa, Luniaka... a nawet Petera. Są moją rodziną. Jednak czy Syriusz jest kimś więcej? Tak. Kocham go. Nie jak przyjaciela. Nie jak brata. Jak... Kogoś bardzo bliskiego. Zerwanie z nim było najtrudniejszą rzeczą w moim życiu.
Czasami jedyne co musisz zrobić, to zapomienć o tym co czujesz i pamiętać na co na prawdę zasługuje kochana osoba. Właśnie... Muszę zapomnieć. Syriusz zasługuję na kogoś z którym na każdym kroku nie będzie mu groziła śmierć czy poważne uszkodzenie. Wróciłam do rzeczywistości. Spostrzegłam, że nadal wraz z chłopakiem wpatrujemy się w swoje oczy. Odwróciłam wzrok.
- Czemu to robisz?- zapytał nie odrywając się od moich tęczówek.
- Co robię?- szepnęłam wpatrując się w jasny księżyc.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi.- pokiwał głową. Spojrzałam znów na niego. Jego tęczówki prześwietlały każdy kawałek mojego ciała. Aż nagle chłopak wbił się w moje usta. A ja?! Co miałam zrobić ?! Oddałam pocałunek. Gdy oderwaliśmy się od siebie Syriusz uśmiechnął się z zadowoleniem. Wtedy wszystkie moje szare komórki znowu zaczęły działać. Przypomniałam sobie jakie niebezpieczeństwo na niego czeka będąc ze mną. Wstałam. Już miałam zamiar iść gdy poczułam rękę na tali. Odwróciłam się. Chłopak stał przytulny do mnie z rękami na moich biodrach.
- Kocham Cię.- szepnęłam i pocałowałam go. Odsunęłam się od niego kilkanaścię sekund później.
- Ale nie możemy być razem.- odeszłam jak najszybciej w stronę szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro