Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyjazd

 Mimo moich modłów w końcu nadszedł czas pojechać do cioci na święta. Właśnie weszłam do pociągu wraz z Dor. 

- Chodź znajdziemy przedział - zaproponowała moja przyjaciółka

- Wiesz, myślę, że poszukam brata. Muszę z nim jeszcze porozmawiać przed dojazdem. Poza tym mało czasu ze sobą spędzaliśmy ostatnio - odpowiedziałam uśmiechając się lekko

- Spoko, to do zobaczenia - pożegnała się przytuleniem i ruszyła w przeciwną stronę

 Ja natomiast zrobiłam ledwo pięć kroków i zostałam porwana do jednego z przedziałów. Wystraszona spróbowałam się wyrwać, ale napastnik był silniejszy. Już po chwili usłyszałam charakterystyczny dla huncwotów śmiech. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na osobę trzymającą mnie w ramionach.

- Co ty robisz Syriusz? - spytałam widząc jego rozbawione stalowe oczy

- Właśnie porwałem dziewczynę - odpowiedział z uśmieszkiem - Lunatyk, to dla ciebie - dodał i opuścił na jego ramiona 

 Remus nieźle się zarumienił, a pozostała trójka zaczęła się śmiać na cały głos. Uśmiechnęłam się do blondyna. 

- No to co tam u naszej Prince? - spytał James, a ja spojrzałam na niego zdziwiona

- Prince? 

- Profesor Slughorn tak do ciebie mówi. Sprawdziliśmy i okazało się, że twoja matka miała tak na nazwisko - odpowiedział Remus

- I co w związku z tym? - spytałam wciąż nie rozumiejąc

-To, że nie możemy do ciebie mówić Snape - zauważył Peter

- Wiecie ja mam też imię - stwierdziłam rozbawiona

- E tam, Prince lepiej - odparł James, a ja wywróciłam oczami

- Jak chcecie - powiedziałam zrezygnowana nie ukrywając uśmiechu, który pojawia się zawsze w ich towarzystwie 

 Jeszcze chwilę pogadaliśmy i już miałam iść, gdy drzwi otworzyły się szeroko, a w nich stanęła Dor. Widząc mnie siedzącą na kolanach Lupina uśmiechnęła się znacząco. Natychmiast wstałam zmieszana.

- Myślałam, że poszłaś do brata - odparła

- Szłam, ale zostałam "porwana" - wytłumaczyłam spoglądając na Syriusza

 Dor zaśmiała się, a ja wraz z nią. 

- Dobra ja już idę, do zobaczenia huncwoci - odparłam i pospiesznie wyszłam

 Usłyszałam jeszcze jakieś głosy, ale zignorowałam je natychmiast, gdy zobaczyłam siedzącego w przedziale brata, wraz z Lily. 

- Hej - przywitałam się wchodząc do środka - Mogę się dosiąść? 

- Pewnie - odpowiedziała Lily 

 Usiadłam obok brata i uśmiechnęłam się smutno. Chwilę we trójkę pogadaliśmy, gdy Ruda stwierdziła, że idzie poszukać czarownicy z wózkiem. Zostałam sama z bratem.

- Jak myślisz, będziemy musieli jechać później do ojca? - spytałam patrząc w okno ze smutkiem

- Nie wiem, ale będzie dobrze - przytulił mnie 

- Chyba sam w to nie wierzysz - odparłam, ale wtuliłam się w brata

 W końcu dotarliśmy na stację. Spojrzałam przez okno. Ciotka stała i rozmawiała z jakąś kobietą. Westchnęłam ciężko.

- No i jesteśmy - odparłam 

 Wychodząc z pociągu pożegnałam się jeszcze z Lily i już miałam ruszyć do ciotki, gdy ponownie dzisiaj zostałam złapana i podniesiona w pasie. 

- A z nami się nie żegnasz? - spytał James z przesadzonym smutkiem

- Potter odstaw mnie - rozkazałam

- Ale jesteś taka leciutka i malutka - powiedział rozbawiony

- Proszę, śpieszę się - naciskałam

- Okej, już już - odparł i puścił mnie

 Już miałam iść, gdy zatrzymał mnie ktoś jeszcze. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Remusa. Uśmiechnęłam się delikatnie. 

- Sara, ja... - zaczął drapiąc się po głowie

- Jeśli chodzi o to w pociągu... - zaczęłam, ale mi przerwał

- Nie! Chciałem cię o coś zapytać - wyjaśnił

- To pytaj - zachęciłam go

 Spoglądałam z dołu na jego lekko podrapaną twarz.

- Sara, czy... - zaczął, ale przerwał mu krzyk

- Sara Hope Snape! - usłyszeliśmy głos mojej ciotki

 Podeszła do nas z postawą mówiącą "Jesteście gorsi ode mnie". 

- Ile każesz nam jeszcze na ciebie czekać? - spytała oschło, a ja skarciłam się w myślach

 Zupełnie o niej zapomniałam, gdy pojawił się Remus. Wielki błąd. Muszę go teraz jakoś naprostować.

- Przepraszam ciociu. Obiecuję, że więcej się to nie zdarzy. Żegnałam się tylko z przyjaciółmi - odparłam, a kobieta spojrzała sceptycznie na Remusa, a później Huncwotów i Lily stojących nieco dalej

 - Powinnaś znaleźć sobie lepszych znajomych - powiedziała z pogardą - Chodźmy już, Severus! - krzyknęła w stronę brata - Idziemy 

 Odchodząc posłałam przepraszające spojrzenie w stronę przyjaciół i zobaczyłam, że nie tylko ja jestem niezadowolona z powrotu. Syriusz nawet nie krył obrzydzenia matką. Westchnęłam i powlokłam się za ciotką. Mam złe przeczucia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro