Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wybacz

 W poniedziałek mimo nocnej przygody wstałam bardzo wcześnie. Szybko wykonałam poranne czynności i po dołku nie było ani śladu. Nagle usłyszałam głos Dor. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam ją spierającą się o coś z Remusem. Spojrzałam na niego. Był zmęczony i blady, a gdy mnie zobaczył zobaczyłam w jego oczach niewiedzę. 

- Zaraz wyjdę - powiedziałam do blondyna

- Co? - spytała Dor spoglądając na mnie

- Później ci wyjaśnię - obiecałam i ruszyłam w stronę drzwi

- Niech ci będzie - westchnęła i ruszyła do łazienki

- Chodź pogadamy na dole - zaproponowałam 

 Gdy tylko usiedliśmy przy kominku spojrzałam na niego.

- Co się stało? - spytał widocznie nie rozumiejąc - Najpierw nie mogę nigdzie znaleźć szaty potem jak idę na lekcję cię nie ma, a Dor krzyczy na mnie, że niby cię zraniłem i powiedziałem, że masz się nie zbliżać.... - zaczął nawijać, ale ja zamknęłam jego usta w pocałunku

- Przepraszam - odparłam 

- Nie szkodzi, chcę tylko wiedzieć o co chodzi - wyjaśnił

 Więc zaczęłam mu opowiadać. O moim spotkaniu z "nim", o moim załamaniu kończąc na Zabinim i jego "genialnym" planie. Pominęłam incydent z pocałunkiem. Wolę o tym zapomnieć. 

- Powinnam była domyśleć się o co chodzi - westchnęłam - Wybacz

 Chłopak objął mnie szczelinie, a ja wsłuchałam się w bicie jego serca.

- Byłbym głupcem, gdybym cię zostawił. Codziennie boję się, że cię stracę - westchnął, a ja uśmiechnęłam się lekko 

- Niepotrzebnie. Nie opuszczę cię - szepnęłam

 W końcu odsunęliśmy się i spokojnym krokiem ruszyliśmy do Wielkiej Sali. Korytarze były jeszcze puste. Gdy przechodziłam jednym z korytarzy zobaczyłam Zabiniego zwisającego głową w dół i Slughorna z Dumbledorem. 

- Co ty tu robisz? - spytał opiekun domu

 Spojrzałam na Lupina i pokazałam głową na nauczycieli i wiszącego chłopaka.

- Może się wtrącę - zaproponowałam podchodząc do zbiorowiska

- Panna Snape, jak miło widzieć panią na nogach - uśmiechną się do mnie dyrektor

- Dziękuje - uśmiechnęłam się - Jeśli mogę zwrócić na coś uwagę to... - podeszłam i wyjęłam z ukradzionej szaty buteleczkę i podałam profesorowi - Niech pan powącha - zachęciłam 

- A niech mnie. Eliksir Wielosokowy - odparł, a ja posłałam wiszącemu Ślizgonowi zwycięski uśmiech 

- A poza tym Remi chyba znalazłam twoją szatę - zauważyłam wskazując na ubranie 

- Dzięki, ale już jej nie chcę - odparł 

 Posłałam ostatni uśmiech dyrektorowi i wraz z Remi'm ruszyłam do Wielkiej Sali. Gdy tylko wkroczyliśmy trzymając się za ręce zwróciliśmy na siebie nie małą uwagę. Ignorując to pocałowałam jeszcze chłopaka w policzek i usiadłam do swojego stolika. Przysiadłam się do Dor i wszystko jej opowiedziałam. Dziewczyna była zaskoczona i wściekła na Zabiniego. Gdy usłyszałam otwieranie drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Alastora. Gdy spojrzał na mnie pomachałam mu. Uśmiechną się tylko do mnie i usiadł przy stoliku Gryfona wraz ze swoimi przyjaciółmi. 

- Kto to? - spytała wiecznie ciekawa Dor

- To ten Alastor - wyjaśniłam, a ona przyjrzała mu się

- Całkiem przystojny - stwierdziła, a ja zaśmiałam się

- Ty tylko o jednym - westchnęłam i wzięłam się za jedzenie 

***

 Siedziałam na drzewie czytając książkę, gdy usłyszałam hałas dochodzący z Zakazanego Lasu. Zdziwiło mnie to niesamowicie. Szybko zeszłam i stanęłam przed lasem. Już po chwili usłyszałam rzucane zaklęcia a z lasu wypadł jakiś chłopak o rozczochranych włosach. Był młodszy i wystraszony. Złapałam go nim upadł, a z lasu wyszły jeszcze dwie postacie w białych maskach - Śmierciożercy. Wyjęłam różdżkę i wystawiłam w stronę postaci, a chłopaka zabrałam za siebie.

- Haha, nie kompromituj się dziewczynko - zaśmiał się jeden z nich, ale nim dokończył dostał zaklęciem 

 Drugi zareagował natychmiast. No i po elemencie zaskoczenia. Wymienialiśmy się zaklęciami, aż rzuciłam dwa zaklęcia pod rząd. Pierwsze odbił bez problemu, ale zaraz po nim trafiło drugie, które idealnie uderzyło w jego pierś. Związałam dwójkę i odwróciłam się w stronę chłopaka, który siedział na trawie zaskoczony. Miał za duże ubrania, blond włosy, zielone oczy i delikatnie znajome rysy twarzy. 

- Wszystko w porządku? - spytałam kucając obok niego

- Tak - odparł, a ja uśmiechnęłam się lekko 

- Skąd ty się tu wziąłeś? - spojrzałam na niego pytająco 

- To długa historia - odpowiedział zmieszany, a ja przytaknęłam 

- Jak ci na imię? 

- Harry - odpowiedział 

- Sara - uśmiechnęłam się - Chodź zabiorę cię do Dumbledora - odparłam, a on otworzył szerzej oczy

- Dumbledora? - spytał, a ja przytaknęłam 

 Pomogłam mu wstać i różdżką uniosłam dwójkę Śmierciożerców. Wili się w powietrzu, unosząc za nami. Spojrzałam na chłopaka.

- Nie jesteś tutaj pierwszy raz - westchnęłam, a on spojrzał na mnie zdziwiony

- Widać? - spytał, a ja przytaknęłam 

 Westchnął.

- Ciekawy z ciebie przypadek - stwierdziłam 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro