Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przeprosiny cz 2

 Tego dnia byłam padnięta. Po wieczorze spędzonym na nauce z Lily, musiałam jeszcze skończyć pracę domową z Transmutacji i powtórzyć na ONMS. Po prostu mi z tego przedmiotu nie idzie. Zawale z tego SUM-y jak nic. A mówią, że Starożytne Runy to ciężki przedmiot...

 Siedziałam właśnie na Wróżbiarstwie, a oczy same mi się zamykały. Perfumy dodatkowo mnie usypiały. Mimo iż zwykle tego nie robiły. Siedziałam z Lily i Dor. Moja głowa po długiej walce ze zmęczeniem opadła, a ja zapadłam w sen. 

  W salonie siedziała szóstka osób. Brunet w okularach, za którymi lśniły szczęściem orzechowe oczy trzymający dzieciaka mającego najwyżej roczek, może nawet mniej. Przypominał mężczyznę, ale oczy miał inne takie znajome. Obok niego siedział czarnowłosy mężczyzna o stalowych oczach. Na fotelu naprzeciwko siedział pulchny mężczyzna z mysimi włosami. Na sąsiedniej kanapie przytulała się para. Chłopak miał podrapaną twarz, blond włosy i te moje kochane zielono-szare oczy, a dziewczyna czarne włosy jak i oczy. Nie mogłam uwierzyć to Huncwoci i ja przytulona do Remusa. A to dziecko musiało być dzieckiem Jamesa. Jednak jego oczy... Naglę do środka weszła kobieta i już po chwili wiedziałam po kim ma ich kolor. To Lily! Zaraz ona ma dziecko z Rogaczem! Ba ona go pocałowała! Bez przymusu! W usta i wzięła na ręce dziecko. 

- Czas spać Harry - powiedziała w jego stronę

- Usiądź z nami Lily, a nie łazisz w tą i z powrotem - odezwałam się ja 

 Dziwnie to brzmi...

- No właśnie usiądź ja go położę - przytakną James i wziął malca z powrotem na ręce 

 Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam. Rozumiem, że tu wszyscy jesteśmy dorośli, ale i tak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jesteśmy inni. Lily zasiadła, ale ja usłyszałam głosy z oddali.

 Wstałam jak oparzona i rozejrzałam się. To Lily mnie budziła. Uśmiechnęła się.

- Zaraz koniec lekcji śpiochu - szepnęła Dor, a ja wywróciłam oczami

- Miałam bardzo dziwny sen - odparłam tylko 

 Cieszyłam się, że o niego nie pytały. Już po chwili był koniec lekcji. Wyszłam na korytarz wraz z przyjaciółkami. Dor szybko ruszyła do swojego nowego chłopaka, a przy nas pojawił się Sev. Całą trójką ruszyliśmy do Wielkiej Sali. Gdy za nimi przekroczyłam drzwi spadł na mnie deszcz róż w różnych kolorach. Złapałam jedną z nich. Jedyny czarny kwiat. Naglę wydobył się z niego złoty napis, który ukształtował napis na tle sufitu sali. 

 Przepraszamy! Nie gniewaj się ~ Huncwoci

 Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na stół Gryfonów. Chłopaki przyglądali się mi, a widząc mój uśmiech wstali. Pokiwałam głową na znak, że wybaczam. Już po chwili podbiegli i uwięzili w grupowym uścisku. Na sali oczywiście pojawiły się brawa.

- No już zaraz stracę całe powietrze - powiedziałam śmiejąc się

 Wszyscy w końcu mnie puścili, a ja pożegnałam się i ruszyłam do swojego stolika. Napotkałam jeszcze niezadowolone spojrzenie brata, ale postanowiłam nie wtrącać się w ich spór. Nie będę w nim uczestniczyć i nie mam zamiaru wybierać między nimi. Wszystkich za mocno kocham 

---

 Taki krótszy rozdział :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro