Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prawda jest najważniejsza

 W końcu byłam znów na peronie. Cieszyłam się niesamowicie. Wolałam siedzieć nad książkami w tej pięknej szkole, niż spędzać wakacje leniąc się w domu z wiecznie pijanym ojcem. Na sobie miałam krótkie spodenki, czarną koszulkę i mimo ciepłego dnia bluzę. Tak jak na Pokątnej. Za sobą ciągnęłam dość ciężki kufer. Z bratem rozdzieliliśmy się natychmiast. To dobrze, ponieważ już po chwili podeszła do mnie Lily.

- Hej jak tam wakacje? - spytała z uśmiechem

- Znośnie - skłamałam zakrywając smutek lekkim grymasem

 Zaśmiała się cicho, ale nic już nie mówiła. Nagle podeszłą do nas jakaś para z starszą dziewczyną. 

- A właśnie, to jest Sara, moja przyjaciółka - przedstawiła mnie, a ja uśmiechnęłam się do nich

 Dziewczyna prychnęła, ale para natychmiast się uśmiechała.

- Miło mi poznać - odparłam

- Nam również, wiele o tobie słyszeliśmy - odpowiedział jej ojciec 

- Naprawdę? - spytałam zdziwiona

- Oczywiście mówiła, że jesteś niesamowicie mądra - odezwała się kobieta

 Zarumieniłam się lekko.

- Nie bardziej niż Lily - odparłam

- Jesteś o wiele bardziej. Założę się, że miałaś sama najwyższe oceny - stwierdziła

- To się przeliczysz. Dostałam zadowalający z ONMS - odparłam

- Żartujesz? - spojrzała na mnie zdziwiona

- Każdy ma słabe strony - odparłam

 Dziewczyna ponownie prychnęła. Spojrzałam na nią zdziwiona. 

- Stało się coś? - spytałam ją

- To Petunia - przedstawiła ją Lily

- Po co ci ta bluza? - spytała z niechęcią - Przecież jest ciepło

 Już miałam coś powiedzieć, gdy usłyszałam znajomy głos. 

- Sara! - odwróciłam się i zobaczyłam Remusa

- Remi! - krzyknęłam i przytuliłam chłopaka

- Hej Lily - uśmiechną się do dziewczyny, a ona odwzajemniła gest

- Dzień dobry - zwrócił się do jej rodziców

- Dobry młodzieńcze - przywitał się ojciec Lily

- To my może już pójdziemy - odparłam biorąc chłopaka za rękę

- Oczywiście my też będziemy się już zbierać - odparła matka Rudej

- Do widzenia - pożegnałam się i pociągnęłam chłopaka

 Wraz z chłopakiem ruszyliśmy w stronę pociągu. 

- No już zwolnij - zaśmiał się Lunio, a ja westchnęłam i zwolniłam

- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że przyszedłeś - odparłam

- Domyślam się 

 Zaśmiałam się i pocałowałam blondyna. W czasie wakacji sporo podrosłam, choć wciąż byłam o głowę niższa od Remusa. Razem ruszyliśmy zająć przedział. Gdy tylko zasieliśmy dołączył do nas James, a za nim Syriusz. Później przyszła jeszcze Dor i usiadła z nami. Na końcu weszła Diana i Peter, tylko taki trochę odmieniony.

- Łał Glizdogonie, co ci się stało? Wyglądasz... - zaczął James, ale chyba nie mógł znaleźć słowa

- Nieźle - skończyłam za niego

- Prawda? - spytała Diana dumna - Bieganie działa cuda 

- Namówiłaś Petera do biegania? - spytał Remi, a dziewczyna zaśmiała się

- Oczywiście

- A słodycze? - spytał Syriusz

- Nie mogę mu zakazywać, sama jem je na potęgę - zaśmiała się i oboje usiedli

 Glizda naprawdę się zmienił. Był wyższy, bardziej wysportowany i nawet z twarzy był jakoś przystojniejszy. Jednak, gdy wraz z Dianą zaczął obżerać się słodyczami wiedziałam, że to ten sam chłopak, którego poznałam niecały rok temu. W końcu i ja zrobiłam się głodna. Wyszłam mówiąc, że pójdę dogonić czarownicę z wózkiem. 

 Gdy tylko to zrobiłam napotkałam Lily.

- Hej - przywitałam się 

- Cześć - odparła 

 Przez chwilę panowała cisza, aż dziewczyna odezwała się.

- Powiedziałaś im? - spytała, a ja otworzyłam szerzej oczy

 Wskazała na bluzę.

- Czy mówiłaś czemu ją nosisz? - wyjaśniła, a w moich oczach pojawiło się jeszcze większe zdziwienie

- Wiesz? - przytaknęła - Skąd?

- Severus powiedział mi rok temu - wyjaśniła smutna - Powinnaś im powiedzieć, albo chociaż mu

 Spojrzałam na nią zdziwiona. 

- Nie to, że pochwalam to z kim się zadajesz - zaprzeczyła od razu - Jednak sama mówiłaś, że im ufasz 

- Masz rację, ale nie chcę, aby on się martwił - odparłam

- O mnie mowa? - usłyszałam za sobą znajomy głos

- Remi! - krzyknęłam zaskoczona i odwróciłam się 

- Stało się coś? - spojrzał na mnie zmartwiony

- Tak, jest coś o czym chciałabym ci powiedzieć - odparłam spoglądając na niego

- Wszystko gra? 

- Chodź - odparłam tylko i pociągnęłam na koniec pociągu

 Gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz zamknęłam drzwi.

- Ja... pytałeś się mnie wcześniej po co mi ta bluza - zauważyłam 

- Tak, ale nie uzyskałem odpowiedzi - przytakną

- Wiesz, ja... nie chciałabym, aby wszyscy wiedzieli - odparłam 

 Spojrzałam na niego, a on przytulił mnie. Chciałam tak zostać na zawsze. W końcu, gdy się odsuną nie miałam wyjścia. Zdjęłam niepewnie bluzę i odwróciłam się odgarniając włosy, które urosły mi już do łopatek. Nie widziałam miny Remusa, a nic nie mówił. Nagle poczułam jego ciepłe ręce, gdy delikatnie mnie objął.

- Kto? - spytał spokojnie, ale jego głos delikatnie zadrżał 

 Westchnęłam. 

- Ojciec - odparłam po chwili - Od dziecka to robił. Co wakacje 

 Poczułam jak odwraca mnie w swoją stronę.

- Dlaczego? 

- Nie wiem. Zawsze jak wracał pijany. Podobno przypominałam mu matkę 

- To nie powód, aby cię bić - stwierdził

- Wiem i nie usprawiedliwiam go - odparłam - Mam pieniądze. W wakacje często sobie dorabiałam. Jak skończę w końcu siedemnaście lat wyprowadzę się - odparłam

- Ale zanim to czekają nas jeszcze jedne wakacje - zauważył

- Wytrzymam - stwierdziłam 

- Nie pozwolę ci wrócić - odparł ostro jak nigdy 

- Ale...

- Nie i koniec! - krzykną, a w jego głosie zabrziała twarda nuta - Wymyśle coś. Razem wymyślimy - spojrzał na mnie 

- Dobrze, jeszcze jest czas - zapewniłam

 W tym momencie przytuliłam go. Kocham Remusa i wiem, że on kocha mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro