Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwsza nieprzespana noc

 Gdy tylko wróciłam zobaczyłam na końcu sali parawan. Niepewnie weszłam za niego i zobaczyłam panią Pomfrey, próbującą ogarnąć wychodzące z kołysek dzieciaki. Zaśmiałam się cicho widząc tą sytuację. 

 Miejsce odgrodzone parawanem nie było wielkie. Pod ścianą stało pięć kołysek, a po drugiej stronie pod parawanem łóżko, prawdopodobnie przeznaczone dla mnie. Na środku był dość duży miękki koc, a pod oknem pudło z zabawkami, a obok małe stoisko z butelkami z mlekiem. Wszystko wyglądało niesamowicie kolorowo i przytulnie. Wcale nie przypominało reszty szkolnego szpitala. 

 Gdy tylko pielęgniarka mnie zauważyła odetchnęła z ulgą. 

- Nareszcie - westchnęła, a ja zaśmiałam się i podeszłam do dzieci

 Już po chwili wszystkie odłożyłam na duży koc i wyjęłam zabawki. Następnie rzuciłam to samo zaklęcie co wcześniej w składziku, aby nie wychodzili z wyznaczonego pola. Zasiadłam na rogu i patrzyłam jak się bawią. James cały czas biegał za latającą małą miotełką, Syriusz wdrapał się na huśtawkę i skakał próbując ją rozbujać. Szybko machnęłam różdżką, a chłopiec zaczął się delikatnie bujać śmiejąc się przy tym głośno. Peter zaczął gryźć zabawkową różdżkę, a do mnie podeszli Remi i Severus. Obu posadziłam na kolana i przywołałam baśni Barda Beedle'a, po czym zaczęłam im ją czytać. Oboje siedzieli patrząc w książkę z wielkim zainteresowaniem, a ja byłam najszczęśliwszą osobą na świecie mając ich obu przy sobie. Czułam, że gdybym teraz chciała wyczarować patronusa, byłby najpotężniejszy ze wszystkich. 

 Gdy wszyscy w końcu się zmęczyli mogłam ich nakarmić i położyć spać. Gdy tylko kładłam Jamesa usłyszałam jak ktoś biegnie i po chwili za parawan wpadły dziewczyny.

- Tutaj jesteś - powiedziały we trójkę trochę za głośno

- Ciszej - szepnęłam pokazując na maluchy

- Kto to? - spytała Dor podchodząc do kojca Jamesa

- Huncwoci i Severus - westchnęłam - Nie pytajcie - dodałam widząc ich zdziwione miny i położyłam się na łóżku 

- Zostałaś ich niańką? - spytała Diana podchodząc do kojca Petera

- Tak, znalazłam ich w schowku na eliksiry Slughorna już w takiej formie. Gdy je tu przetransportowałam zgłosiłam się do pomocy - wyjaśniłam w dużym skrócie

- A co z lekcjami? - spytała Lily

- Mam nadzieję, że przyniesiecie mi notatki - odpowiedziałam

 W końcu za parawan weszła pielęgniarka i wygoniła dziewczyny. Ja natomiast jednym ruchem różdżki przebrałam się z szaty szkolnej i położyłam się w łóżku. Szybko odpłynęłam do krainy Morfeusza. 

 Nagle obudził mnie krzyk Jamesa. Wstałam w łóżka i podeszłam do jego kojca. Szybko zobaczyłam o co chodzi. Narobił w pieluchę. Zmieniłam mu pieluszkę machnięciem ręki i utuliłam do snu. Już miałam się kłaść z powrotem, gdy usłyszałam krzyk Severusa. Zaspana ruszyłam w jego stronę i wzięłam na ręce. 

- Koszmar nocny? - spytałam patrząc na malucha

 Spojrzał na mnie wielkimi zapłakanymi czarnymi oczkami, a ja pocałowałam go w czółko. 

- No już spokojnie. Nic się nie dzieje - powiedziałam do niego i zaczęłam utulać do snu

 Rzuciłam zaklęcie wyciszające na miejsce otoczone parawanem i ponownie się ułożyłam. Gdy oczy mi się zamknęły usłyszałam kolejny płacz. Wstałam niechętnie i zobaczyłam zapłakanego Syriusza. Wzięłam chłopca i przytuliłam do piersi. 

- Kolejny co źle śpi - westchnęłam i próbowałam go uśpić jak resztę, niestety bezskutecznie

 Nie miałam już pomysłów, gdy przypomniała mi się pewna kołysanka. 

- Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi
 Bo nie jesteś sam
Śpij nocą śnij,
niech zły sen cię nigdy więcej nie obudzi
Teraz śpij - śpiewałam cicho, a chłopiec przestał płakać 

 Słyszałam kiedyś jak Lily, ją nuciła. Na szczęście tyle wystarczyło, aby zasną, bo nie umiałam dalszej części. I jego odłożyłam. Później jeszcze długo nie mogłam spać. Zasnęłam dopiero nad ranem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro