Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kłótnia

Od wyjścia do Hogsmeade minęło już sporo czasu. Niedługo będą święta. Szłam właśnie spokojnie do biblioteki, gdy usłyszałam znajome głosy. Spojrzałam w stronę drzwi do jednej ze starych sal. Ciekawość wzięła górę i weszłam do środka. To co zobaczyłam zmroziło mnie. Moja torba spadła z torby, a ja patrzyłam na to jak Huncwoci dręczą przywiązanego do krzesła Severusa. Wkurzyłam się. Wyjęłam różdżkę i spojrzałam na chłopaków z mordem w oczach.

- Co wy robicie?! - spytałam nie kryjąc złości

- Sara... - zaczął James, ale ja mu przerwałam

- Wyjdźcie - rozkazałam

- Sara daj wyjaśnić - powtórzył Syriusz, ale umilkł widząc mój wzrok

- Wyjdźcie, albo sama was wyrzucę - odparłam zła

Chłopacy już nie dyskutowali, tylko wyszli. No prawię wszyscy. W pomieszczeniu został Remus.

- Ty też idź - powiedziałam nie patrząc na niego

- Sara, daj... - zaczął, ale mu natychmiast przerwałam

- Wyjdź stąd teraz! - podniosłam głos, wciąż na niego nie patrząc

Gdy usłyszałam kroki i zamykanie drzwi westchnęłam i podeszłam do brata. Szybko go rozwiązałam i pomogłam mu wrócić do porządku.

- Dzięki - odparł - Niedługo Święta - zauważył

- Nie chce wracać do domu - powiedziałam smutno

- Wiem, ja też nie - przytulił mnie, a ja z chęcią wtuliłam się w brata

- Nie możemy zostać tu w Hogwarcie? - spytałam

- Ciotka chce się z nami widzieć - odpowiedział

- Tym bardziej wolę zostać - przyznałam

- Poza tym może nie będziemy musieli widzieć się z ojcem - dodał wiedząc jak go nienawidzę

- To jak wybór mniejszego zła, ale odkąd nie trafiłam do Slytherinu...

- Nie przesadzaj, gorzej by było, gdybyś trafiła do Gryffindoru - zauważył

- Jestem za mało odważna by tam trafić - zauważyłam

- Za to mądrości ci nie brakuje - odparł, a ja uśmiechnęłam się słabo - To dzięki temu trawiłaś do swojego domu

- Ciekawe czy ciotka podziela twoje zdanie - powiedziałam sceptycznie, a on pogłaskał mnie po głowie

- Będzie dobrze - pocieszył mnie

- Nadzieja matką głupich - odparłam

- Nadzieja umiera ostatnia - poprawił mnie

W końcu wyszliśmy razem z pomieszczenia. Na korytarzu zobaczyłam Huncwotów, ale ich idealnie zignorowałam. Wiedziałam, że Huncwoci nienawidzą Sev'a, z wzajemnością, ale nigdy nie byłam światkiem ich wspólnych spotkań. Wraz z bratem poszliśmy do biblioteki i wspólnie odrobiliśmy pracę domową.

***

Szłam spokojnie korytarzem, gdy podbiegła do mnie Dor.

- Sara chodź! Szybko musisz ich rozdzielić - powiedziała i pociągnęła mnie w stronę z której zaczęły wydobywać się krzyki

Już z daleka widziałam tłum zebrany wokół jakiegoś wydarzenia i nauczycieli próbujących kogoś uspokoić. Gdy podbiegłyśmy zobaczyłam Jamesa i Severusa bijących się w iście mugolskim stylu, bez różdżek. Podbiegłam na środek.

- Chłopaki! - krzyknęłam, ale nim się zorientowałam któryś wymierzył mi cios w policzek

Upadłam na ziemię, a oczy zaszkliły mi się. Pozytywną stroną tego było, że chłopacy przestali się bić. Sev miał podbite oko, a James rozcięty łuk brwiowy. Do chłopaków podbiegli nauczyciele i Syriusz, wraz z Petem. Do mnie natomiast podbiegł Remus.

- Nic ci nie jest? - spytał z troską podając mi rękę

Odtrąciłam ją i wstałam sama, po czym ruszyłam do brata. Spojrzałam na jego podbite oko.

- Nie wygląda najlepiej - zauważyłam - Chodź, przejdziemy się do Skrzydła Szpitalnego - zaproponowałam i ruszyłam wraz z nim

Czułam na sobie wzrok wszystkich, wliczając w to Remusa. Nie mogłam się powstrzymać i spojrzałam na niego. Wyglądał na smutnego. W tej chwili moje serce zaczęło się rozdzierać. Tym razem poszłam z bratem, ale czuję się źle traktując tak Huncwotów. Są naprawdę dobrymi przyjaciółmi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro