#5 Ona namiesza ci w głowie...
Nagle do pokoju wbiegła rudowłosa Lily. Zaśmiała się, widząc Syriusza, wylegującego się, na jej łóżku.
- Nie za wygodnie? - spytała z przekąsem, siadając obok niego.
- W sam raz.
- Wiesz dzisiaj mamy nocowanie. Jak co roku. Żeby się lepiej poznać i wogóle... Juliette! - krzyknęła po chwili, na co dziewczyna podskoczyła ze strachu - czy ty mnie wogóle słuchasz? - patrzyła na Lupin, a ta zarumieniła się lekko.
- Właściwie to nie. Przepraszam! Zamyśliłam się - próbowała się tłumaczyć, ale przerwał jej radosny głos Syriusza.
- Ja za to słuchałem uważnie. Chętnie posłucham o czym rozmawiają dziewczyny!
- W żadnym wypadku - zaprostestowała Lily - tylko ja, Juliette, Dorcas i Ann.
- Co będziemy robić?
- Gadać o tym jacy to jesteśmy świetni - powiedział Syriusz, za co oberwał od Lily poduszką.
- Tak, a zwłaszcza ty Łapciu - powiedziała, wystawiając język.
Juliette zaczęła się z nich śmiać. Byli świetni. I kochani. Zawsze marzyła o takich przyjaciołach! Znali się tak krótko, a miała wrażenie, jakby było to już kilka lat.
W tym okresie w jej życiu tyle się zmieniło... nie wiedziała, że jej przyjaciółka myśli właśnie o tym samym. Jednak Juliette myślała o tym ilu przyjaciół zyskała, a Lily - kogo straciła. Jej przyjaźń z Severusem została oficjalnie zakończona, gdy ten nazwał ją "szlamą". James stanął wówczas w jej obronie, za co nadal była mu wdzięczna. Cieszyła się, że ma ich przy sobie - rozsądnego Lupina, który zawsze dobrze jej doradzał; Syriusza, który zawsze potrafił ją rozśmieszyć; Petera, który potrafił wymyślać świetne plany i w końcu James'a, w którego towarzystwie, nie mogła przestać się uśmiechać.
- Narka! - z rozmyślań wyrwał ją głos Syriusza.
- Gdzie człapiesz Łapo?
- Jak najdalej od was. Jesteście tak zamyślone , że nawet nie słyszycie Rogasia, który wydziera się w Pokoju Wspólnym - powiedział, szczerząc zęby w uśmiechu.
Rzeczywiście gdy Lily lepiej się wsłuchała usłyszała wrzaski James'a:
- Łapa! ŁAPA ZŁAŹ MI TU NATYCHMIAST!
Syriusz tylko wzruszył ramionami i udał się do Pokoju Wspólnego. Wychodząc posłał Juliette uśmiech, a ona odpowiedziała tym samym. W zasięgu jego wzroku pojawił się wściekły James.
- Co ty robisz? - spytał - szykujesz kawały beze mnie? I jeszcze konspirujesz z dziewczynami! - dopiero teraz zauważył, że drzwi, przez które Syriusz wyszedł, prowadzą do dormitorium dziewcząt.
- Nie konspiruje - Black czuł, że w tym momencie nic nie jest w stanie zepsuć mu humoru.
- To co tam robiłeś?
- Rozmawiałem.
- Z kim?
- Rogaś, a ty co bawisz się w moich rodziców? - spytał roześmiany Syriusz - z dziewczynami.
- Ona namiesza ci w głowie... - dodał James szeptem, ale mimo to przyjaciel usłyszał wypowiedziane przez niego słowa.
- Kto mi namiesza w głowie?
- Myślisz, że nie widzę? - Potter zaśmiał się, widząc minę Syriusza - mnie nie oszukasz Łapciu! Gdzie byłeś cały ten czas? Tylko mi nie mów, że poszedłeś tam dla Lily, bo wtedy wziąłbyś mnie ze sobą. Juliette tam była? - spytał, patrząc na niego wyczekująco.
- No była i co? - odpowiedział Black, czerwieniąc się.
- Czy ja dobrze widzę? Łapa się rumieni? Czyżby mała Lupin ci się podobała?
James nie mógł powstrzymać uśmiechu. Syriusz podszedł bliżej, zasłaniając mu usta ręką.
- Nawet jeśli to... - nie potrafił się wysłowić - nikt nie ma o tym wiedzieć. Jasne?!
- Jak słońce - odpowiedział James i skierował kroki ku dormitorium chłopców.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro