#3 Potter przejrzał go na wylot
James dotknął palcami ściany i po chwili poczuł chłód, trzymanej w ręku, klamki.
Weszli do ciemnego pomieszczenia, pełnego pajęczyn. Oprócz Dumbledore'a nikt tu nie zaglądał. Przyprowadził tu Huncwotów w czwartej klasie w ramach kary. Mieli zobaczyć, czy kawały naprawdę są tym czego najbardziej potrzebują.
James ujrzał wówczas siebie samego i Syriusza, trzymających Puchar Domów. Lily stała obok niego, gratulując mu wygranej. Remus zobaczył siebie wraz z przyjaciółmi i przyszłą dziewczyną. Wszyscy byli szczęśliwi. Peter ujrzał siebie pośrodku tłumu, chwalonego przez innych. I opychającego się ciastkami. Lily, która również się z nimi wybrała, jednak tylko w celach edukacyjnych, również spojrzała w lustro, jednak odeszła od niego szybko zarumieniona i nie chciała przyznać się co wówczas zobaczyła. Lupin stwierdził, że zapewne widziała siebie z James'em. Syriusz popierał tę opcję. On w zwierciadle zobaczył to co sprawiało mu największą radość: wraz z przyjaciółmi śmiał się z udanego kawału, wyciętego jakiemuś Ślizgonówi. Obok niego stali wówczas Huncwoci, a na ramieniu James'a uwieszona była roześmiana Lily - wiedział , że nic się nie zmieniło.
Krzyk Pottera znów wyrwał go z rozmyślań. Udał się w kierunku lustra, które przez ten rok zdążyło się już porządnie zakurzyć. Podszedł na tyle blisko, że mógł przeczytać widniejący tam, zapisany od tyłu napis:
Odbijam nie twą twarz, a twego serca pragnienia.
- Pamiętasz jak przyprowadził nas tu Dumbledore?
- Jasne - odpowiedział Syriusz - jak możnaby zapomnieć?
- A pamiętasz co wtedy zobaczyłeś Łapo?
- Tak - uciął krótko.
- Spójrz teraz i upewnij się, czy nic się nie zmieniło.
- Jestem tego pewien - odpowiedział, jednak zaciekawiony podszedł do lustra.
Obok niego zaczęły pojawiać się sylwetki: Peter gratulował mu świetnego planu, a uradowany Remus ściskał w ręku Mapę Huncwotów. Lily uśmiechnięta od ucha do ucha stała ramię, w ramię z Jamesem, który patrzył na nią z iskierkami w oczach. Jednak obok Syriusza zaczęła pojawiać się jeszcze jedna postać. Obok niego stał nie kto inny, jak, skacząca teraz z radości, Juliette.
Na jego twarzy musiał odmalować się wyraz szoku, gdyż James natychmiast to zauważył. Zauważył , że coś w odbiciu się zmieniło. Nie widział go, ale mógł to odczytać z twarzy Łapy. Nie było sensu kłamać.
Potter przejrzał go na wylot.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro