#19 Mój ulubiony przyjaciel to Syriusz Black
Rozdział dedykowany dla AnetaOrze9 <3
*rozdział musiałam po prostu dodać xD . Nie bójcie się mam taką wene przy Huncwotach , że piszę ok. Pięć rozdziałów dziennie :) .
- Osait pas bouger ! Spróbujcie tylko się odezwać , a pożałujecie - zgrabnym ruchem przyłożył różdżkę do gardła Syriusza - znacie Sectum Sepmre ? Uwierzcie nie chcecie tego doświadczyć - przez ton mężczyzny przebijał się mocny , francuski akcent .
Remus wolał siedzieć cicho i czekać na pomoc , zwłaszcza że jego przyjaciel był właśnie trzymany przez Śmierciożerców .
- Lilka tutaj ! - zwróciła się do przyjaciółki , słysząc głosy Śmierciożerców .
Drzwi Wielkiej Sali rozwarły się z hukiem , a do środka wparowały Lily z Juliette .
- Nie ! - krzyknęły obie , zanim Lupin zdążył je powstrzymać .
Zaklęcie Sectum Sempra ugodziło Syriusza w szyję , a ten krwawiąc padł na ziemię .
Juliette rzuciła się , żeby pomóc , ale nie potrafiła . Posadzka była już czerwona , podobnie jak ubrania chłopaka i jej drobne ręce .
- Zróbcie coś ! - krzyknęła w stronę przyjaciół .
Na ich szczęście do Wielkiej Sali wparował Dumbldore . Omiótł ją spojrzeniem i chwycił w dłoń różdżkę .
- Co tu się ... - chciała spytać , stojąca za nim profesor McGonagall , ale nim zdążyła skończyć zdanie , Śmierciożercy wypadli przez , stłuczoną wcześniej szybę .
Ostanim co Syriusz pamiętał były czarne cienie , śmigające przed jego oczami i płacząca w ramię Remusa Juliette .
***
Przed oczami Syriusza nagle zaczęły pojawiać się znajome kształty . Wierzba na błoniach , tłum uczniów siedzący nad jeziorem i leżąca obok niego Juliette .
- Mój ulubiony przyjaciel Syriusz Black - usłyszał jej melodyjny głos i zaśmiał się cicho , słysząc tą odpowiedź .
Nagle wszystko rozmyło się , ustępując miejsca nowym kształtom .
Siedział teraz w dormitorium Huncwotów naprzeciw , wpatrujacej się w niego dziewczyny . Pierwszej dziewczyny , która nie patrzyła na niego z czcią wręcz , lecz ze zwykłą ciekawością .
- Co się stało ?
- Oberwałeś zaklęciem - odezwała się po chwili milczenia - i to moja wina .
- Nie mów tak ! - chciał się podnieść , lecz był na to zbyt słaby . Juliette podeszła i usiadła na skraju łóżka , gładząc jego włosy - nie twoja wina , że Śmierciożercy wparowali do naszej szkoły .
- To moja wina , Remus wszystko mi powiedział - zaniosła się szlochem - trzeba było siedzieć cicho .
- Ale Juliette nie ...
- Co ja głupia zrobiłam ? - mówiła , jakby nie słysząc siedzącego przed nią Syriusza - moja wina . Gdybyś tylko wiedział ... zrozumiem jeśli nigdy mi nie wybaczysz - chciał ją objąć , ale zdawała się być taka odległa ... niedostępna - Kocham Cię głupku - dodała po chwili milczenia - nawet nie wiesz jak bardzo .
- Naprawdę ? - uśmiechnął się szelmowsko , słysząc to z jej ust - w takim razie jestem szczęściarzem - ostanie zdanie zabrzmiało sucho , jakby niewypowiedziane przez niego . Brzmiało obco , nie jak jego własny głos . Brzmiało słabo .
- Pani Pomfrey ! Pani Pomfrey ! On coś powiedział ! Odpowiedział mi ! - jej zazwyczaj melodyjny głos ustąpił miejsca , zmęczonemu i niewyraźnemu przez płacz .
- Syriuszu słyszysz mnie ? Syriuszu ? - mówiła z troską , a obraz przed jego oczami ustąpił miejsce czarnej pustce . Leniwie podniósł powieki , przez które przebiło się rażące światło Skrzydła Szpitalnego . Mimo , że na dworze było już ciemno , to jednak potrzebował chwili , by przyzwyczaić się do tego światła .
- Obudziłeś się ! - płacząca Lupin rzuciła mu się na szyję . Chciał ją objąć , ale poczuł ból w okolicach , w których go dotknęła . Syknął cicho , a ona odsuneła się jak oparzona - oj przepraszam . Pani Pomfrey ! - jej krzyk zagłuszyło trzaśnięcie drzwi i po chwili wychyliła się zza nich głowa Dumbledora .
- Widzę , że już wstałeś . W takim razie zapraszam - zwrócił się do stojącego za nim chłopaka . Do Skrzydła dumnie wmaszerował Fabien , a krok za nim dyrektor Albus - słyszałem , że mieliście spory , więc uznałem , że należą ci się przeprosiny - powiedział i spojrzał na chłopaka wyczekująco .
- Przepraszam , że całowałem twoją dziewczynę - wydusił , a Dumbledore wytrzyszczył na niego oczy .
- Dziewczynę ? - jego wzrok przeniósł się z Syriusza na Juliette , a kąciki jego ust uniosły się lekko w uśmiechu - młodzież - skomentował tylko i wyprowadził przez drzwi , wściekłego Francuza .
- To nie twoja wina , że mnie tak trafiło - powiedział , gdy usiadła obok niego na łóżku , przeczesując palcami jego brązowe włosy .
- Słyszałeś co do ciebie mówiłam ? - spytała zaczerwieniona i na moment odwróciła wzrok .
- Tylko trochę . Juliette ...
- Hm ?
- Też cię kocham .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro