#1 Chciał znaleźć tę dziewczynę
- Rogacz! Łapa! - wrzasnął Lupin, machając w stronę przyjaciół. James biegł do niego ile sił w nogach, a Syriusz szedł za nim, szukając czegoś wzrokiem.
- Cześć! - przyjaciel zamknął go w szczelnym uścisku.
- Jak wakacje? - spytał Black, podchodząc do nich wolnym krokiem - ja ostatnie tygodnie spędziłem u Jamesa - dodał i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Szczęściarz - stwierdził Remus - ja musiałem całe wakacje pomagać w domu.
Huncwoci rozmawiali jeszcze moment, gdy nagle za ich plecami rozległ się wielki huk. Zamarli na moment, szukając źródła hałasu. Syriusz obrócił się i zobaczył, stojącą za nim, brunetkę. Jej twarz była czerwona, a w oczach miała łzy. W ręce trzymała rączkę, a jej kufer leżał rozwalony na ziemi. Jej ubrania, zeszyty i książki rozsypane były dookoła niej, a ona stała tam jak wmurowana w ziemię. Rzucił się do pomocy, a mama Remusa podbiegła do nich, by pomóc dziewczynie naprawić kufer. Teraz jej twarz z czerwonej stała się fioletowa.
- D-dziękuje - wydukała tylko, gdy po zbierali jej rzeczy i pospiesznie weszła do pociągu.
Teraz Syriusz patrzył w tamtym kierunku z osłupiałą miną. Poszła nie zamieniając z nim ani słowa. Przecież żadna nie może mu się oprzeć! Czasem specjalnie go zaczepiały, żeby tylko usłyszeć jakiś komplement. Ale żadna jeszcze nie zignorowała go w taki sposób.
- Łapa! - krzyk James'a wyrwał go z rozmyślań.
- Idę, idę - powiedział, taszcząc swój kufer po schodach.
Po chwili czerwona lokomotywa Hogwart Express wyjeżdżała już ze stacji King Cross. Mama Lupina machała im na pożegnanie, podobnie jak rodzice James'a. Wśród nich nie było jedynie rodziców Petera i Syriusza.
Weszli do przedziału i ustawili bagaże na półkach.
- Pójdę spytać się Lily się nie dosiądzie - powiedział James, wstając.
- Nie! - zaprotestował Syriusz - ja po nią pójdę. Muszę rozprostować nogi - dodał, widząc ich zdziwione spojrzenia.
- Jak sobie chcesz Łapciu - chłopak zajął jego miejsce, podczas gdy on wyszedł z przedziału.
Tak naprawdę nie chciał się przejść. Chciał znaleźć tę dziewczynę, zobaczyć czy wszystko na pewno w porządku. Syriusz Black robi coś bezinteresownie. Sam zaśmiał się na tę myśl, przemierzając korytarze. Nagle ją zobaczył. Siedziała na swoim kufrze w przejściu z wagonu Gryfonów, do Ślizgonów. Przechodzący obok niej chłopacy śmiali się, wytykając ją palcami. Taka była już natura tych z domu węża. Zdenerwowany podszedł do nich, a oni, bojąc się wściekłego Gryfona, szybko wycofali się na swoje miejsca.
- Wszystko okej? - spytał, kucając obok dziewczyny - czemu nie siedzisz w przedziale? - dodał, a ona podniosła na niego wzrok.
- Właściwie t-to - mówiła cicho - nie jestem jeszcze w żadnym domu. Nie wiem czy mogę wejść do przedziałów - dodała, a rumieniec oblał jej twarz. Syriusz zaśmiał się cicho.
- Pewnie że możesz! - powiedział, z, aż przesadnym, entuzjazmem - poszukaj wolnego przedziału i dosiądź się, ale tam - gestem wskazał wagon Ślizgonów - radze ci nie wchodzić.
- Dzięki - odpowiedziała i po chwili szła już w stronę przedziałów, zajmowanych przez Puchonów.
Syriusz wycofał się w stronę przedziału zajmowanego przez Huncwotów.
- I co? - spytał James, widząc Black'a, wchodzącego do przedziału.
- Co, co? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Widzisz Rogaś! Mówiłem, że jej nie zawoła. Chodzi z głową w chmurach.
- Masz rację Luniak! Gdzie się podział nasz Syriusz? - spytał, zwalniając mu miejsce.
- Intensywnie nad czymś myśli - odpowiedział krótko.
- Remus czy ja dobrze słyszałem? Nasz Łapcia myśli? - spytał z niedowierzaniem James, za co oberwał łokciem między żebra.
- P-przepraszam - Syriusz skądś już znał ten głos - czy to miejsce jest wolne? - odwrócił się i ujrzał tę dziewczynę.
- Siadaj - powiedział Lupin i odsunął się, robiąc jej miejsce. Weszła do przedziału, taszcząc ponownie swój wielki kufer i niosąc klatkę ze złotą płomykówką .
- Dzięki - powiedziała, lustrując wzrokiem chłopaków. Jej wzrok chwile dłużej zatrzymał się na Syriuszu, jednak szybko odwróciła głowę.
- Hej - zaczął rozmowę James, gdy już usadowiła się na swoim miejscu - z którego jesteś domu? - spojrzał na nią , a ona uśmiechnęła się tylko, spoglądając na niego zza kaskady ciemnych włosów.
- Jeszcze w żadnym - odpowiedziała, tym razem nie rumieniąc się i nie jąkając.
- Ale... - Syriusz przerwał chwilowe milczenie - ty chyba nie jesteś pierwszoroczna?
- Łapo, czy ona ci wygląda na jedenastolatkę? - spytał Lupin z nutą sarkazmu w głosie. Wszyscy zaśmiali się, a Syriusz spojrzał na niego speszony.
- Jestem na waszym roku - powiedziała, śmiejąc się. Miała piękny uśmiech - wcześniej... uczyłam się w domu - ucięła szybko. Najwyraźniej nie była z tego dumna.
- Jak się nazywasz ? - James zadał pytanie, które chodziło mu po głowie, odkąd dziewczyna znalazła się w przedziale.
- Juliette - odpowiedziała, uśmiechając się od ucha do ucha - Juliette Lupin.
- Co? - Huncwoci wrzasnęli równocześnie, co Lunatyk skomentował tylko lekkim wzruszeniem ramion.
- Ty masz siostrę? - spytał Syriusz z niedowierzaniem.
- A no mam - odpowiedział i zaczął śmiać się z jego zdezorientowanej miny.
- Dlaczego nigdy nam o niej nie mówiłeś?
- Jakoś tak wyszło - Remus nie przejął się zbytnio tym, jak wielkim było to szokiem dla jego przyjaciół. Gdy do niego przyjeżdżali Julie nigdy nie było w domu. Nic dziwnego iż byli przekonani, że jest jedynakiem.
W przedziale zapadła chwilowa cisza, którą przerwał krzyk Hagrida:
- Pirszoroczni do mnie!
Huncwoci nawet nie zauważyli, kiedy pociąg zatrzymał się na stacji. James wybiegł z przedziału pierwszy, chcąc jak najszybciej przywitać się ze swoją dziewczyną. Syriusz poczłapał za nim, rzucając za siebie uradkowe spojrzenia. Rodzeństwo Lupin zostało trochę w tyle. Juliette szła przodem niosąc swój bagaż, a Remus w jednej ręce trzymał swój kufer, a w drugiej klatkę z jej sową. Wyszli na peron w Hogsmeade, a pociąg odjechał pospiesznie, wypuszczając w niebo obłoki dymu.
- Łapa! - usłyszał krzyk Lily i po chwili trzymał ją już w ramionach.
- Cześć - uśmiechnął się szeroko. Nie widzieli się praktycznie całe wakacje.
- Kto to? - spytała, spoglądając mu przez ramię i wskazując na kroczącą obok Remusa brunetkę.
- Siostra Luniaka - odpowiedział, czekając na jej reakcje. Lily jednak zdawała się nie być tym zaskoczona. Wręcz przeciwnie - uśmiechała się szeroko, idąc w stronę dziewczyny. Zamknęła ją w uścisku, a Lupin patrzył na to śmiejąc się pod nosem.
- Skąd ją znasz? - jej reakcja najwidoczniej zbiła go z tropu.
- Jeszcze nie znam - odpowiedziała - ale Dumbldore wspominał mi przed wakacjami, że może będę dzieliła z nią dormitorium - dodała, a Juliette zarumieniła się lekko. Znowu.
- Przecież Ceremonia Przydziału ...
- Wiem będzie wieczorem - ruda przerwała mu w pół słowa - ale Dumbldore ją zna. Mówi, że jest dzielna i sprawiedliwa. Jest przekonany, że trafi do Gryffindoru - powiedziała, spoglądając tym razem na dumnego z siostry Lupina.
- Chodźmy, bo spóźnimy się na ucztę! - James podbiegł do Syriusza, ciągnąc go za rękaw. Łapa rzucił ostatnie ukradkowe spojrzenie i ruszył z Rogaczem w stronę zamku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro