Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

CHAPTER SEVEN

Yoongi:

hej

Yoongi:

jak się ma moje kochanie?

Jimin:

hej

Jimin:

właśnie skończyłem pracę

Yoongi:

wracasz już do domu?

Jimin:

jeszcze nie

Jimin:

Namjoon poprosił mnie, żebym odebrał go z pracy i pojechał z nim kupić parę rzeczy do jego mieszkania

Yoongi:

to kiedy przyjedziesz?

Jimin:

prawdopodobnie bardzo późno, więc na mnie nie czekaj

Yoongi:

ale chciałem dzisiaj gdzieś wyjść z moją dziewczyną

Yoongi:

teraz mi smutno

Jimin:

przepraszam

Jimin:

wyjdziemy gdzieś innym razem

Yoongi:

okej księżniczko, wyjdziemy kiedy tylko będziesz miał ochotę

Yoongi:

do zobaczenia w domu

Nie będąc tego do końca świadomym, blondyn uśmiecha się radośnie pod nosem, kiedy odkłada swój telefon do kieszeni dżinsowych spodni i opuszcza miejsce pracy, kierując się do biura swojego chłopaka.

Pomimo faktu, iż jest ono naprawdę daleko stąd, Park decyduje się pokonać całą drogę pieszo, zamiast zamawiać drogą taksówkę, zaoszczędzając tym sposobem parę groszy w swoim portfelu.

Cały ten czas rozmyśla o tym, co wydarzyło się dzisiejszego poranka i powoli, lecz z wielką intensywnością, zaczyna odczuwać wypalające go od środka poczucie winy.

Nie zamierza powiedzieć Namjoonowi, ponieważ — znając go — na wieść o tym, zareagowałby naprawdę bardzo źle i najprawdopodobniej zmusiłby chłopaka do zakończenia jego małej gry ze współlokatorem. A w tej kwestii Jimin nie może zawieść Yoongiego, jeśli szczerze pragnie, by drugi faktycznie choć raz w swoim życiu znalazł prawdziwe szczęście.

Kiedy chłopak napotyka na swojej drodze sklep z różnorakimi słodkościami, zatrzymuje się i wchodzi do środka, by kupić ulubiony deser Namjoona — francuskie makaroniki. To nie tak, że poprawią one w jakikolwiek sposób obecną sytuację, panującą miedzy ich dwójką, ale starszy z pewnością umiera teraz z głodu, gdyż zatapiając się w papierkowej robocie, jedzenie zawsze schodzi u niego na ostatni plan.

Po tym, jak blondyn płaci za swoje zamówienie i wychodzi z pachnącego świeżymi wypiekami pomieszczenia, mija jeszcze dobrych parę minut, zanim dociera on do wysokiego przeszklonego budynku. Wchodząc do środka, od razu kieruje się prosto do biura swojego chłopaka, gdyż zatrudnieni tutaj pracownicy doskonale znają już jego osobę i nie trudzą się, by sprawdzić jego tożsamość.

Młodszy jest już o krok od wejścia — jak zwykle bez uprzedniego zapukania — jednak dwa donośne głosy dochodzące ze środka sprawiają, że odchodzi od swojego nawyku i po raz pierwszy od dawna delikatnie puka. Jak tylko słyszy "proszę wejść", otwiera ostrożnie drewniane drzwi i dostrzega Namjoona, stojącego naprzeciwko pięknego, wysokiego mężczyzny.

– Cześć kochanie. – Park wita się ze starszym, podczas gdy nieznajomy unosi kapryśnie do góry swoją brew i z wyczuwalną irytacją krzyżuje ramiona na swojej piersi, spoglądając oceniającym wzrokiem na sylwetkę Parka.

– Cześć. – Namjoon odpowiada krótko, posyłając mu lekki uśmiech.

– Kto to? – mężczyzna wcina się w ich rozmowę, w dalszym ciągu lustrując Jimina od stóp do głów z widocznie zdegustowaną miną, malującą się na jego twarzy.

– To mój chłopak, Jimin. Jimin, to jest Jin, jeden z moich współpracowników.

"A więc to jest ten gość, o którym Namjoon mi wcześniej mówił." Najmłodszy zamyśla się na moment, kiedy wystawia rękę do przodu, by wymienić uścisk dłoni na przywitanie. – Miło mi cię poznać.

Jin prycha drwiącym tonem i uśmiecha się subtelnie w szyderczy sposób, nie trudząc się nawet, by rozłożyć skrzyżowane ręce do uściśnięcia tej drugiego.

Blondyn raz jeszcze ponawia próbę nawiązania kontaktu, ale szybko cofa swoją dłoń i zupełnie speszony zaczyna masować sobie tył głowy, ani o milimetr nie podnosząc wzroku na przerażającego osobnika, stojącego tuż obok niego.

Najmłodszy kładzie malutkie kartonowe pudełko na biurku Namjoona i odwraca się do swojego chłopaka, próbując go przytulić i skraść mu szybkiego buziaka w policzek, jednak starszy odpycha go delikatnie do tyłu, szepcząc ciche 'tylko nie przy nim'.

Jimin kiwa głową ze zrozumieniem i robi krok do tyłu, zmuszony ścierpieć obecną, niezwykle niezręczną sytuację.

– Kupiłem twoje ulubione smakołyki. – uśmiecha się nieznacznie, wskazując na opakowanie, leżące na drewnianym blacie.

– Dzięki, ale nie jestem jakoś szczególnie głodny. Jin i ja byliśmy wspólnie na lunchu jakąś chwilę temu.

– Och, okej. – Chim zawiedziony spuszcza swoją głowę w dół, a w pomieszczeniu znowu zapanowuje dzwoniąca w uszach cisza.

– Dlaczego tutaj w ogóle jesteś? – Jin pyta zimnym tonem, sprawiając, że młodszy automatycznie podnosi na niego swoje spojrzenie.

– Namjoon i ja mieliśmy gdzieś iść, no a ja przyszedłem go odebrać.

– Rozumiem. – Najstarszy uśmiecha się złośliwie. – Niestety twój chłopak schrzanił parę rzeczy i teraz musi zostać w biurze, żeby je naprawić.

Park odwraca się w kierunku bruneta, oczekując od niego jakiegoś potwierdzenia, a starszy kiwa tylko głową, przysuwając się do niego bliżej.

Chłopak kładzie swoje dłonie na ramionach Jimina, ściskając je delikatnie.

– Przykro mi, ale naprawdę muszę zostać. Możemy jechać, zrobić te zakupy jutro.

– Oo. – Najmłodszy zrzuca jego ręce i idzie w stronę biurowych drzwi. – Rozumiem, w takim razie przepraszam, że wam przeszkodziłem. Do zobaczenia jutro Namjoon. Na razie Jin.

Zanim Jimin opuścił biuro, młodszy Kim szepta pod nosem szybkie 'cześć', a różowy pracownik posyła mu tylko lekkie skinięcie głową.

Blondyn wzdycha ciężko i wyjmuje swój telefon z kieszeni, decydując się napisać do Yoongiego.

Jimin:

hej

Jimin:

Namjoon i ja już nie wybieramy się na zakupy

Jimin:

więc może byśmy gdzieś wyszli razem, jeśli tylko nadal masz ochotę

Yoongi:

oczywiście, że nadal mam ochotę

Yoongi:

jakbym mógł powiedzieć nie mojej małej dziecince

Młodszy parska i wywraca oczami, wystukując ostatnią wiadomość przed zadzwonieniem po taksówkę.

Jimin:

Do zobaczenia wkrótce oppa

§§§

Ugh, przepraszam, wiem, że miał być maraton, ale miałam mały wypadek samochodowy i nie czułam się zbyt dobrze, żeby napisać i popoprawiać to wszystko:(

nie wiem, co tu się dzieje, ale przewijałam wattpad i nagle znalazłam to XDDD


zdecydowałam się robić też małe preview następnych rozdziałów, żeby zachęcić was do czytania :>


– Klub? – Jimin śmieje się, kiedy wychodzi z samochodu i krzyżuje ręce na piersi, unosząc sceptycznie brew na pomysł starszego.

A teraz biorę się za końcowe poprawianie #YIR bo się z nim strasznie zapuściłam ㅠㅠ

🥚 Wesołego jajka kochani! 🥚

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro