Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rodzina czyni życie cennym


Astrid kroczyła przez centrum Berk z uśmiechem na twarzy. Miała dzień wolny, więc z chęcią wykorzystała go na drobne zakupy i odwiedzenie rodziców. Czkawka zabrał ich dziesięcioletniego syna i sześcioletnią córkę na małą wyprawę, aby odciążyć żonę od codziennego zajmowania się tymi dwoma urwisami.
Pogoda była nadzwyczaj słoneczna, a przyjemny wiaterek owiewał delikatnie twarze wikingów, przynosząc minimalne ochłodzenie. Choć wiosna przyszła późno, rośliny, obsiane pola, zaczęły kwitnąć, powoli przynosząc dorodne owoce.
– Cześć, Astrid! – Przywitał się z daleka Sączysmark, niosąc na rękach blondwłosego chłopca.
Kobieta pomachała z uśmiechem do przyjaciela i skręciła w lewo, dochodząc ostatecznie do stoiska ze świeżymi rybami. Wybrawszy kilka dogodnych pstrągów, ruszyła na herbatę do rodziców.

W domu było przyjemnie chłodno. Od kuchni unosił się zapach pieczonego chleba, na którego myśl aż ciekła... ślinka. Astrid zrzuciła buty, od razu przechodząc do kuchni, gdzie Bretta wyrabiała kolejne ciasto na pieczywo.
– Hej, mamo – blondynka przywitała się całusem w policzek i wyciągnęła rękę po kromkę pysznego pieczywa.
– Cóż za miła niespodzianka – uśmiechnęła się starsza kobieta. – Dziś bez moich łobuzów? – Zapytała, mając na myśli wnuczęta. Jeźdźczyni przytaknęła głową. Obsłużyła się sama, nalewając z dzbanka herbaty, a następnie usiadła ciężko przy stole.
– Czkawka zabrał ich na jakąś wyspę – odparła.
– I dobrze. Przynajmniej odpoczniesz – zaśmiała się Bretta, zaczesując kosmyk posiwiałych włosów za ucho.
– Nie na długo – westchnęła Astrid, patrząc z rozmarzeniem na rysunki swoich dzieci, które dziadkowie porozwieszali w całym domu. Pani Hofferson ułożyła ciasto na rozgrzanej blaszce i upewniwszy się, że wszystko jest w porządku, przysiadła się do córki. Uwielbiała, kiedy wojowniczka odwiedzała ją. Bretta zazwyczaj przesiadywała sama w domu, bowiem jej mąż, Bøjre, dużo pracował, by zarobić na wymarzoną łódź. Kobieta starała się też spędzać czas ze swoimi ukochanymi wnuczętami, ale Stoick powoli tracił zainteresowanie w bawieniu się z siostrą u babci. Od pewnego czasu ganiał z przyjaciółmi po arenie, wymyślając coraz to nowsze zabawy. Zaś mała Ingrid nie mogła oderwać się od Bretty, która, jakby mogła, wyściskałaby wnuczkę godzinami. Jeszcze zanim kobieta wychodziła za Bøjra Hoffersona, marzyła jej się wielka rodzina, z dziećmi, które biegałyby wesoło wokół chatki. Ale niestety, los obdarzył małżeństwo tylko jednym dzieckiem – Astrid. 
– Poczekaj, później będziesz narzekać, że twoje dzieci szybko dorastają – zaśmiała się, szturchając córkę w łokieć.
– Już narzekam. Stoick niedługo kończy jedynaście lat...– Westchnęła ciężko, zajadając wolno bułkę z ziarnami.
– Wiesz, skarbie, nie jesteście jeszcze tacy starzy... Moglibyście postarać się o jeszcze jedno – zaproponowała nieśmiało Bretta, na co jeźdźczyni spłonęła rumieńcem. Przełknęła ciężko pieczywo i dopiła słodką herbatę.
– Em... – Zaczęła niepewnie. – Tak się składa, że już nie musimy – poprawiała złoty warkocz, zarzucając go na plecy. Podniosła jasny wzrok na mamę, która była w niemałym szoku.
– Jesteś w ciąży? – Wyszeptała, łapiąc córkę za dłoń. Astrid pokiwała żywo głową, wybuchając po chwili śmiechem.
– Sama byłam zdziwiona, ale Lauren nie zostawiła żadnych wątpliwości – wyjaśniła miło, uśmiechając się jeszcze szerzej. Bretta zaś wstała szybko i mocno przytuliła Astrid do swej piersi.
– To wspaniale! Trzecie maleństwo – wzruszyła się kobieta, wycierając pojedynczą łezkę, która wolno płynęła po pomarszczonej cerze Hofferson.
– Też się cieszymy. Czkawka od razu zaczął wyjmować zabawki ze schowka – zachichrała blondynka, a razem z nią mama.
– Czkawka jest świetnym ojcem. Poza tym, zawsze chciał mieć dużą rodzinkę, co?
Astrid pokiwała głową, przypominając sobie, gdy była w ciąży po raz pierwszy. Dopiero wtedy zaczęła rozmawiać wraz z mężem o ilości posiadania dzieci. Haddock przyznał szczerze, że chciałby mieć czwórkę, a może i piątkę. Reakcja Astrid była przekomiczna, ale teraz doszła do wniosku, że bycie mamą tak cudownych dzieci jakie już ma, to jest rola w której idealnie się odnajduje. Nie widzi siebie bez tych dwóch szkrabów, które niemal co dzień przychodzą do sypialni rodziców, by wspólne wygrzać się w futrach. A teraz do szczęścia dojdzie kolejne maleństwo.
– Chciałabym mieć kolejnego chłopca – przyznała szczerze blondynka, zaczynając z Brettą przyjemną rozmowę.
– A jeśli będzie dziewczynka?
– Cóż, może później spróbujemy jeszcze raz – obie zaśmiały się serdecznie, dolewając do kubków pysznej herbaty.

Po godzinie rozmowy żona wodza pożegnała się z matką i ruszyła do domu, by przygotować kolację. Znając Stoicka i Ingrid kurczak zniknie w pięć minut. Nawet Szczerbatkowi nic się nie zostanie. Astrid weszła z uśmiechem do domu. Mimo że miała dobry humor, nie czuła się za dobrze. Po zjedzonym pieczywie poczuła palenie w przełyku i już wiedziała, że później spędzi w łazience dobrą godzinę. Kobieta jednak nie przejmowała się tak, jak za pierwszym razem. Ciąża nie była jej straszna, tak samo jak poród, ale ciągła senność i brak chęci do robienia czegokolwiek budziły u Astrid złość, którą niejeden raz wyładowywała na biednym mężu.
– Już nie mogę się doczekać, kiedy cię poznam – rzekła czule, jeżdżąc otartą dłonią po brzuszku. Nic nie było jeszcze widać, ale to tylko kwestia czasu aż każdy zauważy ten słodki brzuszek. Kobieta wyjęła z chłodnej spiżarnii kurczaka i rybę, by zająć się ich przyrządzaniem. Nie spieszyła się, wiedząc, że Czkawka i dzieci nie wrócą prędko do domu.

Drzwi otworzyły się po ponad dwóch godzinach. Na zewnątrz robiło się szarawo i znacznie chłodniej. Na szczęście Astrid dorzuciła do paleniska drewna, które szybko zajęło się ogniem. Zadowolona pani domu wstała z klęczek i uśmiechnęła się do swoich pociech. Ingrid wyrwała się pierwsza, dobiegając do czułych ramion mamy. Astrid podniosła ją z przyjemnością i ucałowała w złotą główkę.
– I jak było? – Spytała, tarmosząc przy tym włosy syna. Stoick mruknął niezadowolony, idąc prosto do stołu, gdzie znajdował się chrupiący kurczak i rybki.
– Super! Tata pokazał nam takie duże węgorze! – Zakrzyczała wesoło dziewczynka, pokazując przy tym długość węgorza na rozpięcie jej maleńkich ramion.
– Cześć, skarbie – Czkawka podszedł do żony i przywitał się słodkim, soczystym buziakiem prosto w usta. Ingrid zachichrała cicho, zakrywając twarzyczkę rękami. – Jak się czujesz? – Dopytał, kiedy Astrid odłożyła córkę na ziemię. Dziewczynka pobiegła umyć ręce.
– Nie najgorzej – odparła i przytuliła się do ramienia męża. Wódz uśmiechnął się pod nosem, zadowolony z takiego obrotu sprawy. Pomimo długoletniego stażu małżeńskiego wciąż uwielbiali okazywać sobie czułości. Czkawka pogładził brzuszek żony, a potem pocałował w policzek. Był tak strasznie szczęśliwy i dumny. Jego ukochana urodziła mu dwójkę cudownych dzieci, bez których nie wyobrażał sobie życia, a tu nagle dowiaduje się, że zostanie ojcem po raz trzeci. Nie mógł być bardziej wdzięczny.
– Dobra, też cię kocham, ale zjedzmy kolację zanim wystygnie – zaśmiała się jeźdźczyni, wyswobadzając się z jego ciepłych ramion.

Rodzinka Haddocków zajadała pyszne danie, śmiejąc się z opowieści Stoicka. Chłopiec nie przejmował się ubrudzoną koszulą i twarzą.
– Wcale tak nie było! – Przerwała Ingrid, kiedy jej starszy brat opowiadał jak wielkiego dorsza złowił. – I poza tym, to nie był dorsz, tylko pstrąg.
– Ale i tak był ogromny! Miał chyba metr – upierał się blondyn, wytykając przy tym język.
– Tata, weź coś powiedz – Ingrid zwróciła się do Czkawki, który do tej pory szeptał z  Astrid.
– Stoick, nie dokuczaj siostrze – powiedział tylko, na co Ingrid szturchnęła brata. Chłopiec przewrócił oczyma, dokańczając swoją porcję ryby.
– Jest jakiś deser? – Rzucił po chwili, gdy jego talerz był pusty. Astrid przełknęła kawałek mięsa kurczaka.
– Możesz wziąć sobie kaszę z owocami – odparła, a sekundę później Stoick już trzymał w rękach miskę.
Kiedy wszyscy najedli się do syta, Czkawka zatrzymał na moment swoje dzieci, które zamierzały wyjść jeszcze na dwór. Wódz uśmiechnął się do nich i chwycił dłoń Astrid.
– Chcieliśmy wam coś powiedzieć – zaczęła wojowniczka. Ingrid wpatrywała się w mamę z wyczekiwaniem, zaś Stoick oglądał nożyk, który natychmiast zabrał mu Czkawka. – Otóż, za jakiś czas na świecie pojawi się wasz braciszek albo siostrzyczka.
Małżeństwo objęło się czule, czekając na reakcję swoich łobuzów. Ingrid spojrzała zmieszana na Stoicka, który wydawał się być bardzo zaskoczony tą informacją.
– Czyli że w brzuszku mamy jest dzidzia? – Spytała sześciolatka, zerkając wprost na Astrid, która obejmowała wspomnianą część ciała.
– Dokładnie tak, kochanie – odparł wódz, sadzając sobie córkę na kolanach. Dziewczynka położyła swoje maleńkie dłonie na brzuch Astrid.
– Jejku, śmieszne – zaśmiała się, poprawiając na kolanach Czkawki, który objął ją delikatnie.
– Później dzidzia będzie większa, a potem się urodzi – wyjaśniła córeczce blondynka, pstrykając ją w nos.
– Ja chcę brata! – Rzucił swoje trzy grosze Stoick, kładąc głowę na brzuch mamy. Wojowniczka pogładziła go po włosach.
– To nie zależy od nas, niestety – odparł wódz.
– Tak w ogóle, skąd się biorą dzieci? – Ciche rozmowy przerwało pytanie małej Ingrid. Dziewczynka popatrzyła na rodziców, oczekując odpowiedzi. Astrid zaś zaczerwieniła się znacząco i zerknęła na męża, który sam był zakłopotany.
– Od uprawiania seksu – odparł w końcu Stoick, odrywając się od Astrid. Kobieta otworzyła szeroko usta i oczy.
– Skąd ty znasz takie słowa? – Zainterweniował szatyn. Najwyraźniej nie znał swojego syna tak bardzo, jak sądził...
– Od Groszka. Powiedział mi – wzruszył ramionami, jakby wcale nie przeprowadzali poważnej rozmowy.
– Tato, co to jest seks? – Zapytała Ingrid, ostatecznie powodując, że ani Czkawka ani Astrid nie wiedzieli co odpowiedzieć. Wódz westchnął ciężko i chrząknął. Nie zamierzał tłumaczyć tak małemu dziecku tego, o co zapytała, ale musiał jakoś sprytnie wyminąć odpowiedź.
– Widzisz, Ingriś... Jak będziesz starsza to się dowiesz – wymruczał ostatecznie, patrząc błagalnym wzrokiem na żonę, która śmiała się pod nosem. 
– Dobra, koniec tych rozmów. Mała, chodź, idziemy się wykąpać i spać.
Astrid wzięła córkę na ręce i puściła przy tym oczko mężowi, który został sam na sam z synem. Stoick wpakowywał właśnie kolejną łyżkę kaszy do ust.
– Co Groszek jeszcze ci powiedział? – Zapytał Czkawka. Nie był zachwycony tym, że Stoick znalazł się w tak dziwnym towarzystwie, ale młodzi nastolatkowie byli jedynymi ludźmi w wieku Haddocka.
– No, że przez to biorą się dzieci – wzruszył ramionami. Szatyn skinął delikatnie głową. Przypomniał sobie nagle, kiedy lata temu jego ojciec musiał przeprowadzać takową rozmowę. Z pewnością żaden rodzić nie jest wtedy zachwycony. – Mówił jeszcze, że to jest takie specjalne przytulanie.
Jeździec zaśmiał się głośno z odpowiedzi syna. Wstał ciężko i zmierzwił jego jasne włosy, a potem pocałował w czubek głowy.
– Masz ciekawych znajomych – skomentował. – Zanim pójdziesz spać, posprzątaj książki w pokoju.
Stoick pokiwał tylko głową i po chwili ruszył na górę, do swojego pokoju. 

Astrid weszła do sypialni bardziej zmęczona niż wcześniejszej. Była zadowolona, że udało jej się szybciutko umyć. Miała na sobie zwykłą, długą koszulę nocną i wełniane skarpetki. Czkawka leżał już w łóżku, czytając nowozakupioną książkę. Podniósł wzrok znad lektury i uśmiechnął się pokrzepiająco.
– Biorę jutro wolne. Nie czuję się najlepiej – wymruczała blondynka, układając się wygodnie pod futrem. Położyła głowę blisko ramienia męża, obserwując ilustracje zawarte w lekturze.
– Myślę, że każdy to zrozumie – musnął ustami jej czoło, powracając do czytania. Astrid przejechała dłonią po brzuszku i zamknęła oczy, chcąc uspokoić odruchy wymiotne.
Przez kolejne minuty małżeństwo wspólne przeglądało ciekawą książkę aż w końcu wódz odłożył ją na półkę i z przyjemnością zajął się swoją żoną. Astrid uśmiechnęła się szeroko, gdy ukochany zaczął składać pocałunki na jej jasnej szyi.
– Myślisz, że Stoick rozumie już te rzeczy? – Zaczęła blondynka, odchylając się w bok, by dać mężowi więcej miejsca do popisu. – Ma dopiero jedynaście lat...
– Wiesz, jakie są dzieci, kiedy usłyszą coś od innych – westchnął Czkawka, całując delikanie jej usta. Odsunął się potem i delikanie położył głowę na jej brzuchu, prawą ręką gładząc go.
– Będziemy musieli zająć się nowym pokoikiem. Ale sądzę, że przez jakiś czas możemy podzielić się naszą sypialnią – rzekł wesoło wódz, uśmiechając się sam do siebie. Był bardzo szczęśliwy na wieść o kolejnym maleństwie.
– Myślę, że jakoś przetrwamy – odparła na to wojowniczka i podniosła głowę męża, zmuszając do pocałunku. Czkawka jednak nie miał nic przeciwko. Wpił się w jej soczyste usta, owijając żonę wokół jej jeszcze wąskiej talii. Delikatnie ułożył ją na poduszkach, nie przerywając słodkich pieszczot. Co więcej – pozwolił sobie włożyć dłoń pod jej koszulę nocną. Przejechał delikatnie po żebrach, aż w końcu delikatnie przejechał po piersiach Astrid. Kobieta zadrżała, obejmując nocnej męża za kark. Ich języki łączyły się w coraz namiętniejszy pocałunek, walcząc o dominację. Blondynka zachichrała, kiedy poczuła delikane łaskotki za uchem.
– Oszukujesz – oderwała się, oddychając coraz szybciej. Wódz przewrócił oczyma.
– A ty ciągle narzekasz – mruknął, dając krótkiego całusa w usta.
– Ja mam przywilej zwany ciążą, skarbie – wystawiła mu język, drocząc się chwilę.
– A kto nadał ci ten przywilej? – Poruszył śmiesznie brwiami, za co dostał kuksańca w ramię.
– Głupek – skomentowała z uśmiechem i przyciągnęła go, żeby położyć się na jego ciepłym torsie. Wódz okrył żonę ramieniem i na dobranoc ucałował w złotą głowę, dziękując cicho bogom za to, że obdarowali go tak cudowną rodziną.

'Bry wieczór xD Mam nadzieję, że taki oto os przypadł Wam do gustu.

Krótkie, napisane specjalnie dla Astrisia , która niedługo obchodzi osiemnaste urodziny. Wszystkiego, co najlepsze i najpiękniejsze dla kochanej Gab ❤️😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro