Przyjaciel
Nocą lunął gęsty deszcz, który odbijał się z łoskotem o drewniane deski tworzące mosty pomiędzy domami smoczych jeźdźców. Księżyc schował się za ciemnymi chmurami, a jego lekka poświata przebijała się przez ciężkie chmury. Gwiazdy migotały słabo, jakby ich energia słabła, aby w końcu zgasnąć na zawsze. Ponura atmosfera przyczyniła się do złych nastrojów smoczych jeźdźców, którzy zaszyli się w swoich chatach. Astrid i Heathera spedzaly wolny czas na rozmowę, omijając szerokim łukiem temat o lowcach. Życie obrońców smoków nie było łatwe. Każdy dzień to walka o lepsze jutro, o życie każdego smoka, który zdany jest tylko na łaskę człowieka. Albo zginie, albo zostanie uratowany.
Sączysmark odsypiał zarwane nocki, które zazwyczaj polegały na walce z wrogiem. Wojownik dawał z siebie jak najwięcej i z pewnością przyczynił się do wielu zwycięstw.
Śledzik czytał książki otrzymane od Johanna Kupczego, nie mając nawet najmniejszego poczucia czasu, a bliźnięta straciły ochotę na szaleństwa, więc najzwyczajniej w świecie posprzątali chatę.
A ja? Ja nie marnowałem ani minuty. Wskoczyłem na grzbiet najlepszego przyjaciela i jak strzała wylecielismy z domku wprost na deszcz, który już po chwili zmoczył moje włosy. Jednak nie przyjąłem się tym. Teraz mogłem być tylko ze Szczerbatkiem, a przed nami piękne, ciemne niebo, które zapraszało nas, abyśmy wariowali w przestworzach. Nie mogłem nie skorzystać. Możność szybowania między chmurami, bliżej gwiazd, była dla nas czymś naprawdę magicznym. Każda chwila lotu, każdy dźwięk machania skrzydłami nocnej furii był dla mnie czymś, o czym nie chcę nigdy zapomnieć.
Krople wody przedostały się przez koszulę, docierając aż do ledzwi. Wzdrygnąlem się natychmiast, a ciałem wstrząsnął dreszcz. Czułem oddziaływania natury, która rządziła własnymi prawami, a ja i Szczerbatek bez słowa sprzeciwu przystosowaliśmy się do tego. To dlatego mogłem czuć tę dziwną harmonię, ilekroć obserwowałem ląd z lotu ptaka. Kochałem to uczucie.
Do płuc przedostało się mroźne powietrze, co przypominało mi o wolności, której nic i nikt nie był w stanie nam odebrać. Dla mnie jest to niemal jak skarb. Wolność. Smoczy jeździec i jego wierny wierzchowiec- smok, przyjaciel.
Krzyknąłem pełną piersią, rozpościerając ramiona. Wiatr bawił się moimi włosami, które muskały moje czoło, policzki, kark.
Szczerbatek w przypływie radości wystrzelił plazmę. Fioletowe światło wybuchło kilka metrów przed moją twarzą, a powstała sadza ubrudziła mój kostium i twarz.
To jest... Nie do opisania. To uczucie, które wypełnia całe moje ciało, niczym ogień rozprzestrzenia się w moich żyłach z zawrotną prędkością.
Szczerbatek zamachał potężnymi skrzydlami i już po kilku sekundach znaleźliśmy się ponad chmurami. Deszcz już dawno przestał padać. Tarcza księżyca była ogromna, większą niż zazwyczaj, co przypominało o nocnych spacerach. Latając wśród chmur, które pod dotykiem rozpływały się, przypomniałem sobie o Astrid i o naszym pierwszym locie na Szczerbatku. Zabawne, dzięki niemu uzyskałem kolejną przyjaźń, która znaczyła dla mnie bardzo wiele.
- Pięknie, co? - Wyszeptałem, prostując się i puszczając uchwyt siodła. Szczerbatek zgodził się ze mną, mrucząc nisko. Sceneria ukazywała się dość tajemniczo. Smoczy Skraj przykryty był płaszczem ciemności i tylko nieliczne lampy rozświetlały domki, wieże obserwacyjne i mosty. Kilka straszliwców mignęło mi przed oczyma, ganając szybko do jaskiń, gdzie mają swoje legowiska.
Nie chciało mi się wracać. Z chęcią szybowałbym całą noc, ale nie mogłem przemęczać Szczerbatka. Nie wiadomo czy łowcy zaatakują następnego dnia.
Kiedyś nie mógłbym pomyśleć, że JA, Czkawka nieudacznik, może wytresować smoka. W dodatku nocną furię. Mimo upływu czterech lat, czasem wpadała mi do głowy taka myśl, że to sen, że moim najlepszym przyjacielem jest smok. Mimo że Szczerbatek nie potrafi mówić, czuję, że mnie rozumie. Moje uczucia, gdy jestem smutny, szczęśliwy, nawet gdy gadam godzinami o Astrid. On słucha. Zawsze. I będąc całkowicie szczery, nie mógłbym wyobrazić sobie lepszego przyjaciela, a co gorsza jego braku.
Wydaje mi się, że wtedy moje życie straciłoby sens.
Bardzo go kocham i zdecydowanie nie zamieniłbym go na żadne skarby świata. Może wydawać się to śmieszne, ale Szczerbatek jest dla mnie takim skarbem. Perełką w całym wszechświecie i nie mówię tylko tak, ponieważ prawdopodobnie jest ostatnim przedstawicielem swojego rodzaju. Jest moją "nagrodą", wybawieniem za wszystkie lata, podczas których dla Berk byłem tylko popychadłem, a dla ojca wstydem. Teraz wszystko się zmieniło. Dzięki niemu moje relacje z ojcem są znakomite, mieszkańcy Berk okazują mi szacunek, z czym szczerze mówiąc czuję się dziwnie, nawet kilka dziewczyn z wioski wyrazaly chęć bliższego poznania mnie. I mimo że cieszyłem się z takiego obrotu sprawy, w moich myślach pojawiała się tylko jedna twarz dziewczyny, którą ubóstwiam. Kiedy zerkam na ogromny księżyc lub kolorowe chmury przypomina mi się noc, gdy Astrid odkryła mój sekret - Szczerbatka. Przypomina mi się nasz wspólny lot, jak blondynka czule mnie obejmowała. I pomyśleć, że do poderwania dziewczyny potrzebny był mi smok. Za to też bardzo mu dziękuję.
Mogłem dalej być zerem dla każdego. Mogłem wciąż tkwić w Berk, krzątając się po urwiskach bez celu... Jeden plus byłby taki, że miałbym dwie nogi, ale jeśli mam być szczery, nie żałuję. Z pewnością mógłbym stracić nawet i rękę, byleby tylko mieć Szczerbatka przy sobie.
Lądując gładko na podejście obok mojej chaty, pogłaskałem przyjaciela po twardych łuskach. Przez głowę przebiegła mi myśl, że głaskanie smoka kiedyś wiązało się z ogromną odwagą, oczywiście jeśli komukolwiek się to udało. A teraz? Gdzie nie spojrzeć smok i człowiek tworzą jedność, potrafią się dogadać. Coraz częściej czułem się dumny z siebie oraz ze Szczerbatka, bez którego byłbym nikim...
Szczerkawka dla HeroHorrendous 💕
Kochani, muszę Wam coś wyjawić (ah, te sekrety autorki xD). Chodzi o to, że MAŁYMI kroczkami kończę pisać one- shoty. Myślę, że poprzestanę na 60. Wyjaśnienia są dość długie, więc jeśli komuś zachce się wiedzieć, dlaczego, możecie pytać w wiadomości.
Ale nie martwcie się, to jeszcze nie koniec! 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro