Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pierwsze spotkanie

               Astrid szła przez wioskę, rozglądając się za Czkawką, ale dziewczyna przeczuwała, że nowy wódz zajmuje się usuwaniem zniszczeń spowodowanych przez Drago.   
            Bitwa zakończyła się dopiero kilkanaście godzin temu, ale Wandale nie pozwolili sobie na zbyt długie opłakiwanie Stoicka. Każdemu było ciężko pogodzić się z myślą, że Czkawka zajął miesjce swego ojca i teraz to on jest wodzem. Niektórzy Wikingowie byli niezbyt przychylni co do nowego przywódcy, ale wynikało to z sentymetu dla polityki Stoicka. Zaś jeszcze inni byli ciekawi jak rządy Czkawki sprawdzą się na Berk. 
                  Astrid skręciła w stronę kuźni, z daleka widząc już, że ulubiony kowal przetapia  dawne zbroje smoków. Obok niego kręcił się Sączysmark, pomagając staremu przyjacielowi, podając kolejne porcje żelastwa.
- Cześć - przywitała się Astrid i uśmiechnęła lekko.
- Oho, któż nas odwiedził ! - Zawołał głośno Pyskacz, podnosząc maskę i przerywając swą pracę. Sączysmark skinął tylko do przyjaciółki, a potem znów zabrał się za wyładowanie metalu.
- Daj spokój, Pyskacz - zaśmiała się blondynka, a jej policzki zapłonęly delikatnie. - Widziałeś może Czkawkę ?
Wiking wytarł swą brudną twarz i poprawiając portki wyszedł przed kuźnię. Kiedy jego jasny wzrok spotkał się z blaskiem słońca, kowal zrużył wzrok, a potem skierował go na Astrid.
- Lata tu i tam, ale jest strasznie zapracowany - odparł, na co wojowniczka westchnęła. Sama pomagała jak mogła, ale jej chłopak wysłał ją trzy godziny temu na odpoczynek. Potem jeźdźczyni zajęła się za zabezpieczenie klifu, gdzie mieszkał Gustaw, a gdy skończyła zaczęła szukać wodza.
- Jak my wszyscy - mruknęła niepocieszona.
                  Zanim zdążyła się pożegnać i pójść po Wichurę, Astrid zauważyła mamę Czkawki, która szła właśnie w jej kierunku. Obok kobiety dumnie kroczył Chmuroskok, który wydawał się bronić swej przyjaciółki.
- Witaj, Pyskacz - powiedziała Valka, uśmiechając się do starego znajomego. Gbur odparł tym samym i przepraszajac, wrócił do pracy.
Wtem wzrok kobiety powędrował na Astrid, która zaczerwieniła się nieco. Sama nie wiedziała dlaczego tak reaguje. Może było to spowodowane, że stała właśnie przed matką swojego chłopaka, a może wynikało to z tego, że dziewczyna bardzo szanowała doświadczoną jeźdźczynię.
- Ty musisz być Astrid - uśmiechnęła się pogodnie Valka. - Nie zdążyłyśmy się poznać, jestem Valka.
- Tak, to ja - odparła nieco nerwowo blondynka. - Miło mi panią poznać - dodała i wyciągnęła dłoń, a kobieta uścisnęła ją bez wahania.
- Mów mi po imieniu, czuje się staro, gdy ktoś zwraca się do mnie "pani " - zaśmiała  się wesoło Valka, dyskretnie przyglądając dziewczynie. Jeźdźczyni musiala przyznać, że Astrid jest bardzo ładna i wyglądała na miłą oraz uczynną.
- Dobrze - zgodziła się niebieskooka.
- Może zechcesz przejść się ze mną do Czkawki ? - Zaproponowała kobieta, nie przestając się uśmiechać nawet na moment. Blondynkę zachwyciło to, że Valka jest tak radosna i wciąż zarażała optymizmem, pomimo wczorajszej straty męża.
- Z chęcią - odparła w końcu i zrównując się z szatynką, ruszyły w kierunku owczych pastwisk.
                     Podczas przechadzki Astrid opowiadała nieco o sobie, o tym jak było na Berk, jak Stoick pozwolił założyć Smocza Akademię.
- Nie nudziliście się, co ? - Podchwyciła Valka.
- Nawet przez chwilę - rzuciła. Dziewczyna czuła się przy Valce bardzo swobodnie, niemal jakby rozmawiała z Czkawką. Niebieskooka zauważyła nawet podobieństwo matki i syna. Oboje uśmiechali się w ten sam sposób, nawet mieli takie same dołeczki ! Astrid już podczas bitwy spostrzegła, że Czkawka  jak i Valka mieli wspaniały charakter i bezgraniczną miłość do smoków. To było coś niesamowitego. Jedyne co chłopak odziedziczył po Stoicku, to magicznie zielone oczy, które zawsze mieniły się inaczej w zależności od emocji jeźdźca.
- Mogę cię o coś zapytać ? - Rzuciła nieśmiało Valka, patrząc na Astrid.
- Pewnie - odpowiedziała bez krępacji.
- Więc... ty i Czkawka jesteście parą, tak ? - Wyrzuciła z siebie starsza jeźdźczyni. W tej sytuacji czuła się dość dziwnie. Przez dwadzieścia lat nie było jej przy boku syna, nie wiedziała więc jak być matką, ale kiedy Czkawka się zjawił... instynkt sam się włączył. Już pierwsze rozmowy sprawiły, że oboje czuli się, jakby nigdy nie rozdzielił ich los. A kiedy powróciła na Berk, wszystko się całkowicie zmieniło. Jej syn był już mężczyzną, stał się odpowiedzialnym wodzem, w dodatku miał dziewczynę. Jako troskliwa mama musiała baczyć na wybrankę serca swego syna, ale Valka już zdążyła się poznać, że Astrid to bardzo dobra dziewczyna.
- Taak... - mruknęła przeciągle, czując dziwne ciepło rozlewające się w jej wnętrzu. - Od kilku miesięcy - dodała. Nieczęsto mówiła o swoim związku z Haddockiem. Nie wstydziła się jej, ale nie chciała się tym chwalić. Tym bardziej, że jej ukochany jest teraz wodzem jednej z najpotężniejszych wysp Archipelagu.
- Wygladacie na fajną parę - Valka puściła oczko do niebieskookiej, a potem wyprzedziła ją. Astrid zamrugała kilka razy, a potem dostrzegła, że znalazły się już na pastwisku.
               Wokół Czkawki stało dwóch Wikingów, którym wódz coś tłumaczył, pokazując na papierze. Po chwili obaj mężczyźni skinęli głowami, rozumiejąc przywódcę i oddalili się, by zacząć pracę.
- O, cześć, mamo - przywitał się szatyn, wyraźnie zaskoczony wizytą rodzicielki. - Widzę, że już poznałaś Astrid - powiedział, patrząc jak jego dziewczyna podchodzi bliżej.
- Oczywiście - zaśmiala się cicho, a potem spoważniała. - Krańce na wschodzie są już oczyszczone - wytłumaczyła.
- Szybko poszło - mruknął pod nosem i z zadowoleniem skreślił jedną pozycję ze swojego notesu.
- Pomóc ci w czymś ? - Zapytała jego mama, rozglądając się wokół. Lodowe słupy były ogromne i nawet smoki musiały nieźle się postarać, aby je stopić.
- Nietrzeba - zaprotestował wódz, nie chcąc obciążyć mamy obowiązkami. - Jeszcze dwie godziny i na dziś skończymy - zapewnił z uśmiechem.
- No dobrze - westchnęła Valka, podpierając się o boki. - To ja lecę do smoków. Do zobaczenia później !
                Valka pożegnała się i wskoczyła na Chmuroskoka, który wypatrzył swą jeźdźczynię  i wylądował blisko niej.
- Jak pierwsze wrażenia po rozmowie z moją mamą ? - Zapytał z chytrym uśmieszkiem.
- Szczerze ? Trochę się denerwowalam, ale twoja mama jest bardzo miła i myślę, że będziemy się dogadywać - zaśmiala się głośno, a potem podeszła do Czkawki i przytuliła się do niego.
- Jak ty się trzymasz ? - Wyszeptała w jego ramię. Wódz spojrzał na wielki posąg swojego ojca i westchnął ciężko. Oczywiście, że brakowało mu go, ale z każdą godziną doceniał to, ile Stoick dla niego zrobił. Może i było ciężko, ale Czkawka i tak uważał, że jego ojciec był najlepszy we wszystkim. Był naprawdę z niego dumny.
- W porządku, Astrid - chłopak otoczył jej wąską talię mocnej i pocałował w skroń. Uwielbiał trzymać ją w ramionach. Czuł się wtedy, że wszystko jest w porządku, jakny jego ukochana była lekarstwem na wszystko. Chłopak za każdym dniem doceniał jej obecność i nieraz jej to mówił. Miał naprawdę szczęście, że Astrid jest akurat z nim.
- Wiesz, czuję, że będziesz wspaniałym wodzem - rzekła wojowniczka, odrywając się od szatyna i dotykając jego policzka. - Jesteś niesamowity.
Czkawka uśmiechnął się szeroko. Mógł słyszeć ciągle pochwały od każdego Wikinga, ale z jej ust komplementy brzmiały o wiele lepiej.
- Dziękuję - powiedział i pocałował ją w nos. - Spotkamy się wieczorem ? Myślę, że fajnie by było, gdybyśmy spędzili czas z naszymi rodzicami.
- Widzę, że bierzesz nasz związek bardzo poważnie - zachichotała.
- Dlaczego miałbym tak nie uważać ? - Zapytał zdziwiony, przyglądając się śmiejącej Astrid.
- Oj, nieważne - przewróciła oczami. - Inaczej nie byłbyś Czkawką - wytknęła mu język zawadiacko i zmierzwiła jego włosy.
- Dzięki, skarbie - mruknął, niby nieco obrażony. -  Więc jak będzie ?
- Myślę, że to dobry pomysł - przyznała w końcu z uśmiechem i pocałował delikatnie usta szatyna, a kiedy ustalili szczegóły, Astrid ruszyła do Wichury, by kontynuować własne obowiązki.

Chyba będę Was zadręczać tymi osami 😁😁 Ale tak się kończy, kiedy jest się chorym xD Mam nadzieję, że docenicie 😂

Ps. Znacie jakieś ciekawe blogi o jws?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro