Obawy
Astrid kroczyła wolno przez centrum Berk. Z ponurą miną obserwowała, jak wikingowie pracują w pocie czoła. Rośli mężczyźni rąbali drzewo na małe kawałki. Rzuciła im szybkie "dzień dobry " i przeszła dalej. Minęła l wiejskie targowisko, na którym spotkała Szpadkę. Dziewczyna trzymała wikinowy kosz, a w nim świeże jajka. Od jakiegoś miesiąca Mieczyk i jego siostra otworzyli kurzy biznes. Hodowali kury nioski w swojej małej zagrodzie. Z początku każdy śmiał się z tego przedsięwzięcia, ale ku zaskoczeniu wielu mieszkańców, pomysł wypalił i teraz rodzeństwo zyskało wielu klientów.
- Cześć, Astrid! - Przywitała się wesoło Szpadka.
- Hej - odparła cicho Astrid i uśmiechnęła się krzywo. Przyjaciółka od razu wyczuła, że coś jest nie tak. Zilustrowala żonę wodza od stóp do głów i zmrużyła oczy.
- Dobrze się czujesz? - Zapytała w końcu Szpadka. Astrid podniosła brwi w zaskoczeniu.
- Nie wyspałam się. Całą noc uspokajałam Wichurę, bo bała się burzy - skłamała jeźdźczyni, a potem szybko zmieniła temat. - Jak idzie handel?
Thorston uśmiechnęła się.
- Rozkręca się - odparła, kiwając koszykiem w przód i w tył. - Myślisz, że moglibyśmy sprzedawać je sąsiednim wyspom?
Astrid zaśmiała się chicho.
- Każda wyspa ma swoje kury, to nie byłoby opłacalne - wytłumaczyła blondwłosa jeźdźczyni zębacza.
- No tak - westchnęła Szpadka. Przez chwilę jej oczy wydawały się smutne. Astrid od razu zrobiło się niedobrze.
- Przepraszam, muszę iść - rzekła pośpiesznie wojowniczka i szybkim krokiem zniknęła za domami. Pochyliła się, czując jak dopadają ją mdłości. Próbowała się powstrzymać, jednak i tak zwróciła śniadanie. Po wszystkim wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić. Nerwy jednak zżerały ją od środka. Dziewczyna od razu zaczęła gorączkowo myśleć, do kogo pójść po pomoc. Była już u Gothi, więc staruszka niewiele zdziała. Rozejrzawszy się wokół, trafiła na dom Valki. Wytarła mokre usta i ruszyła w kierunku chatki teściowej, mając nadzieję, że doświadczona kobieta zrozumie ją i pomoże ukoić zszargane nerwy.
- Witaj, Astrid! - Valka najwyraźniej ucieszyła się na widok synowej. Zazwyczaj matka Czkawki pracowała o tej porze przy połowach śledzi, ale tego dnia rybacy mieli wolne.
- Mogę wejść? - Spytała cicho Astrid. Valce wystarczyło jedno spojrzenie, by wiedzieć, że coś jest nie tak. Zmarszczyła czoło i przesunęła się, wpuszczając młodą kobietę.
Astrid nie wyglądała dobrze. Jej cera była blada niczym ściana, oczy dziwnie świdrowały pomieszczenie, zapewne szukając punktu zaczepienia. Valka w końcu zaprosiła ją do stołu. Sama udała się do kuchni, nalewając świeżego rumianku. Podała kubek synowej i usiadła naprzeciw niej.
- Co się dzieje? - Spytała miękko Valka. Jej zielone oczy wbite były w okrągłą twarz Astrid, która cały czas trzymała głowę nisko. - Nie wyglądasz najlepiej...
Dziewczyna wzięła łyk napoju i odważyła się podnieść smutny wzrok.
- Przysięgnij, że nikomu nie powiesz. Nawet Czkawce - powiedziała, a jej głos brzmiał śmiertelnie poważnie. Valka wyprostowała się w krześle. Teraz była naprawdę przestraszona.
- Nie powiem - obiecała.
Astrid zamknęła oczy i przełknąwszy ślinę, wyszeptała:
- Spodziewam się dziecka.
Chwilowy szok zapanował na twarzy Valki. Kobieta wpatrywała się w Astrid, nie wierząc, co właśnie usłyszała.
- Byłaś u Gothi? - Spytała ciepło, chcąc upewnić fakt.
- Dziś rano... - Odparła dziewczyna.
- Oh, Astrid, to cudownie! - Valka wstała natychmiast i podeszła do synowej, by mocno ją przytulić. Blondynka uśmiechnęła się lekko, czując jak część strachu spływa. - Już nie mogłam się doczekać - dodała ze wzruszeniem. Była to prawda. Czkawka i Astrid byli małżeństwem przez cztery lata. Już po roku ludzie zaczęli wypytywać ich, kiedy powitają następcę tronu Berk. Oboje jednak powtarzali, że na wszystko przyjdzie czas, który nadszedł właśnie teraz.
Valka również nie mogła doczekać się wnuka. Czasami dawała to do zrozumienia synowi i jego żonie, ale para niechętnie słuchała.
- Który to miesiąc? - Spytała z przejęciem Valka, kiedy usiadła z powrotem na swoje miejsce. Była taka szczęśliwa! Nareszcie zostanie babcią! Nie mogła być bardziej wdzięczna.
Astrid poczuła się nieco pewniej. Odkąd poznała mamę Czkawki, czuła dziwną więź. Jakby kobiety były dobrymi przyjaciółkami od zawsze.
- Początek trzeciego - wyznała dziewczyna, a kąciki jej ust uniosły się nieśmiało.
- Czyli dziecko powinno przyjść na świat na początku kwietnia - odparła Valka, co Astrid potwierdziła skinięciem głowy.
- To stało się tak niespodziewanie - zaczęła blondynka, kładąc dłoń na jeszcze płaskim brzuchu. - Nie zauważyłam nawet, że przestałam krwawić.
- To normalne, kochanie. Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy, że mogą nosić dziecko pod sercem - Valka pogłaskała dłoń synowej. Chciała dodać jej otuchy.
- Boję się - wyznała tak cicho, że teściowa ledwo ją usłyszała. - Czego?
Astrid westchnęła. Otarła mokry od łzy policzek.
- Wszystkiego... Jak będę wyglądać za jakiś czas, że będę musiała zrezygnować z treningów. W dodatku noszenie dziecka jest ciężkie, a co dopiero poród! - Powiedziała złotowłosa, biorąc głęboki wdech. I choć cieszyła się, że po tak długim czasie ona i Czkawka doczekają się maleństwa, strach o przyszłość niemal ją paraliżował.
- To jest zrozumiałe, Astrid.
Valka mówiła spokojnie. Iskierki w oczach starszej jeźdźczyni sprawiły, że przyszła mama czuła się pocieszona. - Na początku będzie ci dziwnie przyzwyczaić się do tego stanu, ale z czasem przywykniesz i będziesz się z tego cieszyć.
- Będę musiała wielu rzeczy unikać, prawda? - Spytała smutno. Valka poczuła żal. Wiedziała, że Astrid nie należy do kobiet, które są paniami domu. W jej naturze nie leżało codzienne gotowanie obiadu, sprzątanie domu, czy zajmowaniem się dziećmi. Jednak, jako żona wodza, musiała pokazywać, że potrafi zająć się mężem i domem.
- Ciężkich treningów, ale spacery na świeżym powietrzu sprawią, że gdy zacznie się poród będzie lżej przebiegał - mówiła Valka. Kobieta miała sporo doświadczenia. Jej matka - Ir była akuszerką i wtajemniczyła córkę w wiedzę, którą sama posiadała.
- Odradzałabym noszenie ciężkich rzeczy i nie możesz się stresować. Najlepiej będzie, jeśli do połowy czwartego miesiąca będziesz wypoczywać.
- Nie jestem księżniczką. Chcę być tak samo użyteczna, jak pozostałe kobiety - oburzyła się nieco dziewczyna. Valka uśmiechnęła się dobrodusznie.
- Musisz myśleć o dziecku, Astrid, nie o sobie. Poza tym, Czkawka na pewno by się nie zgadzodził, abyś wykonywała jakiekolwiek prace.
Dziewczyna westchnęła głośno.
- Dlatego nie chciałam mu na razie mówić. Czkawka jest czasami zbyt opiekuńczy, a kiedy mu powiem, że jestem w ciąży, najlepiej kazałby mi zostać w domu i odpoczywać - wyżaliła się blondynka. Kochała męża całym sercem, ale bywało, że miała dość jego nadopiekuńczości.
- Stoick miał podobnie - zaśmiała się lekko Valka. - Nie dziw się, że Czkawka tak bardzo się o ciebie troszczy. Bardzo cię kocha.
Astrid uśmiechnęła się szeroko.
- Tak, to prawda... - Zgodziła się, a potem szybko zmieniła temat.
- Masz jeszcze jakieś porady?
- Moją pierwszą i najważniejszą radą jest to, abyś powiedziała o tym Czkawce - powiedziała Valka, kładąc rękę na ramieniu Astrid.
- Wiem, wiem - odpowiedziała blondynka, ponownie kładąc rękę na swój brzuch.
- Czkawka na pewno świetnie się tobą zajmie, więc powiem to za niego. Astrid, teraz nie możesz latać sama poza archipelag - powiedziała stanowczo i pogroziła palcem synowej.
- Właśnie dlatego nie chce mu mówić - młoda kobieta pochyliła głowę. - Będzie mi zabraniał wszystkiego co do tej pory lubiłam robić...
Valka roześmiała się głośno. Astrid ją tak bardzo przypominała, gdy była w ciąży. Starsza jeźdźczyni także bała się powiedzieć Stoickowi, że jest w ciąży.
- Przypominasz mi mnie. Tylko musisz pamiętać, że Czkawka będzie robił to wszystko dla twojego dobra. Nie możesz popełnić mojego błędu.
- Jakie błędu? - Zapytała zszokowana dziewczyna
- Gdy byłam w ciąży także bałam się powiedzieć o tym Stoickowi. Pewnego dnia poszłam na jak zwykle na trening. Gdy ćwiczyłam, zza drzewa wyleciał wielki koszmar ponocnik. Jak to wojowniczka, zaatakowałam go toporem, jednak jego płomień wytrącił mi broń z rąk. Jego ogromne skrzydła uderzyły mnie, a ja pośliznęłam się i sturlałam ze wzgórza. Wtedy przeżyłam, można powiedzieć, zawał. Bałam się o dziecko i o samą siebie. Wtedy zrozumiałam, że muszę dbać o nie. Przecież ono nie chce stracić życia tak samo jak ja.
Valka skończyła opowiadać, a w jej oczach pojawiły się łzy. Astrid po tej opowieści naprawdę się przestraszyła. Gdyby Valka nie dbała o siebie nigdy nie poznała by swojego ukochanego.
- To znaczy, że będę musiała zrezygnować z moich treningów? - Zapytała Astrid.
- Kochanie, musisz pamiętać że teraz nosisz w sobie drugie życie. Musisz uważać na siebie i na dziecko.- Valka zauważyła że wojowniczka zaczęła się mocno denerwować . - Przede wszystkim nie wolno ci się stresować.
- Dlatego właśnie mam nie wylatywać sama poza archipelag? - Zapytała
- Tak, właśnie tak - Valka nie mogła się przestać uśmiechać. Chciała wesprzeć na duchu swoją synową.
- Ma..mo, czy ty uważasz że będę dobrą matką?- Zapytała. Valka nie mogła uwierzyć że jej synowa powiedziała w końcu do niej mamo.
- Oh, kochanie, ja wiem, że będziesz wspaniałą mamą. Pomogę ci we wszystkim. Pamiętaj nie zostaniesz z tym sama. Po pierwsze, co trzy, cztery tygodnie będziemy chodzić do Gothi - powiedziała stanowczo Valka
- A po co? - Spytała zdziwiona Astrid.
- Na kontrolę. Po drugie, teraz zamiast latać na Wichurze powinnaś spacerować.
- Co?! - Oburzyła się blondynka.
- To co słyszysz. Będę cię pilnować, moja droga. Masz zakaz treningów. Żadnego rzucania toporem, mieczem, czy czymkolwiek jeszcze co masz w posiadaniu. Nie możesz się przemęczać. W pierwszych miesiącach łatwo jest stracić dziecko...- Gdy Valka skończyła Astrid była już zła.
- Czyli nic mi nie wolno robić. Ja nie chcę tak żyć.- Przyszła mama chwilowo zaczęła żałować że jej w ciąży.
- Astrid...
- Ale to prawda. Zaczynam żałować że w ogóle...
Miała już dokończyć, ale przerwała jej Valka
- Dziecko, nigdy więcej tak nie mów. Nie przejmuj się. Każde zadanie jakie do tej pory robiłaś da się jakoś zastąpić na mniej męczące rzeczy.- Doświadczona kobieta domyślała się że Astrid ma już prawdziwy mętlik w głowie. Nagle dziewczyna się odezwała.
- Valko, ja...prze...przepraszam. Naprawdę chcę wychować to dziecko jak najlepiej.
Dziewczyna po tych słowach rozpłakała się. Valka od razu przytuliła synową. Wtedy do chaty wszedł Czkawka.
- Co się stało? - Zapytał od razu, gdy zobaczył płaczącą żonę.
- Nic synku, jeszcze nic - odpowiedziała Valka
- Czkawka, choć musimy poważnie porozmawiać- powiedziała Astrid biorąc wodza za rękę , prowadziła w stronę sypialni.
* 10 minut później *
Czkawka wraz z Astrid zeszli do kuchni .
- Jak synku? Zadowolony? - parsknęła śmiechem Astrid.
- Mamo! Jak mógłbym być niezadowolony? - Odparł z szerokim uśmiechem.
- Valko, może dokończymy naszą rozmowę - dodała Astrid.
- Myślałam nad tym i narazie nie powinnaś uczyć w Smoczej Akademii - odpowiedziała matka wodza. Blondynka pokiwała niechętnie głową, jednak dała sygnał, że zgadza się ze swoją teściową.- Nie powinnaś chodzić wieczorami po dworze, nie wolno ci się przeziębić.- Astrid pokiwała głową chociaż była niezadowolona. Przecież ona i Czkawka często wymykali się na wieczorne spacery.
- Nie powinnaś chodzić po nierównym terenie, grozi to upadkiem. Pamiętaj!
- Mamo, może już wystarczy- powiedział Czkawka, widząc swoją ukochaną.
- W porządku, skarbie. Mów dalej, Valko.
- Masz zakaz przychodzenia do kuźni Pyskacza. Te opary, które tam się unoszą są także niezdrowe.
Wtedy zamiast Astrid, Czkawka zrobił się smutny. Ukochana codziennie odwiedzała go w kuźni.
- Nie powinnaś zbliżać się do Sączysmarka. Wiem że on cię mocno denerwuje - dodała Valka, śmiejąc się
- To akurat jest dobry pomysł - odpowiedziała Astrid. Cała trójka zaśmiała się.
- No, dziewczyno, chyba tyle zakazów wystarczy - rzuciła szatynka, podśmiewując się
- No to teraz można powiedzieć, że jestem uziemiona - odparła Astrid. - Ale zrobię wszystko, aby dziecko było bezpieczne.
One shot napisany wspólnie z Wer34ka 😎
Co do osa "zostań #2" pojawi się jutro bądź we wtorek 💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro