Dziesięć pytań
Wiosna już całkowicie zakwitała w Berk. Słońce świeciło mocno, powowdując, że wikingowie chętnie zrzucali ciepłe futra, zastępując je lekkimi koszulami z bawełny. Smoki zaczęły latać stadami, polowały na ryby czy mniejsze ssaki. Otworzono również Akademię, która była zamknięta na dwa tygodnie z powodu święta Odyna. Czkawka doszedł do wniosku, że młodzi jeźdźcy nie mogą przesiadywać na arenie godzinami. Uczniowie też potrzebowali odpoczynku, a już zwłaszcza po lekcjach fizycznych, które prowadził Sączysmark.
Astrid musiała zrezygownać z pracy przez kilka tygodni. Dziewczyna przygotowywała się do ślubu, którego termin zbliżał się już za osiem dni. Czkawka pomagał swojej narzeczonej w ozdobieniu twierdzy, ale nie za wiele się przydał z powodu braku czasu. Mimo że wódz bardzo chciał pomagać ukochanej, nie mógł tego robić z powodu wielu obowiązków.
Astrid skończyła lot z Wichurą, gładko lądując przy arenie, gdzie chciała spotkać Czkawkę.
Wojowniczka zeszła dumnie z siodła i wolnym krokiem weszła do środka akademii, gdzie jej narzeczony kończył naprawiać pęknięty mur.
Wódz akurat mieszał coś w wielkim wiaderku, a obok niego leżał Szczerbatek glaskany przez Gwyneth, ośmioletnią dziewczynkę, która była dalszą kuzynką Hofferson.
- Cześć, Gwen - zawołała Astrid, przejeżdżając psotnie po długich włosach dziewczynki.
- Hej - odparła ze śmiechem, układając z powrotem kosmyki w kolorze karmelu.
- A ze mną się nie przywitasz? - Nadąsał się wódz, nadstawiając policzek do pocałunku. Astrid, widząc ubrudzoną cerę szatyna, pokręciła głową, ale wytarła umazany sądzą policzek i pocałowała go delikatnie. Gwen zaśmiała się cicho na ten widok i zasłoniła czerwoną twarz rączkami.
- Sam naprawiasz ten mur? - Spytała, prostując się. Przyglądała się pęknięciu, które zapewne zrobił Roj, dwunastolatek kochający robić psikusy.
- Tak, zajmie mi to maksymalnie dwie godziny - puścił do niej oczko, a potem zamieszał zaprawę.
- Masz już wszystko przyszykowane na wieczór? - Zapytał ciekawy, gdy jego ukochana usiadła obok Gwen, opierając się o Szczerbatka.
- Oczywiście - odparła, przywołując w myślach wizję wieczoru panienskiego. Od wczoraj przygotowywała trzy rodzaje ciasta, wodę z trawą cytrynową, wino i nalewki, które zakupiła u Phlegmy, której mąż specjalizował się w wytwarzaniu tych trunków.
- Mogę wpaść? - Rzucił wódz, odwracając głowę, gdy stał przy szparze, by ją załatać.
- A jesteś kobietą? - Rzuciła, drocząc się. Gwen przyglądała się im z ciekawością, a jej piaskowe oczy blyszczały Z radością.
Wódz uciął rozmowę, nie wiedząc co ma powiedzieć. Astrid uśmiechnęła się zwycięsko i skierowała wzrok na dziewczynkę.
- Masz ochotę na szarlotkę? Mam niezły zapas.
- Pycha! - Krzyknęła podekscytowana, wystając na krótkie nóżki. Wojowniczka uśmiechnęła się szeroko.
- Ej, ja też dostanę? - Zwrócił uwagę wódz, usłyszawszy o pysznym deserze.
- Jak będziesz grzeczny - powiedziała blondynka, całując przelotnie wodza, a potem dogoniła Gwen, która stała przy wyjściu.
Późnym wieczorem do domu Astrid zawitały przyjaciółki, z którymi umówiła się na wieczór panieński. Wojowniczka otworzyła drzwi i uśmiechnęła się szeroko, gdy ujrzała Heatherę, Lauren oraz Szpadkę.
Może dziewczyn nie było wiele, ale Astrid wiedziała, że mała impreza na pewno się uda.
- Gotowa na imprezkę? - Pisnęła Heathera, wchodząc tanecznym krokiem do środka. Za nią pojawiła się Szpadka i Lauren.
- Oczywiście - rzekła, witając się z resztą. Astrid zaprosiła również Valkę, ale kobieta oznajmiła, że się spóźni.
Trójka przyjaciółek pomogła Astrid zanieść przekąski na górę, a potem rozsiadły się wygodnie na łóżku.
- Nie mogę uwierzyć, że nasza Astriś wychodzi za mąż - powiedziała Szpadka, zaplatając z powrotem warkocz, który rozwaliła jej Heathera.
- Mam dwadziescia cztery lata, chyba najwyższa pora - odparła Hofferson, choć sama nie mogła przyzwyczaić się do myśli, że już w piątek będzie mężatką.
- No, faktycznie. Czkawka długo zwlekał - wtrąciła Lauren, podając kieliszki pełne czerwonego wina.
- Gdyby tak Śledzik mógł - westchnęła rozmarzona Heathera, kładąc głowę na kolana Astrid, która pstryknęła ją w nos.
- To go pogoń. Jeśli nie będziesz się upominać, to sobie jeszcze poczekasz - zaśmiała się złośliwie, a reszta dziewczyn razem z nią.
Heathera w odwecie rzuciła w Astrid okruszkami szarlotki, a wojowniczka dziabnęła ją palcem w żebro.
- Ej, zagrajmy w dziesięć pytań panny młodej! - Przerwała małą kłótnię Szpadka, wyrywając się w górę.
Każda para oczu zwróciła na nią uwagę, marszcząc brwi.
- Co to za gra? - Spytała zaskoczona Lauren. Szatynka jako jedyna z całego towarzystwa była spokojna.
- Każda z nas zadaje Astrid pytania, a ona musi odpowiedzieć zgodnie z prawdą - wyszczerzyła się zęby w uśmiechu jeźdźczyni zębiroga.
- W sumie czemu nie - uśmiechnęła się Heathera, myśląc, jak wkopać przyjaciółkę. Uwielbiała płatać jej psikusy, a możność skompromitowania Astrid bardzo ją ucieszyła.
- Ej, chwila! A ktoś pytał mnie o zdanie? - Zaprzeczyła Hofferson.
- Nikt cię o zdanie nie pytał - odgryzła się Heathera, a potem zaśmiała głośno.
- Nie masz wyboru, As - zaćwierkotała Szpadka, przygotowując karteczki i węgielek. Napisała trzy pytania, a następnie podała Lauren. Na końcu znalazła się Heathera, która wrzuciła małe karteczki do koszyka.
- Losuj - nakazała Lauren, wstając do Astrid, która niechętnie wyciągnęła żółtą karteczkę.
Blondynka skrzywiła się. Prosiła Odyna, aby nie otrzymała żadnego kompromitującego pytania, ale znając Szpadkę i Heatherę było to niemożliwe.
Tak więc otworzyła pierwsze pytanie.
- Ile dzieci pragniecie mieć? - przeczytała na głos. Astrid Odetchnela z ulgą, ciesząc się, że jest to normalne pytanie. Jeszcze nie widziała, co czeka ją kilka minut później.
- Nie wiemy - powiedziała zgodnie z prawdą, prostując się dumie. - Może dwójkę...
Szpadka klasnęła w dłonie, widząc czerwoną twarz przyjaciółki. Szkoda, że Valki z nimi nie było. Teściowa dowiedziałaby się ciekawych rzeczy o synowej.
- Mieczyk stawia jaka i dzbanek miodu, że będziecie mieli co najmniej czwórkę - powiedziała bliźniaczka.
- Szpadka...- Upomniała ją Hofferson.
- Losuj dalej - przerwała Heathera, podtykając koszyk pod nos jeźdźczyni. Astrid niechętnie chwycila kolejną karteczkę.
Jaki był wasz pierwszy pocałunek?
- Nie macie hamulców, co? - Westchnęła Astrid, a potem przeczytała na głos pytanie.
- Wyjątkowy - uśmiechnęła się do siebie, wspominając pierwszy poważny pocałunek z Czkawką. - I niech wam ta odpowiedź wystarczy.
Nie czekając dłużej, chwyciła następną karteczkę.
- Gdyby Czkawka nie był wodzem, to chciałabyś, aby był kowalem czy rybakiem? - Przeczytała na głos i zaśmiała się, dziękując spojrzeniem Lauren, autorkę pytania.
- Chyba rybakiem - powiedziała po chwili namysłu.
- No tak, przynajmniej nie padłabyś z głodu - zachichrała Szpadka, biorąc do ust kolejną porcję pysznej szarlotki. Mimowolnie wszystkie dziewczyny zaśmiały się na komentarz przyjaciółki.
Zaciekawiona Astrid sięgnęła dłoń, by wyjąć kolejną karteczkę. Dziewczyna nabierała ochoty na tę grę, nie bojąc się już żadnych pytań.
- Najbardziej żenująca wpadka z Czkawką?
Hofferson zastanowiła się dłuższą chwilę, szukając w pamięci wspomnienia, na myśl którego robiło się jej gorąco.
- Pewnego razu, gdy podbiegałam do Czkawki, potknęłam się i upadlam wprost na... jego...- Zająkała się, spalając buraka. Dobrze pamiętała tamtą wpadkę i na nieszczęście nie było sposobu, by o tym zapomnieć.
- Kroczu - dokończyła Szpadka, trzymając się za brzuch w przypływie ataku śmiechu. Blizniaczka Mieczyka miała nawet łzy w oczach. - Cała wioska to widziała! - Dodała, turlając się po podłodze. Heathera wpatrywała się z niedowierzaniem w Astrid, zaś Lauren posłała blondynce współczujące spojrzenie.
- To był wypadek - burknęła jeźdźczyni śmiertnika i szybko sięgnęła po następne pytanie.
- Co cenisz w Czkawce?
- Zaradność, mądrość, to że potrafi doskonale rządzić wyspą. Ma złote serce i uwielbiam w nim to, że zawsze wie, co powiedzieć...- Rozmarzyła się przez chwilę, a Heathera i Szpadka wydały z siebie jęk przypominajacy "uuu".
- To jej się facet trafił - powiedziała Szpadka, zazdroszcząc nieco Astrid. Dziewczyna była już dwa lata z Saczysmarkiem, ale jednak zazdrościła Hofferson.
- Co powiedział twój ukochany zaraz po tym, jak zostaliście parą? - Widniało krzywe pytanie nabazgrolone przez Heatherę, która wciąż miała położoną głowę na kolanach jeźdźczyni Wichury.
Astrid rozpromieniła się.
- "Razem jesteśmy silniejsi" - wyrecytowała, pamietając jak Haddock wypowiedział to, patrząc głęboko w jej oczy. Wtedy myślała, że jej serce zatrzyma się z nadmiaru emocji.
- Oj, jak słodko! - Zachwyciła się Lauren, a jej głos przypomniał przez chwilę pisk.
- Jedziesz dalej - ponagliła ją czarnowłosa, siegając po swoją porcję wina.
Astrid wyciągnęła kolejne pytanie. Ściągnęła jasne brwi w przypływie ogromnego zdziwnia, a na jej policzkach pojawiły się czerwone plamy.
- Odynie, wy nie macie poczucia czegoś takiego jak prywatność? - Rzuciła, patrząc przemiennie na Szpadkę i Heatherę, które zdziwione nie wiedziały, o co chodzi.
- Jesteście przed czy po? - Przeczytała na głos, a potem zgniotła kulkę i wyrzuciła ją do kosza.
Szpadka prychnęła pod nosem. Ucieszyło ją zbulwersowanie przyjaciółki.
- Wybacz, kochana, jak szaleć to na całego! - Zaśmiała się zlowieszczo, na co otrzymała kuksańca od Lauren.
- Dla waszej informacji, czekamy z tym do ślubu - powiedziała zgodnie z prawdą, unosząc głowę.
- Oho, Astriś się wkurzyla - zachichotała Heathera, kryjąc usta w dłoni.
- Granice jednak muszą być - broniła przyjaciółki Lauren, patrząc gniewnie na czarnowłosą i Szpadkę.
- Długo czekalicie...
- Szpadka! - Krzyknęła Astrid. Jej twarz była całkowicie czerwona. Mogła się założyć, że Czkawka nie został o to zapytany...
- Dobra, dobra, już jestem grzeczna - uśmiechnęła się słodko jeźdźczyni zębiroga, na co Astrid przewróciła oczyma. Wzięła kolejną kartkę, błagając, aby trafiła na normalne pytanie.
- Jest coś, co chciałbyś zmienić w Czkawce? - Wypowiedziała na głos. - Nie. Po prostu akceptuję jego całego. Nawet tę jego nieszczęsna protezę - rzekła. Astrid nigdy nie przeszkadzało to, że Czkawka jest chudy, nie ma nogi, czy różni się od wszystkich wikingów. Uwielbiała go w jego prostej naturze.
- Jeszcze dwa pytania - oznajmiła Heathera, losując za Astrid karteczkę. Podała ją następnie przyjaciółce, która przeczytała pytanie na głos.
Co denerwuje Czkawkę?
- To przecież proste: łowcy smoków, moje zbyt długie marudzenie, niemożność latania ze Szczerbatkiem i przypalone naleśniki - zachichotała, a potem wzięła łyk wina, które była niesamowicie słodkie.
- W takim przypadku to Czkawka padnie z głodu - zachichotała Szpadka, mając na myśli przypalone naleśniki.
- Ty lepiej dbaj o Smarka - odgryzła się Astrid, szczerząc zęby w uśmiechu. Wzięła następny skrawek papieru.
- Kiedy zostaliście parą?
- Oj, błagam! To proste! - Przewróciła oczyma Hofferson.
- Dwunastego kwietnia, prawie pięć lat temu - odparła. Nawet nie zorientowala się, że ona i wódz Berk są razem już tyle lat...
Gdy pytania się skończyły, Astrid. odetchnęła z ulgą. Nie było aż tak źle, choć jeźdźczyni wolała jednak unikać tego typu pytań.
Jakiś czas później dołączyła Valka, która przyniosła ze sobą nadziewane czekoladki.
- Coś mnie ominęło? - Spytała mama Czkawki, siadając wygodnie w fotelu. Szpadka i Heathera wymieniły spojrzenia.
- W sumie to nie - odparła czarnowłosa, mrugając porozumiewawczo do zażenowanej Astrid.
Dziś bez obrazka, nie mogłam znaleźć idealnego 😂
Do nna 💛
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro