Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8. Zwierzyniec

Rozsiadam się na kanapie. Muszę przesunąć różowy kocyk, co prawda bardzo miękki, ale w tej chwili wystarczy mi kilka tych wygodnych poduszek.

Na moim kolanach ląduje wielki, wielokolorowy pysk.

– Mam nadzieję, że jesteś prawdziwym fanem kotów, Dingo.

Nie nadałem mu tego imienia.

Wiem, że nie można brać zwierząt, bo ma się taki kaprys, uznałem tego kota za znak, że to czas na własne zwierze i ofiarowanie komuś domu. Potrzebuję kogoś kto będzie po mojej stronie, a skoro to mój pies..

Dingo mruczy i zamyka oczy, oprócz bycia psem obronnym, okazuje się bardzo przytulaśny.

Drzwi się otwierają.

Tylko na to czekałem.

Wchodzi przez nie mój koszmar.

– Luke! – podskakuje z kotem na rękach – Ale mnie wystraszyłeś!

Uśmiecham się, a ona robi dziwną minę.

– A to kto?

– Dingo! Na niego!

– O co ci chodzi, Luke? Czy ty postradałeś rozum?

Dingo wstaje, ale nawet nie szczeka. Zamiast szczekać łasi się do Nory.

– Masz zjeść Puszka!

On nic.

Nora pochyla się do niego, a on liże ją po twarzy.

– Co za zdrajca.

– Dingo.. naprawdę przyszedłeś z tym wariatem do domu? Komu cię porwał?

Dingo obraca się do mnie i patrzy na mnie z niezadowoleniem jak Puszek.

Nora wypuszcza go z transportera, a on łasi się do psa.

Kot do psa.

– Dingo!

– Naprawdę myślałeś, że pies o takim imieniu..

– Owczarek belgijski to pies obronny..

– Ale przed czym miałby cię bronić? – jest rozbawiona, ja zirytowany.

– Nie będę mieszkał z tym kotem. Zawieść go do rodziców. Nie ma mowy, że spędzę noc w tym samym pomieszczeniu, co..

– Możesz przestać być taki dziecinny?

– A ty upierdliwa!

Wtedy Dingo szczeka na mnie.

– Jestem twoim panem na litość boską!

– Dingo, nie martw się gdy już się rozwiedziemy, zamieszkasz ze mną.

– Nie oddam ci mojego psa! Co ty sobie myślisz?!

– Dingo, wolałbyś zamieszkać ze mną czy zostać z tym wariatem?

Dingo wydaje z siebie dziwny dźwięk, coś na kształt skomlenia.

To nie ja jestem czarnym charakterem tej historii!

– Przyniosłam obiad z makaroniarni Malii, zjesz? - dalej się śmieje, a ja przyglądam się psu i kotu, którzy zamiast się nienawidzić wspólnie się bawią.

Czy to nie zaburza w jakiś sposób ekosystemu?

Jakim cudem ten okropny kot żyje w zgodzie z tym psem?

Czy można złożyć reklamacje na rasę? Może to w rzeczywistości jakiś mieszaniec..

Ten kot to zdecydowanie niepodrabiany.

– Mężusiu?

Wtedy kicham.

Kot ociera się o moją nogę i rzuca we mnie morderczym spojrzeniem.

Kicham jeszcze raz.

– Nora, chyba mam uczulenie na tego kota..

– Przestań żartować i chodź jeść, dzieciuchu.

Kicham jeszcze raz i znowu.

– Ja – kicham – Nie – kicham – Żartuję!

– Jak chcesz się pozbyć Puszka, to się ze mną rozwiedź!

– Po moim trupie!

Nora patrzy na mnie jak na wariata, a ja znowu kicham.

– Specjalnie to sobie tak zaplanowałaś, wiedźmo! Użyłaś swoich czarodziejskich mocy!

– Dingo, chcesz pulpecika?

– Nic od niej nie bierz! – kich.

Noc jest okropna.

Nie mogę spać.

Mimo, że zamknąłem drzwi, cały czas kicham.

Nora śpi, a ja chcę tylko pozbyć się tego okropnego kataru, który jest zdecydowanie winą tego kota.

Ktoś kładzie mi poduszkę na twarzy.

– Przestań! Chcę spać!

– Nie mogę przestać, bo mam uczulenie na tego cholernego kota!

– Idź do apteki i coś sobie kup – kładzie drugą poduszkę na swojej głowie.

– Ty idź do apteki i coś mi kup, to twoja wina.

– Nie jest z tobą tak źle, skoro masz siłę na obrażanie mnie.

Kicham.

– Nora...

– Właśnie dlatego nie mam stałego faceta, nigdy. Są jak małe dzieci.

– Nora..

– Nie i koniec – podsumowuje – Nie.

– Moje życie z tobą to koszmar – kicham – Nigdy nie znajdziesz męża.

– Mam naprawdę być dobrą żonką?

– Tak! – po chwili gdy udaje mi się pomyśleć – Nie!

Jest zirytowana, ale i rozbawiona.

– No to, co..

– Nora.. – jęczę prze ciągliwie, a po chwili kicham.

– To na pewno nie kot, przeziębiłeś się..

– Wiesz, co? Sam sobie pójdę! Ale to twoja wina!

Nigdy, ale to nigdy nie wpuszczajcie do mieszkania kogoś kto jest tak nieprzewidywalny, bo skończycie jak ja z alergią, niewyspaniem i przyznam, że niewiele brakuje mi do choroby psychicznej.

Rano już po odpowiedniej dawcę tabletek, które zostały mi sprzedane na mój urok osobisty i znajomosci w szpitalu, muszę porozmawiać z Norą.

– Słuchaj, skoro jesteśmy małżeństwem musisz wyprowadzać mi psa, bo masz inne godziny pracy.

Wtedy na nią patrzę.

– Dlaczego masz znowu na sobie moją koszulkę?!

– Bo wiem, jak tego nie znosisz – podsumowuje – I nie mogę, mam dzisiaj wolne i nie mam czasu..

– To pies!

– Twój pies! Twój pies obronny, który miał zjeść kota mojej siostry!

– I sprawił, że muszę brać leki! Mogłabyś chociaż..

– Niestety nie – odpowiada bez emocji.

– Nora, nie mogę wyjść z pracy, żeby wyprowadzić psa.

– To po co ci on był?

Czy kupiłbym go gdyby Nory tu nie było? Oczywiście, że nie.

Ale czy był tylko kaprysem? Nie jestem takim człowiekiem, dlatego przemyślałem czy co chcę i czy będę potrafił się nim zająć, co z tego, że wziąłem pod uwagę Norę?

Jakim cudem uwzględniam Norę przygarniając psa? Nora nie zamierza tu zostać na stałe, a Dingo tak. Może tak naprawdę tego nie przemyślałem. Ledwo mam czas na wkurzające akcje Nory i na wyjście na piwo, a teraz mam jeszcze psa.

Patrzę na Norę, która i tak już mi się przygląda.

Nie wiem, czy kiedykolwiek będę gotowy na stały związek, a teraz mam Norę i psa i tak jak Nory się kiedyś pozbędę, tak Dingo nie.

I co wtedy zrobię?

– No i co Luke?

– Wyprowadzisz mi Dingo, prawda?

– Tylko dlatego, że nie chcę, żeby zsikał się w mieszkaniu i tym sposobem Dingo też będzie mój, więc przy rozwodzie...

– Nie, nie mam teraz na to czasu.

– Gromadzimy wspólny majątek i wspomnienia! Lepiej już zastanawiaj się, co będziesz chciał zatrzymać albo po prostu oskubię cię z piórek..

Wychodzę, nie odpowiadając na to.

Ona jest nienormalna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro