Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Wygodne łóżko

– Koleś, a tobie, co?

Rywalizacja w pracy jest skomplikowana, ponieważ trzeba tworzyć zespół. Nawet z innym rezydentem, który konkuruje o to samo miejsce, co ty, musisz żyć w nim przyjaznych stosunkach, a nawet mu ufać, bo chodzi tu o życie człowieka.

Mam problem z zaufaniem.

– Nie wyspałem się - Nick wie, jak mniej więcej wygląda moje życie i wie, że nie bawię się w stałe związki, więc jeśli wspomniałbym o dziewczynie pomyślałby, że całą noc się bawiłem i nie traktuję poważnie mojej pracy, a do tego nie mógłbym dopuścić.

– Lepiej trzymaj oczy szeroko otwarte – klepie mnie w ramie, trochę za mocno jak na mój gust, ale się tym nie przejmuję, nie mam dzisiaj na to siły.

Mój telefon wibruje.

Wyjmuję go, żeby zobaczyć wiadomość.

Wiedźma

A gdzie mój buziak na dzień dobry?

Dołącza do tego zdjęcie umowy, którą musiała powiesić na lodówce.

Po chwili przychodzi druga wiadomość.

Kontynuuje zmienianie tego miejsca z nory miśka, w coś przytulnego.

Już mam jej odpisać, że jestem conajmniej niedźwiedziem i powinna się bać, co zrobię jak wrócę, ale Nick znowu pojawia się obok mnie.

– Ale masz minę – zagląda mi w telefon, ale szybko go blokuję – Koleś..

– O co chodzi, Nick? – zazwyczaj staram się być dla niego miłym, ale tym razem jestem pewien, że może usłyszeć jad w moim głosie.

– Mamy zadanie do wykonania.

Prawdziwe zadanie do wykonania mam gdy wracam do mieszkania, a ona już czeka na mnie w wejściu.

Nie mam dużo czasu wolnego. Weekend w Vegas był moim pierwszym od dłuższego czasu wypadem z przyjaciółmi Jestem skupiony na sobie i na sukcesie. Ona też taka jest, dlatego dziwię się, że ma tyle czasu, żeby uprzykrzać mi życie.

– Daj mi spać, kobieto.

– O nie ma mowy, obiecałeś, że pojedziemy do mojego mieszkania po moje rzeczy.

– Co robiłaś cały dzień?

Wtedy się rozglądam i dostrzegam, że nic nie stoi na swoim miejscu.

– Nora! - to nie jest wrzask, to jest zmęczony krzyk.

Skoro mam tu mieszkać postanowiłam, że dołożę tu trochę moich akcentów..

Poszła na zakupy i to bardzo obfite zakupy. Tona dodatków w pudrowym różu, którego nie znoszę, z resztą chyba jak każdy prawdziwy facet.

– No już – ciągnie mnie za ramię z powrotem w kierunku drzwi, a tak naprawdę ja ledwo wszedłem do środka – Śmierdzisz, o boże.

– Zaraz wystawię cię za drzwi, Nora.

– Ile ty masz lat? Dwadzieścia cztery czy czterdzieści cztery? – warczy.

Pokazuję jej środkowy palec i idę do łazienki.

– Ty stary..

Ignoruję ją.

Mój telefon dzwoni gdy tylko zdejmuję koszulkę to Ashton. Nie wiem, dlaczego odbieram.

– Cześć, stary, żyjecie oboje?

– Niewiele mi już brakuje – warczę – Jest niemożliwa, wróciłem ze szpitala, a ona każe mi iść do swojego mieszkania, po swoje gówno..

– Najpierw do mnie zadzwoń, zanim ją zabijesz – śmieje się, mimo, że w tej chwili w ogóle nie jest to śmieszne.

– NIe jestem pewny czy zdążę.

– Luke, nie słyszę wody!

Ashton to słyszy i się śmieje.

– Zaraz ciebie w niej utopię!

– Na razie jej nie ma!

– Robimy zakłady.. daj mi jakąś podpowiedź to dobrze obstawię i wygram porządną sumkę.

– Wal się.

On się śmieje, a ja się rozłączam.

A gdy tylko wychodzę z łazienki, ona już na mnie czeka.

Chryste, dobrze, że nie da się o niej zapomnieć, ponieważ inaczej byłbym nagi.

Jeden z wielu plusów mieszkania samemu.

– Gotowy? Potrzebuję tego do pracy.

– Jeśli z tobą pojadę, dasz mi się dzisiaj wyspać?

Uśmiecha się od ucha do ucha.

– Czy ja wyglądam ci na dobrą żonkę?

– Dlaczego tak bardzo marzysz o swoim imieniu na moim tyłku?

– Bo to lepsze od bycia twoją żoną – nie wiem, które z nas jest gorsze, nie chociaż wiem ona.

Więc jadę z nią do jej mieszkania, a ona nie wie, co znaczą najpotrzebniejsze rzeczy i wynosi połowę rzeczy z tych osiemdziesięciu metrów.

– Boisz się, że cię okradną gdy cię tu nie będzie?

Muszę jej pomóc, bo przecież sam chciałem mieszkać u siebie, ale nie jestem pewny, gdzie to wszystko zmieścimy, może to jej plan, chce, żeby zginął w jej bałaganie i żeby nikt mnie nigdy nie znalazł, a skoro nie udowodnią jej morderstwa..

Nie, ona nie jest prawnikiem, a grafikiem, chociaż, żeby mnie zamordować byłaby zdolna do wielu rzeczy.

Wracamy do mojego mieszkania, a ja od razu idę prosto do łóżka. Żadnych buziaków, żadnych słów, po prostu witam się z miękkim materacem i odpływam.

I wszystko byłoby całkowicie idealnie, gdyby w nocy nie obudziło mnie soczyste spotkanie z.. ziemią.

To może nie soczyste, a twarde.

Przepraszam, jest druga w nocy.

Otwieram oczy przerażony.

– Co huknęło? – spogląda na mnie z łóżka.

Mojego

Wygodnego

Łóżka

– Co cymbale robisz na podłodze?

Wrzeszczę, bo nie wiem, jak inaczej uwolnić emocje.

– Zrzuciłaś mnie z niego!

– Ja.. to na pewno nie ja.. nigdy nikogo..

– Może nigdy z nikim nie spałaś..

– To nie ja! Sam spadłeś! To nie moja wina! – krzyczy.

– Posuń się – warczę.

A gdy ona kładzie się na jednej połowie łóżka, a ja na drugiej, ustawiam pomiędzy nami barierę z poduszek.

– Nie przekraczaj tej lini, zrozumiano?

– Oczywiście, że jej nie przekroczę!

Powinienem spać na kanapie.

I utwierdzam się w tym, godzinę później gdy znowu ląduję na ziemi.

Ona znowu na mnie patrzy.

– Co ty turlasz się?

Wstaję.

Pokazuję jej zniszczoną barierę z poduszek.

– Tak bardzo chcesz mnie przytulić? - jestem wkurzony, niewyspany, wręcz okropnie zmęczony – Że rzucasz się na nie w nocy?! To ja cię zaraz...

– Przytulę? – mówi z obrzydzeniem.

Tak, dopiero teraz rozumiem jak okropnie to brzmi.

– Zduszę! Zduszę!

– Już jesteś gotowy na tatuaż?

– Zrobiłaś to celowo?!

Niemożliwe, wyglądała na zbyt zaskoczoną, wiedziałbym, gdyby zrobiła to celowo.

– Śpię na kanapie.

– Nie możesz spać na kanapie! – wrzeszczy o tej godzinie – To wbrew umowie! Podpisałeś te umowę!

– Nie licz na to, że kiedykolwiek cię pocałuję! – wrzeszczę.

– Fuj!

– No to się rozwiedźmy! I oboje zróbmy sobie tatuaże!

– Nigdy nie przegrywam! - krzyczy uparcie.

Jestem w tej chwili zbyt zmęczony, żeby myśleć o wygranej.

– Idę na kanapę.

– No to znaczy, że przegrałeś! – nie przegrałem, nie ma mowy..

– Jeśli jeszcze raz zrzucisz mnie z łóżka..

– To co? Rozwiedziesz się ze mną?

Jest prawdziwą wiedźmą, bez dwóch zdań.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro