Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

32. Zapytaj mnie


Wsiadamy do samochodu i żadne z nas nic nie mówi. Odjeżdżam z pod baru, nie wiedząc czy mam się kierować do domu czy właściwie gdzie, ona jakby czytała mi w myślach odzywa się.

– Jedź gdziekolwiek, ale nie do domu, ok? Możemy trochę pojeździć..

Kiwam głową, gdy próbuję włączyć radio ona mnie powstrzymuje.

Muszę skupić się na drodze, a nie na palącym w kieszeni pierścionki, słowach naszych przyjaciół, kłamstwach, w które nas wpędzili.

Kładę dłoń na kolanie Nory, a ona zaciska swoją dłoń na mojej, jakby upewniają się, że jestem prawdziwy.

Co ma powiedzieć?

A może co bym chciał usłyszeć?

Że mnie kocha.

To byłby dobry początek.

Że nie ma znaczenia czy jesteśmy małżeństwem czy nie, że powinniśmy im dziękować, ale nie mówi żadnej z tych rzeczy.

– Mieliśmy po niespełna piętnaście lat gdy Tracy miała swój pierwszy bal, w którym my także braliśmy udział – nie wiem do czego zmierza – Miałam w głowie taką teorie.. – kręci głową – Że może mnie zaprosisz, bo jestem taka inteligentna, tak ze sobą rywalizujemy i dlaczego miałbyś iść z kimś głupszym od siebie?

Nawet nie wiem, co powiedzieć, ledwo pamiętam ten bal. Piętnastoletni chłopcy mają całkowicie gdzieś takie rzeczy.

– Tracy zawsze była ode mnie ładniejsza i pewniejsza siebie. Spodobałeś się jej i się nie zawahała, ale ty też nie.. zgodziłeś się i poszliście razem. Prawie tam nie poszłam, ale w ostatniej chwili zaprosił mnie Ashton, bo chyba było mu mnie żal – zabiera dłoń z mojej – Dziewczyny już wtedy o tobie marzyły, bo byłeś niesamowicie inteligentny, przystojny i zabawny, każda chciała być w twoim towarzystwie. Myślałam, że może jesteś inny, że chcesz dziewczyny, która jest doroślejsza, mądrzejsza, nie wiem, co ja sobie wyobrażałam – kręci głową – Wiem, że powiesz, że minęło dziesięć lat, ale jak to możliwe, że teraz mnie chcesz?

Nie wiem, co odpowiedzieć.

Nora nie dzieli się ze mną często takimi rzeczami, a może nigdy, a może, kurwa, nikt z nikim nie dzieli się takimi kawałkami swojej duszy.

Miałem gdzieś ten bal i nie myślałem o Norze o dziewczynie, z którą mógłbym się spotykać. Była moją konkurentką i to większą niż jakikolwiek chłopak w szkole.

– Rywalizowałaś ze mną, żeby zdobyć moją uwagę?

– Do któregoś momentu chyba tak, nie wiem – wzrusza ramionami – Potem chciałam być lepsza, bo uznałam, że na mnie nie zasługujesz, a potem, że nikt, kurwa, nie zasługuje i na zawsze będę sama. Nazywam to w głowie byciem z własnej jednoosobowej ligi.

– Kochanie... – zaczynam od tego czułego zwrotu, mimo, że w ogóle nie wiem, co powiedzieć.

Nora wybucha płaczem.

On kompletnie niespodziewanej rozmowy, teraz mam płaczącą Norę, która z każdym otarciem łzy, płacze, co raz mocniej.

– Pozwolili nam uwierzyć, że to jest prawdziwe – szlocha – A teraz, co?

Zatrzymuję się na pustym parkingu, bo wyjechaliśmy już z miasta. Wysiadam i idę otworzyć drzwi po jej stronie, a ona idzie moim śladem.

– Z własnej woli mnie nie chciałeś.

– Gadasz bez sensu – ocieram jej łzy – Pieprzysz głupoty, jakbyś była tą zakompleksioną czternastką, która nie ma odwagi zaprosić chłopca, który jej się podoba na bal.

– Teraz też bym nie miała – uświadamia mnie.

– Hej – unoszę jej brodę, żeby na mnie spojrzała – Byłem chłopczykiem, a ty chciałaś rywalizacji z kimś równym sobie, kimś dojrzałym, nie byłem taki za cholerę. Nie nadawałem się na chłopaka.

Kiwa głową, jakby to wiedziała albo właśnie sobie uświadomiła.

– To co mamy jest prawdziwe – tłumaczę – Po prostu nie jesteśmy mężem i żoną. Czy to ma znaczenie?

– Chce być twoją żoną teraz i już.

To sprawia, że się uśmiecham.

– Tak? – pochylam się do niej – Nie chcesz zrobić tego powoli?

– A ty? Chcesz się przekonać czy może to jednak nie to?

Jestem pewny, ale ona jest niepewna mnie.

– Czujesz ulgę, że nie utknąłeś z kimś takim jak ja na stałe co? Żaden tatuaż na tyłku, żadne...

Nie mogę tego słuchać dlatego ją całuję.

– Zamknij się – mruczę przy jej wargach – Mógłbym ci się oświadczyć tu i teraz – i nawet nie wie jak bardzo prawdziwe to jest – Tylko po co? Nie będę cię kochał bardziej z obrączką na palcu.

– Moja historia..

– Twoja historia jest słodka, ale mieliśmy czternaście lat. Powinnaś być mądrzejsza i nie chcieć takiego ślepego chłopczyka jak ja – przekonuję ją – Teraz nie jestem ślepy i zdecydowanie zdaję sobie sprawę, że chcę spędzić z tobą życie.

To wywołuje niespodziewaną fale łez.

– Kocham cię – szepcze – Tego ciebie – szturcha mnie palcem w pierś – Bardzo.

– Mogę prosić do tańca?

– Co?

Wsuwam głowę przez otwartą szybę w aucie i włączam radio.

– Chcę zatańczyć pierwszy taniec z moją dziewczyną – wyciągam rękę, ale potem ją cofam – Cholera, Nora.. w ogóle chcesz zostać moją dziewczyną?

Jej śmiech..

Tak, to jedna z lepszych rzeczy jaką mogę w tej chwili usłyszeć.

– Chcę – słyszę rozbawienie w jej głosie.

– Okej, teraz mogę poprosić cię do tańca, nie tańczę z nie swoimi dziewczynami, przynajmniej nie odkąd stałem się mężczyzną.

Wyciągam do niej dłoń, a ona ją przyjmuje.

Prawdopodobnie od tego gestu powinniśmy zacząć dawno temu.

Przyciągam ją blisko, zastanawiając się czy wyjazd do Afryki jest mi w ogóle potrzebny, skoro w tej chwili tutaj mam tak wiele niewiadomych i długoterminowych planów do zrealizowania. Nie wiem czy jestem gotów nie widzieć jej codziennie, w szczególności gdy jest tylko moją dziewczyną i mam z nią tyle rzeczy do zrobienia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro