23. Pojedynek
Na wakacjach, które trwają dłużej niż weekend ostatni raz byłem prawdopodobnie przed rozpoczęciem studiów. Jestem trochę podekscytowany, bo po pierwsze nigdy tam nie byłem, a po drugie chyba nigdy nie płynąłem tak daleko statkiem. Nora także wygląda na podekscytowana. Powiedziała, że nie zabiera dużo rzeczy, że wszystko kupi na miejscu i że nie wie jakim cudem mieszka tak blisko Kanady, a nigdy w niej nie była. Gada bez końca o miejscach, które chce zobaczyć, o tym, że pogoda nie jest na plaże, ale ona i tak na nią pójdzie, że ma nadzieje, że jest tam tak pięknie jak na zdjęciach. No i tak gada, gada.. aż zapakowuje całą walizkę ubrań, jakimś cudem pamiętając o moich rzeczach.
– Powinniśmy powiedzieć reszcie?
– Nie – mówię bez chwili zawahania – Jeszcze zechcą pojechać z nami.
– I co?
– Przeszkadzaliby nam – składam krótki pocałunek na jej szyi, sugerując, czym będziemy się zajmować.
– Do tej pory to my przeszkadzaliśmy sobie.
Nie wiem, po co mówi to na głos. Nie wiem, po co o tym myśli. Udaję, że jej nie usłyszałem i biorę do ręki jej rękę.
– Co w ogóle myślisz? Nie powiedziałaś ani słowa.. – pocieram kciukiem małą strzykawkę, skalpel wydawał mi się trochę zbyt przerażający.
– Pasuje do ciebie – mówi o własnym tatuażu – To znaczy opisuje ciebie.
– Jak bardzo jesteś zła, że przegrałaś?
Wzrusza ramionami.
– Nasmarowałaś dzisiaj?
– Zaraz to zrobię – praktycznie wyrywa mi rękę.
– Mogę to zrobić – oferuję – Daj mi to zrobić.
Wstaje po krem, po czym nim we mnie rzuca.
– Chodź tu, musisz być na wyciągnięcie ręki, żebym mógł nasmarować twoją rękę.
– Mądrala – pokazuje mi język, to dziecinne, zaczepne, ale mniej złośliwe niż zazwyczaj.
**
Nie rządzi się chociaż przez chwile gdy pozwala mi wypożyczyć samochód, bo sama jest zbyt zajęta planowaniem pierwszego punktu na naszej trasie. Jest jedną z tych dziewczyn, które muszą mieć wszystko idealnie zaplanowane. Oddawanie kontroli nie leży w jej naturze.
– Kluczyki? – pyta gdy do niej wracam – Kompletnie nie radzisz sobie z słuchaniem wskazówek. Masz za późną reakcje, a ja jestem i tak cudownym nawigatorem.
– Nie dam ci prowadzić – oświadczam stanowczo – Możemy się trochę zgubić, mamy czas.
– Ale po co?
Przewracam oczami.
Wyrywam jej mapę z ręki, uznała, że jesteśmy za dobrzy na GPS i nasza orientacja w terenie powinna być sprawniejsza, niż ‚zawróć, zboczyłeś z drogi'.
– Możesz być nawigatorem.
– Dlaczego to ty masz czuć pod stopami władze?
– Nie jesteśmy w szybkich i wściekłych.
– A może powinniśmy. Chcę czuć wiatr we włosach.
– To było wypożyczyć kabriolet – warczy – Który jest nasz?
Wskazuję na samochód.
Patrzymy na siebie z Norą i biegiem rzucamy się do miejsca kierowcy.
Wygrywam, nawet ciągnąc za sobą nasze bagaże.
– I o tym właśnie mówię! Jak to ma być równy pojedynek! Skoro ty masz te nogi.. a ja te! – wymachuje pomiędzy nami raz wskazując na swoje raz na moje.
– Może było nie spędzać tyle czasu w książkach, a na bieżni, to twoje nogi dogoniłyby moje.
Pochylam się, żeby ją pocałować i jakoś przekonać do tego, że ta przegrana nie jest taka dramatyczna, ale to Nora, nie jest typową dziewczyną i nie przyjmuje każdego mojego pocałunku, bo tak bym chciał. Zamiast tego odpycha moją twarz.
– Wal się, nie ma pocałunków za...
– Uczciwą wygraną? – podsumowuję ją.
Skradam jej buziaka w czoło, bo do niego nie muszę się aż tak nisko pochylać i nie ryzykuję ugryzieniem w nos. Przewaga wzrostu nad nią jest w tej chwili niezwykle pomocna.
– Och, przepraszam.. – brzmi sarkastycznie, jak zawsze – Masz rację, chyba trochę przesadziłam.. – obejmuje mnie ramionami w talii, staje na palcach, żeby mnie pocałować.. a ja głupi dla tego pocałunku się pochylam, zamykam oczy... a ona czmycha pode mną i wsiada na miejsce kierowcy – Frajer! – szczerzy się zadowolona.
No i proszę bardzo, zwiedziony przez pocałunki.
– Pochwal się umiejętnościami nawigacji, no już.
– Jakim cudem zawsze wygrywasz?
– Jakim cudem ty zawsze przegrywasz? – odwzajemnia się tym samym.
– Spójrz na swoje przedramię.
Przewraca oczami, przez chwilę triumfuję.
No i w końcu odjeżdżamy spod wypożyczalni. Nie wiem, kiedy ostatni raz używałem papierowej mapy. Największym problemem nie jest sama droga, a znalezienie na niej punktu docelowego i punktu, z którego się wybywa. Reszta już pójdzie z górki.. Nie zawodzi mnie mój zmysł orientacji, a jej jej zdolności słuchania i uważności. Mam ochotę ją okłamać, a potem powiedzieć, że źle skręciła i to czas, żeby się zamienić, bo nie może być tak idealna, dlatego szybko wymyślam inny sposób na rozdrażnienie jej.
– Proponuję quiz.
Patrzy na mnie z zainteresowaniem, bo co jak co, ale wyzwania to ona lubi.
– Na temat wyspy. Zabawmy się trochę.
– Nagroda?
– Do końca wycieczki władza nad kierownicą?
– Dobra, proszę bardzo – już słyszę w jej głosie determinacje – Zacznijmy od czegoś łatwego.
– Kto powiedział, że pozwolę ci zacząć?
– Ja wymyśliłem, ja zaczynam.
– Prowincja..
– Kanady – nawet nie daje mi dokończyć – Największe miasto?
– Charlottetown. Zatoka?
– Świętego Wawrzyńca – jest jak nakręcona, a ja muszę przyznać, że to w niej lubię – Co łączy wyspę ze stałym lądem?
– Most Konfederacji – przewracam oczami – Najsłynniejsza pisarka, która..
– Lucy maud Montgomery, która stworzyła serie książek o Ani z Zielonego Wzgórza... Ania Shirley jest właściwie największą atrakcją tej wyspy i chociaż miasteczko z książki jest fikcyjne..
– Tak wiem, Nora.
Zerka na mnie.
– Przepraszam – jej policzki robią się czerwone – Czasem się nakręcam, a ty już to wszystko wiesz, więc..
Kładę dłoń na jej kolanie i ściskam.
– W każdym razie, gdzie została użyta nazwa wyspy?
– Co?
Uśmiecha się od ucha do ucha.
– Gdzie po za książkami..
– Jeśli masz na myśli, jakieś stare umowy pomiędzy Francją, a Nową Szkocją, to to się nie liczy..
– Nie – przewraca oczami – W grze – mówi z uśmieszkiem – Wygrałam, znowu.
– Hej, to tylko jeden punkt! – unoszę się – Daj mi chociaż się zrewanżować..
Kiwa głową, zgadzając się.
– Jak wyspa nazywała się po francusku?
– Isle St. Jeane – mówi z precyzją i akcentem.
– Możesz powtórzyć? – proszę – Zapomniałem, że znasz francuski, możesz mówić do mnie tylko w tym języku.
– Żadne pochlebstwa nie zmienią tego, że przegrałeś.
– Dis le en français – powiedz to po francusku.
– Je l'aime que tu parles français – kocham to, że mówisz po francusku - odpowiada.
Można pragnąć kogoś czegoś nauczyć, być wiecznym nauczycielem dla drugiej połówki. Nie mówi się o tym na głos, ale mężczyźni lubią mieć władzę na kobietami i uczyć ich nowych rzeczy lub robić dla nich pewne rzeczy, sądząc, że same sobie z tym nie poradzą.
Przy Norze nie muszę pokazywać siły, ani być nauczycielem, mogę być prawdziwym mężczyzną bez tego wszystkiego. Myślę, że to definicja takiego mężczyzny do jakiego wszyscy powinni dążyć, żeby ich męskość nie zależała od kobiecych słabości. Inteligentne kobiety są atrakcyjne, zaradne kobiety tak samo. Trzeba po prostu dostrzec ich piękno, które wynika z własnego zdania, z mówienia obcymi językami i znania najdziwniejszych faktów, które mogłyby wbić cię w ziemię, ale tego nie robią, bo doceniasz, że masz przy sobie taką, a nie inną kobietę.
Nora może mieć też inną stronę, te słabą, kruchą, ale wcale nie zamierzam sprawić, żeby była taką kobietą przez cały czas. Jej słabości mogą zostać naszą tajemnicą, a jeśli dwoje równych sobie ludzi dzieli tajemnice, to nie ma obawy, że któreś postanowi użyć jej przeciwko tobie.
***
Nie uczę się francuskiego,, a chciałam go tu wpleść, więc tłumacz google poszedł w ruch 😂 jeśli widzicie błędy i chcecie mi pomóc to poprawnie napisać to bardzo chętnie skorzystam z pomocy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro