Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

22. Otwórz oczy

W drodze do pracy uświadamiam sobie, co zrobiłem na imprezie. Nie miałem czasu zastanowić się nad tym wcześniej.

Uderzyłem lekarza, który jest po części moim przełożonym.

Uderzyłem lekarza, od którego prawdopodobnie zależy mój sukces.

Ale uderzyłem też faceta, który jest bezczelnym gnojkiem, który chciał dobrać się do mojej żony, która w ogóle nie była nim zainteresowana.

Ilu kobietom to proponuje?

Dlaczego to zrobił?

Jak bardzo można podziwiać kogoś kto na to zupełnie nie zasługuje?

Kogoś kto wyzywa kobietę od dziwek, bo nie umie trzymać kutasa w spodniach? Kogoś kto chce przysług seksualnych za moją pracę? Ona nawet tam nie pracuje! Widział ją pierwszy raz na oczy! Ale czy to coś zmienia? Gdyby ją znał, też nie miał prawa by się tak zachować.

Brzydzę się nim.

Nie ma już we mnie ani grama podziwu, ani chęci bycia jak on.

Nick na pewno o tym wie, przecież widział połowę zajścia, gdy odciągał mnie od tego faceta. No i gdy tylko pojawiam się na miejscu, przebierając się w kitel, on mnie dopada.

– Czy ty wiesz, co narobiłeś?! Czy ty zdajesz sobie sprawę..

– Słucham?

Już wiem, jakim facetem jest Nick i myślę, że wiedziałem to od dłuższego czasu, ale wtedy mogłem to ignorować.

– Uderzyłeś go! Praktycznie cię tam wkręciłem..

– Wkręciłeś tam mnie, czy moją gorącą żonkę? – to dobre pytanie – Twoja dziewczyna nie należała do kogoś z twojej ligi, ani w ogóle zaciekawionego twoją pracą. O to tutaj chodzi, tak? O zarobienie jak największej kasy, żeby móc pozwolić sobie na ładne rzeczy i cudze kobiety za wszelką cenę?

Wtedy dostrzegam jego kolejną stronę.

– A co myślałeś? Chciałem dać ci szansę, ale ty po raz kolejny pokazałeś, że się do tego nie nadajesz – uśmiecha się – Ładne kobiety są elementem tego świata. Myślałem, że dlatego ożeniłeś się z Norą, bo w końcu coś do ciebie dotarło. Chciałeś być jak Christopher..

– Ale już nie chcę! Proszę bardzo! Miejsce w jego zespole jest twoje! Nie od takich ludzi chcę się uczyć!

– O to chodzi w tym świecie. Myślisz, że sukces osiąga się ciężką pracą? Chodzi o znajomości – po czym kontynuuje – Zobaczysz, spotkamy się za dziesięć lat, ja w najnowszym modelu samochodu, w dwupiętrowym domu. Myślisz, że wtedy ta twoja gorąca żonka z tobą zostanie?

Napędza nas z Norą wygrana, sukcesy, osiąganie celów, ale nie jestem pewny czy kosztem wszystkiego. Na wszystko sami cieżko pracujemy, ale nie w taki sposób. Nie nazywamy pracą wchodzenia w tyłek, płaszczenia się, czy naśladowania naszych ideałów.

Do szatni wchodzi jedna z pielęgniarek.

– Luke, jesteś proszony do gabinetu ordynatora.

Świetnie.

I co mam powiedzieć?

Jeszcze się uczę.

Nie mam tu żadnej pozycji, po prostu wykonuję swoją pracę. Jestem chwalony, ale.. to znany lekarz, osiągający tonę sukcesów, prowadzący badania, nie wiem w jakich zażyłościach są z ordynatorem. Może to mój błąd, może powinienem wiedzieć.

Nie mylę się, w gabinecie jest też Christopher. Nie pamiętam, żebym uderzył go tak mocno, ale on prezentuje swój niby złamany nos. Nie słyszałem dźwięku łamanej kości, a raczej czułbym satysfakcję.

– To twoja sprawka? – od razu do rzeczy, żadnych grzeczności.

Jak często tacy ludzie nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny? Dlaczego mam je ponieść tylko dlatego, że broniłem honoru mojej kobiety? Powinien dostać bardziej po mordzie, bo za pewne to nie pierwszy raz gdy to zrobił.

Problemem ludzi, którzy posiadają moralność jest to, że się przejmują, że nie chcą robić wszystkiego dla kasy i nie zamieniliby się z takim człowiekiem za żadne skarby świata, bo nie mogliby spojrzeć w lustro. Ale prawda jest taka, że taka osoba o tym nie myśli, nie zdaje sobie sprawy, że jej uczynki są złe, bo wszyscy w jego otoczeniu mu poklaskują i chcą być tacy jak on lub to on wziął przykład z kogoś.

– Możesz mi powiedzieć, co cię skłoniło do uderzenia doktora Christophera?

Jego łapy na mojej kobiecie.

Jego słowa w stosunku do mojej kobiety.

– Doktor Christopher nie umie szanować kobiet, w tym mojej żony.

– Jesteś żonaty?

Czy jeśli ludzie w pracy o tym nie wiedzą to to nie jest prawdziwe? Nie poświęciłem wystarczająco dużo czasu na rozmowy z nimi czy co?

– Tak.

– Ma to znaczenie czy jest żonaty czy nie? Złamał mi nos, bez żadnego powodu. Może jest zazdrośnikiem, a może jego żona jest niewierna, nic mnie to nie obchodzi, ale wiem, że komuś takiemu nie mogę ufać i nie chcę, żeby tutaj dłużej pracował.

– Tak, tak, już o tym rozmawialiśmy – zwraca się do niego – Luke.. jesteśmy tu od pomagania ludziom, a nie uszkadzania ich. Christopher to najlepszy lekarz..

– Dobrze, że nie użył pan słowa człowiek – podsumowuje – Nie słyszał, pan, co powiedziałem? Przystawiał się do mojej żony, co by pan zrobił, gdyby to była pańska żona? – wkraczam na niebezpieczne terytorium – Może postawię ją przed panem i ona panu opowie, co do niej mówił i jak się z tym czuła? Mamy pomagać, więc może niech ktoś go nauczy szacunku?

– Christopher to najlepszy lekarz..

I już rozumiem. Uśmiecham tego faceta, który musiał postawić warunek. Albo ja albo on.

Prosta decyzja, prawda?

– To będzie bezpodstawne zwolenienie.

– Nie sądzę, Luke – zwraca się do mnie dupek – Nikt nie chce pracować z kimś, kto nad sobą nie panuje.

Nikt.

Podkreśla to słowo, a ja aż boję się przyznać przed samym sobą, co to znaczy.

Jestem zwolniony.

– Mówiłem? – Nick wiedział.

Czeka na mnie przed gabinetem z równie szerokim uśmiechem.

– Nie chciałeś mnie słuchać i patrz jak skończyłeś?

Tak się chyba dzieje. Nie można mieć wszystkiego. Przestajesz usilnie walczyć z Norą, to tracisz drugą rzecz, która kosztowała cię tyle walki. Mówiłem, że nie wiem czy mam siłę na dwa pojedynki i jak widać jestem cholernie słaby.

Gdybym jej tam nie zabrał..

Nie, to zdecydowanie nie sposób w jaki powinienem o tym myśleć.

Lepiej jest znać prawdę, zawsze, prawda?

Nie chciałbym obudzić się za dziesięć lat, z przewartościowanym życiem i nieszczęśliwym.

Może ślub z Norą to całkowity początek nowego życia. Do tej pory wszystko na czym się skupiałem to ta praca, chciałem tylko osiągnąć sukces, co w jakiś sposób czyni mnie jednak podobnym do Christophera.

Może powinienem skontaktować się z tą kobietą od lekarzy bez granic, ale Nora.. nie można mieć wszystkiego, co? Do tej pory sądziłem, że wszystko mam, a tu proszę.

Jestem w domu przed Norą . Cóż, ona ma studia i prace, ja mam teraz studia i muszę szukać pracy, żeby w ogóle je skończyć. Zamiast tego siedzę w internecie, przeglądając loty. Prawdopodobnie powinienem oszczędzać, ale ile można to robić? Ile można żyć zaplanowanym od góry do dołu życiem? Właśnie miałem przedsmak jak wyobrażenia wyglądają w rzeczywistości.

Dlatego jeszcze za nim wraca Nora, zawożę zwierzęta do Tracy, bo czuję, że osobno by za sobą tęsknił. Gdy mówię jej, że chcę zabrać jej siostrę na mały wyjazd jest podekscytowana i podaje mi tony miejsc, które mógłby się jej spodobać. Przypomina mi, że Nora nie miała wakacji całą wieczność i dobrze będzie gdy odpocznie. Nie mówię, że robię to z samolubnych pobudek, bo czy to ma znaczenie?

– Cześć, już jesteś?

– Chyba mnie widzisz – odpowiadam wpatrzony w komputer.

Patrzę na nią, zastanawiając się czy ją wkurzyłem.

– Ile jest takich głupich zwrotów?

– Najpierw mówisz, potem myślisz albo jakoś po prostu chcesz zacząć rozmowę, ty okropny gburze.

– Chodź tu – wyciągam po nią rękę i sięgam do szlufki jej spodni.

– To mieszkanie jest takie małe – narzeka – Przyciągasz mnie do siebie z pod drzwi, u mnie byś musiał..

– Założyć kraty w oknach?

Wciągam ją na swoje kolana, a ona nie protestuje.

– Co w końcu zaczniemy się witać pocałunkami?

– Chcesz pojechać na wakacje?

Obracam jej twarz w kierunku komputera.

– Luke, ty i wakacje?

Postanawiam ją okłamać. Nie dlatego, żeby nie miała nade mną władzy, a dlatego, żeby siebie nie obwiniała.

– Wziąłem urlop, żeby ochłonąć po tym, co się wydarzyło na tej imprezie. Wyjdźmy gdzieś – szybko wracam do głównego temu – A właściwie tam..

– Luke! Nie mogę tak rzucić wszystkiego i wyjechać!

– Tobie też są potrzebne wakacje – przekonuję ją – Jedziemy gdzieś i koniec kropka.

– Ty jedziesz.

– Jedziesz ze mną – gryzę ją w ramie – Nie ma miejsca na odnowe.

– Chyba mnie z kimś mylisz. Jestem mistrzem odmowy.

– I tak już wziąłem urlop..

– No i co? Ja nie.

Przewracam oczami.

– Nora, pojedź za mną na małe wakacje.

Zagląda w komputer.

– Nowa Szkocja? Wyspa Księcia Edwarda?

– Popłyniemy statkiem, na miejscu wynajmiemy samochód..

Widzę, że się zastanawia. Podoba jej miejsce i już wiem, że chce je zobaczyć.

– No zgódź się – całuję ją w ucho.

— Na ile?

– Tydzień?

– Tydzień?!? Czy ty wiesz ile to tydzień?!

Pewnie mógłbym znaleźć jakąś prace przez ten czas, ale.. po prostu potrzebuję czegoś innego.

– Kto się zajmie zwierzakami?

– Twoja siostra.

– Co powiemy reszcie?

– Do licha, jesteśmy małżeństwem, dlaczego musimy się komuś tłumaczyć ze wspólnych wakacji?

Gwałtownie obraca głowę w moją stronę.

— Małżeństwem, mówisz?

– Mężem i żoną, jeśli tak wolisz.

– Myślisz, że możemy być kimś więcej niż małżeństwem, Luke?

A po co do licha zabieram cię na wakacje?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro