10. Czy tak osobno?
– Nie mogę uwierzyć, że kupiłeś psa – mówi do mnie gdy siedzę na jego kanapie z Dingo pod nogami.
– A ja, że wciąż masz te samą kanapę. Mogę się na niej dzisiaj przespać?
– A co jest nie tak z twoim mieszkaniem?
Jego żona już spojrzała na mnie dziwnie gdy wyparowałem tu niezaproszony i to na dodatek z psem. Ich pies przygląda mu się z drugiego końca pokoju.
– To ten kot?
– Jaki kot?
– Luke..
– Wyglądasz na przemęczonego – Cecil wchodzi do salonu – I zdezorientowanego. Wszystko w porządku?
Jestem zdezorientowany jak cholera.
– Nigdy nie mówiłeś, że chcesz psa.
– Twój pies nie chciał zjeść mojego kota, więc..
Cecil dotyka mojego czoła.
– Jest normalne, więc..
– To nie choroba! – krzyczę.
Chociaż może.
Może czymś mnie zaraziła, że tak ją pocałowałem.
Muszę jej dać znać, gdzie jestem, żeby się nie denerwowała, że coś mi się stało.
Cholera, powinna się martwić, bo to Nora! Nie powinienem musieć jej pisać, gdzie jestem.
– Coś zdarzyło się w pracy? Masz jakieś problemy?
– Z Norą.
Nie wiem, dlaczego to mówię. Słyszę śmiech Cecil, która zawsze tak reaguje na wzmianki o Norze.
– Mówisz o niej więcej, niż o czymkolwiek innym.
– Zatruwa mi życie, czy to tak ciężko zrozumieć? Jak się jej pozbyć?
Właściwe pytanie, to jaj jej więcej nie całować, ale nie mogę o tym wspomnieć.
– Obejrzyjmy jakiś film. Wypijmy piwo.
Widzę jak Cecil przewraca oczami.
– Jak ty z nią wytrzymujesz? – szepczę do brata.
– Ignoruję typowe kobiece zachowania.
– Słyszałam – Cecil całuje go w głowę – Zostawię was na męski czas – kpi.
– Nora by nas nie zostawiła.
– Dlaczego ty tak nie znosisz tej dziewczyny? Cały czas o niej mówisz, a zarazem nie możesz jej znieść. Nie rozumiem tego, ta dziewczyna jest bardzo miła i pracowita. Jesteście do siebie podobni.
– W ogóle nie jesteśmy podobni!
– Mama myśli, że jesteś w niej zakochany, a ona dała ci kosza. Tyle razy pytała nas czy nie wiemy czy Nora złamała ci serce, czy może się jej narzucałeś..
– Nie chcę już o niej gadać. A mama w ogóle nie lubiła Cecil, więc jej radar jest do dupy.
– Dzięki, odbiorę to jako komplement w stronę mojej żony.
Cecil jest dobrą kobietą. Są ze sobą całe wieki i nigdy nie widziałem, żeby kłócili się tak jak my z Norą. Jack jest w nią zapatrzony, nawet po tych wszystkich latach.
Nigdy tego nie szukałem. Nie sądzę, że można tego szukać. To wbrew jakimkolwiek prawą.
Czy kiedyś bym tego chciał?
A kto do cholery nie?
Po prostu gdy to będzie to, to będzie to, a do tego czasu mogę się bawić.
Nora
Nie czekałam na niego, po prostu nie mogłam zasnąć. Teraz taka niewyspana, z jego powodu, muszę iść na uczelnie. Kupuję kanapkę po drodze, mimo, że po wczorajszym nie mam ochoty na gotowe jedzenie.
Przyprowadziłam Puszka go do domu, żeby trochę się z nim podroczyć, a nie niszczyć mu rzeczy. Teraz będę musiała odkupić temu facetowi gacie, bo nie zaryzykuję, że będzie chodził wokół mnie bez nich. Miał je w postacie Disney'a i Marvela, musiał kupić je sam, co jest dla mnie w ogóle niezrozumiałe. Nie, to nieprawda, Luke w ogóle nie zachowuje się na swój wiek. Jest okropnym dzieciakiem.
Czy mogę przestać o nim myśleć?
Muszę się skupić.
– Co jest? – Kelsey widzi mój problem ze skupieniem.
Całowaliście albo byliście całowani kiedyś przez kogo, kogo nie powinniście całować?
To kompletnie dezorientuje.
W szczególności gdy ktoś tak całuje jak Luke.
Chyba rozumiem ilość dziewczyn na jedną noc. Raz całuje, a one chcą więcej i więcej i więcej.. ale nie! Luke to ucina nad ranem albo o innych dziwnych godzinach.
Zwodzi pocałunkami, niszczy pocałunkami..
Zawsze powtarza, że dziewczyna w klubie chyba nie spodziewa się zostać jego żoną.
Myślę, że skończy z jakąś lekarką, która złapie ten jego tyłek za naiwność i przywiąże. Może i Luke nie ma problemu z mówieniem ‚nie', ale jest mało domyślny. Nawet gdyby ktoś podstawił mu prawdziwą miłość pod nos, on by jej nie zauważył.
– Gdzie sprzedają niecodzienną męską bieliznę?
Kelsey rzuca we mnie zaskoczonym spojrzeniem.
– Chcesz go wkurzyć czy rozebrać?
– Powiedzmy, że kot Tracy go rozebrał.
Tracy zawsze próbowała dobrać się do jego majtek pewnie nauczyłaby tego też kota. Muszę być na kogoś zła, bo to nie moja wina, że ten kot.. i nie moja wina, że...
Najpierw mnie całuje, a następnie wychodzi i nie wraca przez całą noc, cały dzień i kolejną noc.
Zabawne, nawet nie spędził ze mną całej nocy, a już się mnie pozbył.
Ma takie okropne problemy z przywiązaniem do kogoś.
Na dodatek zabrał ze sobą psa, a Puszek wydaje się za nim tęsknić. Siedzi pod drzwiami i czeka na swojego psiego przyjaciela. To także mój pies, przygarnął go przecież gdy już byliśmy małżeństwem, więc czy tego chce czy nie, on należy także do mnie.
Dlatego idę po Dingo, który wraz ze swoim dziecinnym właścicielem wróci do domu, gdzie ich miejsce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro