Epilog
Julie czekała przy wejściu do parku. Nie mogła uwierzyć że za dziesięć minut zobaczy pierwszy raz tak ważną dla niej osobę. Z każdą minutą czuła większy strach ale również radość. Nie mogła doczekać się tego spotkania. Wreszcie mogła stanąć oko w oko z tak ważną osobą dla niej.
Tym czasem Ashton w jak najszybszym tempie biegł na miejsce spotkania. Bał się że spóźni się na spotkanie z tak ważną osobą w jego życiu. Musiał załatwić kilka spraw związanych z wyjazdem co zajęło mu więcej czasu niż myślał. Gdy był już niedaleko miejsca spotkania potknął się i upadł. Na jego ręce pojawiała się do spora rana lecz nikt z przechodzących obok ludzi nie przejął się blondynem. Chłopak wstał i spojrzał na ranę z której leciała krew. Wyjął z kieszeni paczkę chusteczek i przyłożył do rany jedną z nich. Gdy krew przestała lecieć ruszył dalej przed siebie by spotkać się z Julie. Jak był zaledwie kilka metrów od miejsca spotkania zobaczył blondynkę. Wyglądała na smutną i zawiedzioną, w końcu przez załatwianie spraw i małego wypadku po drodze spóźnił się kilkanaście minut. Gdy zobaczył jak dziewczyna zaczyna odchodzić on zaczął biec w jej kierunku nie zważając na ból nogi oraz ranę na ręce. Jak już dogonił dziewczynę złapał ją za nadgarstek na co dziewczyna od razu odwróciła się w jego stronę.
- Przepraszam Julie. - wyszeptał patrząc na jej oczy w których widział łzy. Ona bez zastanowienia wtuliła się w niego. Ashton od razu odwzajemnił uścisk. Wreszcie trzymał cały swój świat w ramionach. Po staniu tak przez kilka minut w uścisku w końcu oderwali się od siebie. Na twarzy Julie zagościł uśmiech na widok Ashton'a.
- Czyli to ty Ashton. - wyszeptała patrząc w jego oczy. Chłopak lekko się uśmiechnął.
- To ja. - dziewczyna chciała go ponownie objąć lecz przypadkiem dotknęła jego rany przez co chłopak cicho syknął lecz ona i tak to usłyszała. Spojrzała na jego rękę i jej wyraz twarzy zmienił się z wesołego na smutny.
- Co się stało? - zapytała go z troską. On jedynie spuścił głowę. - Proszę powiedz mi. - nalegała.
- Tylko upadłem. Nie chciałem się spóźnić na spotkanie a wyszło że jeszcze bardziej się spóźniłem. - odpowiedział jej ze smutkiem. Julie złapała za jego podbródek i spojrzała w oczy. - Nie chciałem zawieść kolejnej osoby tym bardziej tak ważnej dla mnie jak ty. - wyznał nie przestając patrzeć w jej niebieskie oczy.
- Nigdy mnie nie zawiodłeś i nie zawiedziesz. - powiedziała ze spokojem. - Chodź musimy you opatrzyć. - złapała go za dłoń i pociągnęła w stronę swojego domu. Chłopak sprzeciwiał się ale ona postawiła na swoim.
Gdy byli już na miejscu Julie zaprowadziła go do swojego pokoju a sama poszła po apteczkę. Jak wróciła Ashton siedział na tym samym miejscu z spuszczoną głową. Blondynka podeszła do niego i usiadła obok. Chłopak spojrzał na nią a ona posłała mu lekki uśmiech.
- Co się dzieje? - zapytała widząc jego smutną minę.
- To wszystko inaczej sobie wyobrażałem. - spojrzał na nią kątem oka. Dziewczyna zaśmiała się i odwróciła jego głowę w swoją stronę.
- Dzień się jeszcze nie skończył, mamy dużo czasu. A ja chcę się nacieszyć tym pierwszym i ostatnim dniem z tobą, Aniele. - na ostatnie słowo uśmiechnął się i ją przytulił co ona odwzajemniła. - Dobrze, najpierw zajmiemy się twoją ręką. - powiedziała i wyciągnęła z apteczki wodę utlenioną, bandaż, i nożyczki. Chwyciła jego rękę i podała wodą utlenioną. Blondyn zacisnął zęby czując mocne pieczenie. Julie od razu przyłożyła gaziki do rany i owinęła ją bandażem. Schowała resztę rzeczy do apteczki i odłożyłam ją na szafkę. Ashton wstał z miejsca i podszedł do blondynki. Złapał jej dłoń i spojrzał w niebieskie oczy widząc iskierki szczęścia.
- Przygotowałem coś specjalnego dla ciebie. - wyznał. Na jej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech. Oboje wyszli z domu i skierowali się w stronę centrum miasta. Szli w ciszy trzymając swoje dłonie, nie potrzebowali słów, wystarczyła im ich obecność. Gdy byli na miejscu Ashton razem z Julie poszli w stronę wesołego miasteczka które przyjechało dwa dni temu do miasta. Niebieskooka cieszyła się że tam idzie właśnie z nim. Nikt nigdy jej nie zabierał w takie miejsca. - Gdzie chciałabyś najpierw iść? - zapytał blondyn spoglądając na jej ucieszoną twarz. Jej wzrok wędrował po najbliższym terenie aż w końcu wybrała kolejkę górską. Oboje poszli w tamtym kierunku.
Julie wsiadła do wagonika a blondyn zaraz obok niej. Po dwóch zjazdach uznali że pójdą coś zjeść ale po drodze Ashton zauważył stoiska gdzie można było wygrać duże miśki. Spojrzał ponownie w stronę blondynki i pociągnął ją w stronę jednej z budek. Chciał żeby było chodź w połowie tak jak widział w tych wszystkich romantycznych filmach. Zapłacił mężczyźnie i dostał trzy piłeczki. Udało mu się zbić wszystkie puszki za drugim razem. Mężczyzna podał blondynowi dużego pluszaka którego on po chwili wręczył Julie. Dziewczyna ucieszyła się z jego gestu chodź wystarczyła jej jego obecność. On robił wszystko by zobaczyć uśmiech na jej twarzy.
Po trzech godzinach spędzonych w wesołym miasteczku poszli do parku na spacer. Spacerując wąskimi alejkami dużo rozmawiali, chcieli się lepiej poznać. Dziewczyna była oczarowana chłopakiem i nie sądziła że aż tak wiele przerzył. Gdy opowiadał o rozwodzie rodziców i o tym że musiał przez większość życia zajmować się młodszym rodzeństwem i być dla nich jak ojciec bardzo ją poruszyło.
Po długim spacerze poszli na plażę. Słońce powoli chował się za horyzontem. Oboje usiedli na pomoście wpatrując się w zachód słońca. Ich dłonie wciąż były połączone a wzrok utkwiony w dalekim horyzoncie. Nie chcieli żeby ten dzień się kończył, nie chcieli żeby to było ich ostatnie spotkanie.
- Ashton? - odezwała się po długiej ciszy.
- Tak?
- Czy jeszcze kiedyś się zobaczymy? - zapytała ze smutkiem splatając ich palce.
- Zrobię wszystko żeby wrócić. - wyznał po czym pocałował ją delikatnie w policzek.
Powoli zapadał zmrok. Oboje wracali do domów przytuleni do siebie. Nie chcieli kończyć czegoś co dopiero się zaczęło, chcieli mieć siebie blisko. Gdy stali już pod jej domem ona wtuliła się w niego. Stali tak kilka minut. W tym momencie nic się dla nich nie liczyło. Byli we dwoje i nic ani nikt się dla nich teraz nie liczył.
- Będę tęsknić Julie. - wyszeptał zakładając kosmyk za jej ucho.
- Ja też Ashton.
Blondyn położył dłoń na jej policzku i powoli zbliżył swoją twarz do jej. Ona zrobiła to samo łącząc ich usta w pocałunku. Jego miękkie wargi delikatnie całował jej usta. Nie chcieli tego kończyć, ale los wybrał inaczej.
Gdy rozłączyli swoje usta spojrzeli w swoje oczy. Oboje widzieli w nich blask zbierających się łez. Chłopak nie odzywając się słowem wyciągnął z kieszeni telefon i wyszukaj palcami wiadomość. Po chwili Julie wyciągnęła swój telefon i sprawdziła wiadomość.
Od: Nieznany
Jak się masz Julie?
Do: Nieznany
Źle
Od: Nieznany
Dlaczego?
Do: Nieznany
Ponieważ najważniejsza osoba w moim życiu musi mnie zostawić
Od: Nieznany
Czyli mamy ten sam problem
Po tej wiadomości oboje schowali swoje telefony i spojrzeli na siebie.
- Kocham cię Julie. - wyznał. Z oczu dziewczyny wydostały się pierwsze łzy które blondyn od razu wytarł.
- Kocham cię Ashton. - powiedziała łamiącym się głosem.
- Nie mówmy sobie żegnaj. Powiedzmy do zobaczenia. Wrócę, obiecuję.
- Do zobaczenia Ash. - powiedziała ściszonym głosem.
- Do zobaczenia Julie. - po tych słowach musnął delikatnie jej usta i odszedł.
♥
A więc koniec. Oczywiście pierwszej części! Czuje że epilog nie wyszedł najlepiej. Przepraszam za to że nie pojawił się w wyznaczonym czasie ale nie wyrobiłam się.
Pozdrawiam xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro