28: Nie pokonani
Uderzenie pięści o stół wyrwało mnie z zadumy gdy patrzyłam na szary blat stołu. Podniosłam zmęczony wzrok.
-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- ostry ton naczelnego przeszył mnie tak samo jak jego wzrok gdy się nade mną pochylał.
Właśnie siedziałam w sali przesłuchań, zawinięta w koc pod, którym miałam nasiąknięte wodą ubrania. Mój nadgarstek przykuty był kajdankami do poręczy przymocowanej w stolik. Prócz naczelnego w pomieszczeniu był jeszcze Anthony stojący w kącie i patrzący na mnie z surowością ale tez i żalem. Znajdowaliśmy się na Seulskim posterunku. Moim posterunku...
A jak się tu znalazłam?
꧁𑁍꧂
Zdążyłam wziąć jeszcze głęboki oddech zanim samochód wpadł w przesmyk. Woda zaczęła mi szumieć w uszach, czułam jak potok rwie nas do przodu i okręca auto. Popatrzyłam dookoła siebie na chłopaków. Każdy był przytomny prócz kierowcy, który uderzył głową w kamień dryfujący w prądzie. Prawdopodobnie dla niego nie ma już ratunku. Dlatego musieliśmy działać szybko jeżeli nie chcieliśmy się utopić lub nie skończyć jak on.
Jungkook chwycił Hoseoka za zdrowe ramię gdy ten nie mógł się poruszyć przez nie i uciskał je cały czas. Małe strużki krwi zmywały się z wodą. Podpłynęłam do nich aby wziąć Junga za bark i razem z Kookiem wyciągnąć go przez wybitą przednią szybę na powierzchnię. Jimin wykopał za to drzwi z zawiasów i zaczął płynąć ku górze.
Miotały nami silne rwania rzeki ale zaciekle parliśmy do przodu po kolejny oddech który czekał na nas za taflą. Powoli brakowało mi powietrza a nie byliśmy nawet w połowie, ciągnęliśmy przyjaciela w górę widząc jak i jemu brakuje już tchu gdy ruszał chociaż nogami aby pomóc.
Wtedy rozległ się plusk nad nami. Zwróciłam tam swój wzrok aby zobaczyć Namjoona i Seokjina płynącego do nas z pomocą. Wzięli w swoje objęcia Hobiego i razem wypłynęliśmy na powierzchnię biorąc gwałtowne wdechy przez kaszel.
-Trzymajcie się razem!- krzyknął lider, próbując się przebić przez szum wody, która niosła nas w zawrotnym tempie dalej.
Próbowałam przepłynąć przez siłę żywiołu do lądu ale był zbyt mocny dlatego dryfowałam dalej.
-Y/N!- usłyszałam głos.
Przed nami na skałach stał przemoknięty Yoongi wyciągając w moją stronę grubą gałąź.
Bez wahania złapałam za nią, wciągając za sobą Jungkooka, który trzymał mnie za rękę a drugą Namjoona, który trzymał Seokjina tulącego do siebie J-hope'a, przez co tworzyliśmy ludzką linę. Wyciągnęliśmy siebie nawzajem na brzeg.
-Żyjecie?!- spytał głośno nadbiegający Park kiedy kaszleliśmy i trzęśliśmy się na własnych nogach z wyczerpania.
Lecz zanim ktokolwiek zdążył mu odpowiedzieć nad nami rozległ się trzask odbezpieczanych pistoletów. Unieśliśmy głowy, na klifie stał policyjny oddział od antykorupcyjny uzbrojony po zęby. A za nimi przybyło to samo grono policjantów, którzy odcięli nam drogę w mieście.
-Na ziemię!- wykrzyknął ich dowódca gdy zeszli biegiem do nas w dół.
Całą ósemką powoli podnieśliśmy ręce powoli nad siebie (Hobi tylko jedną) czując się pokonani. I uwierzcie mi, to nie jest przyjemne uczucie...
꧁𑁍꧂
Twarde krzesło wbijało się w moje wyziębione ciało nieprzyjemnie i nie mam pojęcia od ilu godzin jestem już na tym przesłuchaniu. Miałam wrażenie, że trwało wieczność.
Nigdy nie przypuszczałabym iż kiedyś znajdę się po tej drugiej stronie. Że to mi będą zadawać te nużące pytania i suszyć głowę zeznaniami i przyznaniem się do popełnionych czynów.
-Nigdy nie spodziewałbym się tego po tobie, Cho...- wypowiedział to zdanie chyba po raz "-enty" naczelnik.- Naprawdę zawiodłaś mnie swoją postawą, wzgardą munduru oraz brakiem lojalności.
-Błagam pana..- jęknęłam odchylając głowę.- Mam już po uszy pana głosu.
-Naprawdę cię nie poznaję..- mruknął pod nosem.- Zmienili cię zupełnie... te gnojki..Bangtani.
Ostatnie słowo z jego ust wyszło z nie udawaną pogardą.
-Sugeruje pan pranie mózgu?- uśmiechnęłam się jednym kącikiem ust.
-Nie wiem jakim sposobem przekonali cię ale podziwiam ich.- warknął.- Przekabacili jednego z moich najlepszych ludzi na swoją stronę.
-Och, co za zaszczyt.- westchnęłam z udawanym zaskoczeniem.- Skoro tak bardzo panu na mnie zależało to dlaczego nie wysłaliście żadnego wsparcia po mnie?
-Proszę cię, skończ zachowywać się w ten sposób.- wtrącił się Tony z ramionami na piersi.- Taka postawa tylko pogarsza twoje stanowisko.
Spojrzałam na dawnego przyjaciela przelotnym wzrokiem bez uczucia.
-Odpowiedzcie na moje pytanie.- odparłam chłodno ignorując go.- Jeżeli byłam takim świetnym funkcjonariuszem to dlaczego nikt nawet nie próbował mnie odbić z ich rąk? Tak nagle wyparliście moją osobę z pamięci?! Cho poległa to znajdziemy kolejnego idiotę na jej miejsce! Czyż nie mam racji?!
Nikogo nie ruszył mój wywód. Patrzyli na mnie jak gdyby mówiła o czymś błachym.
Właśnie widać jak im na mnie zależało.
-Radzę ci dobrze, zachowaj spokój.- Corvus ponownie wszedł mi w słowo.
-ZAMKNIJ SIĘ!- krzyknęłam.- Myślałam, że jesteś moim przyjacielem i co?! Trzymasz ich stronę a sam dobrze wiesz, że tak nie powinno to wyglądać! Gdybyś to ty był na moim miejscu ruszyłabym niebo i ziemię aby cię odbić!
-Cho Y/N uspokój się!- podniesiony głos naczelnika rozbrzmiał w małym pomieszczeniu.
-Zdradzieckie psy! Traktujcie nas wszystkich jak pionki w grze dla własnego profitu i zgarniacie laury! A to my odwalamy za was brudną robotę narażając życie kiedy wy siedzicie w tych przeklętych biurach, popijając kawusię!
-Dosyć tego!- kolejny raz dłoń mężczyzny uderzyła o blat, kończąc mój monolog.- Nie będę jej przesłuchiwał w taki stanie! Albo zastanowisz się nad tym co mówisz albo uwierz mi, doprowadzę do tego abyś dostała pierdolone dożywocie!
Pogroził mi palcem tuż przed twarzą na co ja tylko ściągnęłam brwi.
-Spróbuj tylko gnoju..- mruknęłam.
-Straciłaś zaufanie całego swojego oddziału w dniu, w którym przyłączyłaś się do mafii.- naczelnik odsunął się i poprawił swoją marynarkę gdy zaczął z Tonym odchodzić w stronę wyjścia.- Oficjalnie zostajesz zwolniona ze służby i tracisz swoje prawa. Jesteś skończona.
Takimi słowami zostawili mnie samą, akcentując swoją wypowiedź trzaśnięciem drzwiami.
-Kurwa!- krzyknęłam tupiąc nogą pod stołem.
Słowo "wkurwienie" było nie dopowiedzeniem stanu w jakim się znajdowałam.
Oczywiście, że nie obchodziło mnie już moje stanowisko w policji. Miałam to w dupie od dłuższego czasu gdy straciłam nadzieję na jakikolwiek ratunek ze strony mojego zespołu. Zwyczajnie mnie zawiedli, i nie wybaczę im tego.
Moją nową drużyną byli teraz BTS, o których myślałam. Zaciskałam wargi myśląc jak się stąd wydostać i im pomóc. Nie mogliśmy skończyć w pierdlu.. o nie.
Sfrustrowana patrzyłam przez okno, próbując wymyślić intensywnie jakiś plan. Jedyne co miałam w zasięgu swojego wzroku to plac budowy nowego skrzydła administracyjnego.
I wtedy coś wpadło mi do głowy.
꧁𑁍꧂
POV: JEON JUNGKOOK
Siedzieliśmy w siódemkę w jednej celi już wiele godzin.
Stałem i patrzyłem w małe okienko z kratą, pusto. Na dworze panowała ciemność, którą próbowała przebić ledwo jedna lampa uliczna. Byliśmy wyziębieni po naszym spadku do wody a funkcjonariusze nie okazali nam żadnej litości aby nawet włączyć ogrzewanie.
Szczerze? To się nie dziwię.
Z zadumy wyrwał nas skrzyp kraty, którą otworzył gruby policjant aby wepchnąć do nas Namjoona. Dłuższy czas temu zabrali go na przesłuchanie. Każdy z nas to odbył.
-I co? Sypnąłeś?- spytał go Yoongi, siedzący na podłodze.
-Oczywiście, że nie.- powiedział chytrze Kim.- Nic ze mnie nie wycisną. Mogą mi co najwyżej possać.
Rechot Jimina rozbrzmiał echem w zimnej przestrzeni.
-Ale i tak to nam nic nie da.- westchnął Taehyung.- Dalej tkwimy tu gdzie tkwimy.
-Fakt. Ale jesteśmy razem.- próbował znaleźć w tym pozytywy Hoseok, trzymając teraz już swoje opatrzone przez medyka ramię.
-Wcale nie jesteśmy razem.- wtrąciłem się.- Brakuje nam Y/N.
-Tak...- przytaknął mi Seokjin.- Bez niej nie jesteśmy kompletni.
-Musimy jakoś stąd prysnąć.- mruknął Yoongi.
-Niedługo coś wymyślimy.- powiedział Park.
-Niedługo czyli kiedy?- warknąłem nieco zirytowany i oparłem się o ścianę.
-Jungkook spokojnie. Wiemy, że się o nią martwisz ale Y/N nie jest głupia. Da sobie tam z nimi radę, jest obyta w ich środowisku.- lider położył mi dłoń na ramieniu.
-Wcale się nie martwię.- burknąłem.- Jestem przekonany, że sobie poradzi. Ale chciałbym sam wiedzieć co robić a jedyne co mam w głowie to wielkie nic.
Nagle, szybę tuż przy mnie coś rozbiło z głośnym trzaskiem na drobny mak i poturlało się z łoskotem po podłodze.
Taehyung wstał z ławki, ponieważ był najbliżej.
Podniósł jak się okazało kamień.
Wziął go do ręki odwiązał sznurek, którym był obwiązany. Rozwinął kawałek papieru.
-"Podejdźcie pod kratę za 10 sekund."- przeczytał cicho na głos.
Zważając iż zaistniała sytuacja trwała już kilka dobrych sekund, rzuciliśmy się jak oparzeni pod wskazane miejsce.
I słusznie.
Ponieważ dosłownie nie zdążyliśmy mrugnąć jak nasza ściana wyleciała w powietrze, wznosząc tumany kurzu i gruzy, rozwalające się wszędzie.
Ostre światło reflektora rzuciło na nas oślepiający snop gdy wyłoniliśmy się z pyłowej chmury, dusząc się.
-Chłopaki!- kobiecy głos rozbrzmiał radośnie.
-Y/N!- na widok mojej dziewczyny wszyscy wybiegliśmy przez wysadzoną dziurę.
Zdążyłem wziąć ją w swoje ramiona zanim rozległ się głośny alarm. Komenda aż zawrzała na te rewelację.
-Musimy uciekać! Wszystko wyjaśnię wam później!- zapewniła biorąc mnie za rękę i biegnąc do ogromnej dziury w płocie, która została przez nią wycięta.
Odwróciłem jeszcze głowę w stronę aresztu, w którym przed sekundą tkwiliśmy. Zauważyłem na ścianie pozostałości po ładunkach wybuchowych, takich, których używają podczas wyburzania budynku. Gdzieś w trawie mignęły mi też narzędzia i wyrwane kamery, porzucone przez Y/N. Musiała się ich pozbyć zanim nas ocaliła.
Duma wypełniła moją pierś gdy zwróciłem się znowu do niej. Jej inteligencja była nie do pokonania, nawet w sytuacji kryzysowych. Wiedziałem, że wybrałem ją właściwie.
Wycie syren towarzyszyło naszemu maratonowi po życie. Dołączyły też do nich wysyłane w naszą stronę strzały, ale nie były mi straszne.
Liczyła się dla mnie teraz ucieczka i dziewczyna tuż przede mną. Jej włosy falowały z wiatrem i nie oglądała się za siebie wiedząc dobrze co robi. Z tym przeczuciem i jej śmiałością byłem przekonany iż bycie przy niej zaprowadzi mnie do wyśnionego sukcesu. Czy to na krawędzi życia ze śmiercią, ona była moim pewnikiem.
Popatrzyłem też na chłopaków, w każdym z nich widziałem nową iskrę pewności siebie. Łączył nas wspólny ból i bunt przeciwko światu moralności. Wspólnie stworzyliśmy coś co dało nam siłę nad każdą jednostką i wzbudzaliśmy tym respekt lub strach w każdym kto nas znał. Tylko razem mogliśmy sięgnąć po szczyt i władzę.
Biegliśmy grupą, znów zwyciężając.
Bo byliśmy nie pokonani.
Koniec
꧁𑁍꧂
*(jeżeli pragniecie więcej ff z JK to czytajcie do końca)
Nie ostrzegłam was przed końcem w poprzednim rozdziale, wybaczcie.
Ale tak! Tym optymistycznym akcentem zamykamy naszą opowieść!
Bardzo wam dziękuję, że wytrzymaliście do końca. Dziękuję też za każdy ciepły komentarz pełen wsparcia i oczekiwań na rozdziały oraz za każdy głos. Jesteście swietni<3
Było mi niezmiernie miło móc wam nieco urozmaicić wolne chwile moim opowiadaniem.
Jeżeli chodzi o następne projekty to zamierzam teraz opublikować jedno z wielu (kto wie ten wie) przygotowanych moich opowiadań.
Tym razem ze Stray Kids!
ALE!!!!!!!!*
W zanadrzu mam też oczywiście projekty z BTS dwa z Jungkookiem. Do jednego jestem bardziej przekonana aby ujrzał kiedyś światło dzienne, do drugiego trochę mniej ale to jeszcze zobaczymy.
Dlatego zachęcam do obserwowania mojej dalszej aktywności na wattpadzie, ponieważ mam o wiele więcej pomysłów niż czasu XD.
Jeszcze raz bardzo dziękuję i do zobaczenia w kolejnym opowiadaniu!!!!!
Wasza
Misaczeq<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro