Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19: Zaraz, a gdzie Yoongi?

Nasz pierwszy poranek zaczął się wcześnie z rozporządzenia Namjoona.

Siedzieliśmy przy dużym stole w jadalni, podobnej do tej w domu a lider przemawiał:

-Sprawa wygląda tak. Spotykam się z pewną milionerką- Kang Sojin- Jest u nas zadłużona już zbyt wiele czasu i czas się ostatecznie rozliczyć. Seokjin, ciebie proszę o zajęcie się kamerami. Złamiesz kod i wyłączysz je jak najszybciej. Im mniej będzie mnie albo kogokolwiek z was na nich widać, tym lepiej.

Kim skinął głową przyjmując rozkaz.

-Taehyung i Jungkook wejdą ze mną jako moja obstawa więc jedziecie ze mną. Reszta wyjedzie wcześniej drugim samochodem z Jinem, który będzie czekał na mój znak z tej ostatniej kamery w salonie. Dobrze pamiętam Yoongi?

-Tak, jest w prawym górnym rogu, na przeciwko wejścia.- potwierdził Min.- Na pewno posadzi cię tyłem do niego bo tam zawsze jest miejsce jej gości gdy kogoś przyjmuje. My będziemy widzieć jej plecy i ochroniarza stojącego zawsze w rogu przy kredensie. Swoją drogą mogłaby go posprzątać, jest strasznie zakurzony.

Na jego komentarz i pokręcenie oczami, Hoseok parsknął krótkim śmiechem.

-Dobrze, dziękuję.- znowu mówił Namu.- Wracając do tego co mówiłem. Kiedy dam Seokjinowi znak, wychodzicie z auta i kierujecie się do wejścia wentylacyjnego, które jest na dachu. Hoseok ty idziesz na pagórek za ogrodzeniem, tam będziesz miał dobre miejsce do obserwacji i ewentualnej interwencji gdyby ochrona Sojin wezwała posiłki. Oczywiście po tym jak celnie władujesz w nią kulkę.

-Ma się rozumieć.- Jung uśmiechnął się zadowolony.- Mam też broń dla każdego tak jak mi kazałeś.

-Doskonale.- Namjoon odwzajemnił uśmiech.- Yoongi, Jimin i Y/N wchodzą do środka, osłaniacie siebie nawzajem i bierzecie się za wszystkie możliwe sejfy i drogocenne rzeczy. Kiedy Jin wyczyści konto bankowe Kang, dołączy do was i pomoże wam wynosić cięższe rzeczy. Pakujemy się jak najszybciej do wozu i wracamy. Nie wahajcie się strzelać podczas akcji. Wszystko jasne?

-Tak jest.- odpowiedzieliśmy zgodnie.

To będzie chyba moja pierwsza poważna akcja na nowej ścieżce kryminalnego życia. Towarzyszył mi dreszczyk emocji jak i lekka niepewność.

-Cieszę się. W takim razie możemy się zbierać.

Po tych słowach Kima wyszliśmy do garażu. Przed wejściem do samochodu dostałam od Hoseoka naładowany pistolet i dodatkowe naboje.

-Mam nadzieję, że nie muszę ci tłumaczyć jak to działa?- zażartował gdy sam pakował do bagażnika swoją broń samoczynną i dalekosiężną w sporym futerale.

-Nie, klasyczny pistolet. Czego więcej mi trzeba?- uśmiechnęłam się do niego i wsiadłam na swoje miejsce obok Yoongiego. 

Hoba usiadł za kierownicą i odjechaliśmy przed Namjoonem, Taehyungiem i Jungkookiem.

꧁𑁍꧂

Dojazd zajął nam niecałą godzinę. Staliśmy kawałek przed sporym wiejskim domem z obszernym podwórkiem. Nad ogrodzeniem wyłaniały się młode jabłonki i grusze porośnięte już w owoce o tej porze roku.

Pochyleni nad Seokjinem patrzyliśmy jak grzebie w kodach i hasłach próbując znaleźć to odpowiednie do monitoringu całej działki. W otwartym oknie miał podgląd na kafelki czuwających kamer, widzieliśmy drzwi wejściowe, korytarz, salon, kuchnię, taras i ganek a także bramę wjazdową. Na co najmniej czterech byli widoczni faceci w czerni, czyli najpewniej wspominani wcześniej ochroniarze.

-Zaraz to znajdę.. i jest!- ucieszył się pod nosem gdy ekran zaświecił się na zielono. Jin wyłączył wszystkie kamery poza tą w salonie, usunął też ostatni rejestr z przed doby.- To teraz czekać czekać na Nama.

-Przekażę mu.- mruknął Hoseok i nacisnął przycisk w swojej słuchawce telefonicznej, którą również dostaliśmy podczas drogi od najstarszego z nas.- J-Hope do RM, Jin załatwił kamery. Gdzie jesteście?

-RM do J-Hope, świetnie. Skręcamy na skrzyżowaniu, właśnie was widzimy w oddali.- do każdego z nas dotarł ten komunikat.

I rzeczywiście na horyzoncie pojawił się jeden z naszych samochodów, a za jego kierownicą majaczył mi Jungkook, prowadził jedną ręką odziany w elegancki garnitur. Obok niego na miejscu pasażera siedział Taehyung w okularach przeciw słonecznych. Wyglądali jak zawodowi goryle, z poważnymi minami gdy skręcili do bramy, która mechanicznie się przed nimi otworzyła.

Kilka minut później na jedynej aktywnej kamerze widać było ruch w korytarzu aby następnie poważny i zimny Namjoon wszedł do pomieszczenia prowadzony przez niską kobietę, toczącą się przy nim niczym kuleczka przez swoją tuszę.

Widocznie nie żałowała sobie dobroci gdy miała kupę kasy.

Jungkook I Taehyung również się zjawili, stojąc tuż przy lewym jak i prawym boku naszego przywódcy.

-Panie Kim, jak dobrze pana widzieć.- mówiła nieco zestresowanym głosem.

-Zaczyna się.- uśmiechnął się lekko Yoongi. Wszyscy wbiliśmy oczy w ekran.

-Pani Kang przejdźmy do rzeczy.- zaczął lider i położył złączone dłonie na stole w geście negocjacji.- Jak już wcześniej się kontaktowaliśmy, ma pani u nas wyraźną lukę w rachunkach i długach, Czyżby zapomniała pani o naszej nie małej pożyczce?

-Oczywiście, że pamiętam.- odpowiedziała, zajmując krzesło po przeciwnej stronie stołu.- Tylko, widzi pan. Chciałam prosić o kolejne wydłużenie czasu...

-Oh, już taką usługę wyświadczyłem pani.- uśmiechnął się lekko do kobiety.

-Panie Kim proszę.- jej ton stawał się teraz skruszony i bliski płaczu.- Odkąd mój mąż świętej pamięci odszedł ciężko mi się pozbierać psychicznie i finansowo. Oraz... przepraszam.

Kang wyciągnęła z kieszeni spódnicy chusteczkę aby wytrzeć najwyraźniej łzy i głośno wydmuchać nos na co Namjoon podniósł dłoń aby się nie krępowała.

-Co za aktorka.- Jimin pokręcił oczami prychając.- Jej mąż nie żyje już prawie od roku, co ona pierdoli.

-Hej, a tak przy okazji to co jest znakiem, że mamy ruszać?- zapytałam Seokjina.

-Namjoon ma przed sobą szklankę z wodą, kiedy się z niej napije to będzie jego znak.

Skinęłam głową.

-Pani Kang, przykro mi ale nasza taryfa ulgowa się skończyła i nadeszły też odsetki.

-Odsetki?- zająknęła się zdruzgotana.

-Oh tak.- znów się uśmechnął.- Nasza usługa kosztuje, a jakże. Nie jestem bankiem aby pożyczać pieniądze i nic z tego nie mieć.

-O jakiej kwocie mówimy?

Namjoon udał, że na chwilę się zamyślił i wziął szklankę upijając łyk.

-Teraz.- obwieścił Jin.- Ruszajcie. Dołączę do was gdy wyczyszczę jej konto.

Otworzyliśmy drzwi samochodu i po kolei wyszliśmy. Yoongi, Jimin i ja na lewo, Hoseok z futerałem na prawo.

Trzymaliśmy się bliżej drzew otaczających dom, gdy doszliśmy do jego bocznej części, z drugiej strony co do lokalizacji salonu, Jimin obwieścił, że musimy wdrapać się na drzewo.

Podsadziliśmy z Yoongim najpierw samego Parka, który wszedł na tą samą wysokość co dach posiadłości i wyciągnął nieduże urządzenie, z którego wycelował w komin i w gruby pień za sobą. Ostrza na końcach wbiły się w cegłę i drzewo. Wyciągnął też z plecaka, który ze sobą miał, bloczek wraz z pasem na klamry. Przypiął się do linki, która okazała się stalowa i porządnie napięta a potem mocno odbił się od gałęzi i pojechał. Bardzo szybko znalazł się po drugiej stronie gdzie zatrzymał się na kominie amortyzując hamowanie swoimi nogami. Pomachał do nas i uniósł kciuk w górę.

-Jedź pierwsza, będę tuż za tobą, a jak coś to Jimin cię złapie.- odparł Yoongi gdy wyciągaliśmy takie same bloczki z naszych plecaków.

-Wątpię. Raczej jeszcze by mnie popchnął szybciej na ten komin.- prychnęłam nieco rozbawiona i po bezpiecznym zapięciu się, ruszyłam.

Nie było potrzeby pomocy ze strony Jimina przy zatrzymaniu się. Z resztą co to za trudność?
Sprawnie dałam sobie radę sama, a potem dałam znak Minowi, który też zaraz do nas dojechał.

Zaraz po tym odnaleźliśmy kratkę wentylacyjną, wystarczyło odkręcić śruby śrubokrętem (Też z ekwipunku Jimina) i mogliśmy wejść. Plecaki zostawiliśmy na dachu bo już do niczego więcej nam się nie przydały. Broń mieliśmy przy paskach.

-Jimin do J-Hope, jesteśmy w wentylacji. Jak sytuacja?- szepnął do słuchawki.

-J-Hope do Jimin, Za kilka minut oddam strzał, znajdźcie kratkę do korytarza przed gabinetem starego Kanga. Tam już nie sięga wentylacja, musicie włamać się przez drzwi a potem odnaleźć sejf.

-Zrozumiałem.- odpowiedział i zaczęliśmy się czołgać w wyznaczonym kierunku.

Kiedy znaleźliśmy się nad owym korytarzem, Jimin wraz z niewielką pomocą Yoongiego wyłamał kratkę i ostrożnie zsunęliśmy się na podłogę starając się nie robić z byt głośnego łupinęcia.

Rozejrzeliśmy się bacznie czy nikogo nie ma ale chyba cała ochrona była na dole razem z panią domu. Bez szelestnie poruszaliśmy się po piętrze do drzwi biura. Były zamknięte na klucz.

-Dajcie mi chwilę..- powiedział cicho Yoongi szukając czegoś w kieszeni.

-Jin do wszystkich, ochrona odkryła, że kamery nie działają! Wiedzą, że tu jesteście! Wycofać się, powtarzam wycofać się!- zabrzmiało w naszych słuchawkach.

-Kurwa.- zaklął Jimin i chwycił Yoongiego za ramię, który uparcie grzebał w zamku mimo sygnału.- Zostaw to, uciekamy.

Wtedy właśnie na dole rozległ się huk, kobiecy wrzask i zaraz po tym odgłosy oddawanych strzałów.

-Suga do cholery zostaw ten zamek!- warknął Jimin próbując go zaciągnąć w stronę okna aby nawiać.

W tym momencie usłyszałam czyjeś ciężkie kroki. Odwróciłam się w tamtą stronę widząc wycelowaną w nas lufę pistoletu ochroniarza Kang Sojin.

-Padnij!- krzyknęłam rzucając się plackiem na ziemię.

Na moją komendę chłopaki również położyli się na ziemi gdy w ich stronę poleciało kilka naboi.

Schroniliśmy się szybko za ścianami prowadzących do innych części domu. Każdy z nas chwycił za broń gotowy strzelić. Pierwszy zaczął Yoongi od razu zabijając faceta i szybko zrywając się z powrotem do drzwi gabinetu.

-Osłaniajcie mnie!- rozkazał, walcząc z blokadą.

-Uparty osioł!- krzyknął mu w odpowiedzi Jimin ale posłusznie wychylił się zza ściany i czujnie celował w każdym kierunku.

Zrobiłam to samo nasłuchując czyiś kroków.

Nie czekaliśmy długo bo zaraz zbiegli się trzej kolejni, strzelając gradem pocisków.

Odpieraliśmy ich atak razem ze sporadyczną pomocą Mina, kiedy odrywał się od zamka.

Chowając się za rogiem próbowałam trafić każdego z nich, kiedy nagle poczułam na sobie czyjś dotyk. Bez wahania odwróciłam się i wycelowałam tej osobie prosto w brzuch.

-Y/N, to ja!- usłyszałam zanim zdążyłam pociągnąć za spust.

Uniosłam wzrok aby ujrzeć twarz Jungkooka.

-Prawie cię zabiłam!- wrzasnęłam zła, że wcześniej nie raczył nawet pisnąć słowem przez kontakt w słuchawce.

-Mieliście stąd uciekać! Co tu jeszcze robicie?

-Suga uparł się, że zostajemy!- krzyknął Jimin z drugiego końca gdy właśnie zastrzelił ostatniego z ochroniarzy i podszedł bliżej nas.

-Udało mi się!- spojrzeliśmy w stronę gabinetu, do którego drzwi teraz stały otworem a uśmiechnięty stalker wbiegł do niego.

-Bierzemy co popadnie i wiejemy.- odparł Jungkook wchodząc za nim.

-Kiedyś ich pozabijam...- westchnął Jimin.

Zwróciłam na niego uwagę i jego niezadowolony wyraz twarzy. Lecz wtem zaniepokoił mnie ruch z jego prawej strony gdzie były schody na parter.

-Uważaj!- ostrzegłam i nie czekając na jego reakcję, pociągnęłam go do siebie aby skrył się za ścianą przez co obydwoje zaliczyliśmy glebę na siebie w momencie wystrzelenia przez kogoś pocisku, o mało nie trafiając w Parka.

Jimin zaskoczony spojrzał na mnie a ja poderwałam się na kolana z podłogi aby ostrożnie strzelić w stronę balustrady za którą ktoś się krył.

Wycelowałam w głowę na co ciało bez życia stoczyło się w dół na parter.

-Uratowałaś mnie...- zdołał tylko z siebie wydusić zaskoczony blondyn.

-Chodźmy stąd.- na razie zignorowałam jego słowa i weszłam do biura Kanga, gdzie Jungkook właśnie otworzył sejf a Suga pakował pieniądze, złoto i biżuterię do worka.

-J-Hope do wszystkich, przyjechały posiłki! Natychmiast macie się wycofać!- mocny rozkaz rozbrzmiał w każdym urządzeniu.

-Spadamy.- mruknął Jungkook zakładając worek na ramię i wybiegając z powrotem na korytarz.

Lecz zanim my zdążyliśmy zrobić to samo, spadł na naszą trójkę deszcz strzałów z broni automatycznej. Aż zapiszczało mi w uszach od tego dźwięku.

-Za późno, już tu są.- powiedział Yoongi i dobiegł do jedynego okna w tym pomieszczeniu otwierając je na oścież.- Skaczemy.

-Z drugiego piętra?!- odpowiedziałam z niedowierzaniem.

-Ciesz się, że to tylko drugie!- krzyknął.- Skacz!

Nie mając wyjścia wyskoczyłam wprost na trawnik i skuliłam się aby nie odnieść poważnych obrażeń. Przeturlałam się i nie oglądając się za siebie zaczęłam biec do bramy. 

Słyszałam jak Jimin krzyczy za mną abym się nie zatrzymywała po tym jak sam wyskoczył oraz strzelanie i obce mi głosy rzucające ostre rozkazy.

Kiedy wybiegłam poza teren posiadłości zobaczyłam nasze samochody szybko jadące po drodze. Na mój widok nieznacznie zwolniły i otworzyły się tylnie drzwi do obu z nich.

-Szybciej ludzie!- wołał Taehyung z jednego z nich, wyciągając do mnie dłoń.

Złapałam go za rękę a on mnie wciągnął do jadącego auta prowadzonego przez Namjoona.

Za mną wskoczył Jimin.

-Wszyscy cali?- zapytał zdenerwowany Kim zza kierownicy kiedy próbował zgubić ogon.

-Żyjemy.- odetchnął Jimin i usiadł na fotelu. 

Ja zajęłam miejsce środkowe a po mojej prawej usiadł jeszcze Taehyung. Dopiero teraz czułam się bezpiecznie. Za nami jechał już tylko Seokjin z resztą, nikt nas nie gonił.

-Jin do RM, Jesteśmy w komplecie razem z łupem. Ja, J-Hope i JK. Jaki stan u was?- tym razem komunikat popłynął z głośników auta.

-Jest was trzech?- Namjoon powiedział zaskoczony i spojrzał na nas w lusterku.

-Zaraz, a gdzie Yoongi?...

꧁𑁍꧂

Pisanie tego rozdziału zajęło mi trochę, i tak jak mówiłam jest akcja ale to jeszcze nie koniec :)

Słowa(2074)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro