18: Japonia
Wyjazd do Japonii nadszedł szybciej niż byśmy tego oczekiwali.
A mimo to już siedziałam w prywatnym odrzutowcu Bangtanów, z widokiem chmur za oknem. Na przeciwko mnie usadowiony był Namjoon pisząc coś na laptopie i poprawiając co jakiś czas okulary korekcyjne, obok niego był Seokjin grający na konsoli Nintendo, mrucząc pod nosem od czasu do czasu jakieś przekleństwo gdy coś nie poszło po jego myśli.
Zaś moją lewą zajmował Jungkook. Aktualnie spał oparty o swój zagłówek, lecz wcześniej objadał się przez dłuższy czas najróżniejszymi przekąskami samolotowymi. Zaprzestał dopiero gdy lider posłał mu mordercze spojrzenie z pod byka ponieważ nie mógł znieść już jego ciągłego chrupania czy mlaskania, które przeszkadzało mu w pracy.
Jimin, Yoongi, Taehyung i Hoseok siedzieli na siedzeniach obok nas i również albo drzemali albo zabijali czymś nudę w ciszy aby nikomu nie przeszkadzać w małym pomieszczeniu samolotu.
Sam wystrój był dość jasny jak na mroczne osobowości mafii. Obicia foteli były z jasnej skóry, dywany kremowe a ściany bielą mieszały się z drewnem brzozowym. W kabinie prócz siedzeń były też schowki właśnie na przekąski czy napoje, w tym alkohol. Naczynia były zabezpieczone w górnych szafkach na klipsy a nasze bagaże leżały sobie wygodnie w sporych kokpitach nad naszymi głowami.
Czasami nasz pilot odzywał się przez wbudowane głośniki aby poinformować nas o występowaniu niewielkich turbolencji ale nawet lekkie wstrząsy nie obudziły Jeona. Ocknął się dopiero gdy lądowaliśmy.
Z samolotu przesiedliśmy się do samochodów, dużych, czarnych terenowych Mercedesów klasy G z przyciemnianymi szybami, wysokim nadwoziem i napędem na cztery koła.
Tu już nas nikt nie zawoził, kierowcami stali się Seokjin i Jimin. Woleli zachować w sekrecie miejsce naszego pobytu.
Wyglądałam zachwycona przez okno najpierw na metropolię Tokio- w którym wylądowaliśmy- tę wielobarwną i pełną sekretów stolicę. Na zapierającego dech w piersi Fuji-sana wyłaniającego się pośród wszystkich budowli.
Był naprawdę ogromny.
Z czasem zaczęliśmy wyjeżdżać poza tereny zabudowane na japońskie wsie, mijając między innymi plantacje ryżu czy wzniesienia i doliny malowniczo porośnięte przyrodą. Wtedy pojawiały się jeszcze pojedyncze domki właścicieli tych ziem, ponieważ później jechaliśmy pośród absolutnie niczego.
Droga nieco trwała gdy wjeżdżaliśmy pod górkę po skalistej drodze, do której samochody były przystosowane. Nikt się przez ten czas nie odzywał na jakiś konkretny temat poza podstawowymi wymianami słów. Każdy albo był już po prostu zmęczony, gdyż zbliżał się wieczór albo zajęty pracą- przykład, Namjoon.
Jednak gdy zza drzew na skalnej półce, pośród gór wyłoniła się modernistyczna rezydencja, każdy nieco otrząsnął się ze znużenia. Ponieważ to tutaj był nasz cel podróży.
Budynek składał się głównie z prostokątnych, przeszklonych pomieszczeń, wychodzących na pobliską dolinę. Wielki taras z drewnianych paneli utrzymywał basen a także trzy niewielkie onseny ze sztucznym wodospadem na kamiennej ścianie góry. Zbiorniki były podświetlane dlatego mogłam zauważyć unoszącą się nad nimi parę i kolorowe płytki basenu obok.
Gdy wysiedliśmy i wypakowaliśmy nasze bagaże, idąc do drzwi mijałam mniejsze i większe drzewka Bonsai i kwitnąca wiśnię, specjalnie tutaj posadzoną.
Mogłam stwierdzić, że rezydencja w Seulu to przy tym pikuś.
-Wow...- szepnęłam do siebie gdy weszliśmy już do środka i z zachwytem patrzyłam na otwarte przestrzenie przedpokoju i salonu, który już witał mnie przepięknym pejzażem górskim.
-Szczęka opadła?- mruknął Jungkook z zadziornym uśmiechem, gdy stawiał swoją torbę i plecak na podłodze aby zaraz potem przeskoczyć kanapę i na niej usiąść.
-Nie będę kłamać, że tak.- odpowiedziałam widząc też sporą i jasną kuchnię tuż obok.
-Jeśli chcesz, możesz się rozejrzeć jeszcze na zewnątrz.- powiedział Seokjin, wchodząc po schodach na piętro.
Otworzyłam przeszklone drzwi na taras z basenem aby podejść do też szklanej barierki i spojrzeć w dół, gdzie znajdował się niewielki zarośnięty szyb nad którym była nasza posiadłość. Byliśmy dość wysoko dlatego upadek był by raczej śmiertelny.
Przechadzając się dalej, dostrzegłam przy ścianie budynku coś co wyglądała jak wielka położona beczka, do której spokojnie zmieścił by się człowiek. U góry był niewielki komin. Zajrzałam przez szybkę w drzwiach aby zorientować się, że drewniane pomieszczenie w środku to sauna.
-To jest jak kurort wypoczynkowy.- powiedziałam na głos nie mogąc powstrzymać emocji.
Po obejrzeniu całego tarasu wróciłam znowu do środka aby pójść się rozpakować. Niestety tu też musiałam dzielić z Jungkookiem pokój ale już z biegiem czasu zdążyłam się przyzwyczaić do tego typa.
-O jesteś.- odparł na mój widok.- Już myślałem, że z zachwytu wpadłaś do szybu.
-Bardzo zabawne.- pokręciłam oczami rzucając swoją torbę na fotel.- Tu mi się o wiele bardziej podoba niż w Korei.
-Ale tu nie mam takiej wielkiej wanny jak w domu. A z tego co zdążyłem zauważyć bardzo się polubiłyście.- zadrwił.
-Nie wtrącaj się do mojej relacji z wanną okej?- pstryknęłam go w nos gdy się zbliżył.
-Myślę, że będziesz w stanie zdradzić ją z ciepłymi źródłami gdy tylko ich spróbujesz.- śmiał się zakładając ramiona na pierś.
-Mam zamiar je przetestować jutro wieczorem.
-Niezły pomysł. Reszta na pewno chętnie się dołączy.
Zauważyłam pewną zmianę w tym co jest pomiędzy nami od kiedy wróciliśmy tamtego wieczoru z kasyna.
Jungkook dalej był irytujący i dokuczał mi, lecz stało się to dla mnie całkiem znośne. Chyba po prostu zaczęłam się do niego przyzwyczajać, ale też on sam stał się może nieco milszy?
Nasze rozmowy potrafiły też być całkiem normalne, bez docinek czy komentarzy. Dziwiło mnie to ale też nie chciałam narzekać, wolałam, żeby był dla mnie sympatyczny niż gdybym znowu miała z nim walczyć.
Jeśli spojrzeć na to wszystko pozytywnie i przymknąć oko na Jeona, to moją jedyną toksyczną relacją w mafii był Jimin, który dalej mnie nienawidził. Miał muchy w nosie na mój widok, zawsze był zły czy zirytowany. Nie mam pojęcia czy dalej miał ochotę mnie zabić ale w rezydencji na wszelki wypadek zawsze spałam z jednym okiem otwartym a od drzwi do jego sali tortur trzymałam się z daleka.
Pozostawaliśmy w nieprzyjemnych stosunkach nie cierpiąc siebie nawzajem, choć z mojej strony ja sama nie wiedziałam już dlaczego tylko z nim nie potrafiłam się dogadać.
Być może coś głębszego było tu na rzeczy...
꧁𑁍꧂
Im back!!!
Od lutego nie było żadnych aktualizacji ale kochani nareszcie powracam!!!
Narazie dzisiaj rozdział nieco opisowy i krótszy ale zapewniam was, że w kolejnym dostaniecie bardzo dużo akcji.
Stęskniłam się nie powiem ale też wypadłam z uniwersum opowieści dlatego będzie mi ciężko pisać na początku. Ale nie poddam się!!!
Do zobaczenia w kolejnym!
💜💜💜💜💜💜💜
Słowa(1035)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro