16: Rozbierany poker
Rozdział inspirowany
꧁𑁍꧂
Nastała godzina 22:49 gdy całą ósemką rozgrywaliśmy rundkę bilarda.
Sączyliśmy przy tym małe drinki przez co mieliśmy w sobie śladową ilość promili.
-Wygrałem.- Oznajmił triumfalnie Seokjin wbijając ostatnią- czarną kulę w odpowiednią przegrodę i tym samym zwyciężając nad Hoseokiem.
Panowie uścisnęli sobie ręce.
Kiedy znałam już ich nieco bliżej mogłam zauważyć jak bardzo umieją trzymać profesjonalizm i fason w miejscach publicznych i gronie innych. Gdyby taka sytuacja miała miejsce na przykład w domu dałabym sobie głowę uciąć, że towarzyszyły by nam teraz krzyki i małe przyjacielskie kłótnie.
A tak poważni Jung i Kim byli poważni oraz skupieni nie dając po sobie poznać żadnych niedoskonałości. I tak było z każdym z nich.
-Oh, zwolniły się miejsca przy stole do pokera.- zauważył Yoongi.- Macie ochotę na rozgrywkę?
-Ja bardzo chętnie.- Namjoon wstał ze swojego miejsca trzymając w dłoni szklankę z whisky, w której pływały przezroczyste kostki lodu.
To samo uczynił Taehyung oraz Jungkook.
Jako iż patrzenie na grę Jina z Hoseokiem zaczęło mnie lekko nudzić postanowiłam pójść z nimi i spróbować swojej szansy w karty.
Może coś ugram, kto wie?
POV: JEON JUNGKOOK
Idąc w stronę stołu razem z moimi Hyungami usłyszałem jak stukot szpilek Y/N podąża za nami co wywołało mały uśmiech na moich ustach. Jej obecność blisko mnie sprawiała mi rozlewające się ciepło w klatce piersiowej.
Przywitaliśmy się ze wszystkimi obecnymi graczami skinieniem głowy gdy ich oczy skupiły się na nas a najbardziej mogłem zauważyć jak nie mogą oderwać ich od Y/N. Nie mogłem im się dziwić, dziś wyglądała naprawdę olśniewająco choć nie chciałem tego otwarcie przyznać.
Rozpoczęło się rozdanie. Siedziałem przy okrągłym stole dlatego miałem widok na każdego, po mojej prawicy siedziała Y/N a po drugiej stronie Namjoon.
Odetchnąłem z uśmiechem głęboko, czując się pewnym jeszcze przed odkryciem kart. Byłem w swoim żywiole i to wiedział każdy kto znał mnie nie od dziś.
Byłem bowiem "Czarnym Koniem Kasyna".
Gra była dla mnie zupełnie jak prosta zabawa w statki, które po kolei zatapiałem podbijając sumy i nokautując swoich przeciwników zmuszając ich przy tym do spasowania. Zasady miałem w małym palcu, swoje strategie trzymałem pod kluczem w sercu. Skutecznie szło mi wygrywanie lecz jak każdemu zdarzały mi się porażki.
Nie jestem cudotwórcą.
Odkryłem swoje karty.
Nie były one mistrzowskie, miałem dwie słabe w talii i nie udało mi się jej zmienić na lepsze nawet po dzieleniu się pomiędzy graczami. Nie poddawałem się jednak uparcie nie dając tego po sobie poznać.
Ratowałem się swoim chłodnym i przeszywającym spojrzeniem rzucanym od czasu do czasu swoim przeciwnikom.
Leniwie mrugałem powiekami lecz zawarta w moich tęczówkach iskra sprytnie przesyłała mały dreszcz wzdłuż kręgosłupów przypadkowych osób dzięki czemu bardzo łatwo ich wyeliminowałem mimo iż może mieli szansę mnie przebić.
Jedynym, który mi się nie dał był dziwnie znajomy mi mężczyzna, który mnie ignorował grając bardzo ostro gdy podwyższał stawki do kolosalnych sum.
Podobało mi się, że gra robiła się coraz bardziej ryzykowna dlatego ciągnąłem ją jak najdłużej. Obydwoje posyłaliśmy w powietrze małe uśmieszki z nad talii patrząc jak kolejna osoba się wycofuje z braku funduszy.
Było w tym facecie coś zadziornego i widziałem, że jego duma aż wyrywa się z jego klatki jest tak potężna. I to była jego słabość.
Kątem oka spojrzałem na Y/N, która przygryzła lekko wargę widząc kolejne żetony dodane na stół. Namjoon, który już jakiś czas spasował siedział wygodnie na swoim krześle i pukał palcami w blat obserwując nasze poczynania. Czasem przelotnie patrzył na równie zaangażowanych w widowisko mężczyzn czekających na kolejne rozdanie aby spróbować swoich sił ponownie.
Yoongi oraz Taehyung również już odpali i wrocili do stołów bilardowych.
Y/N zagrała w swoją kolejkę a ja spoglądając na swoją talię sprawnie podbiłem to.
Dziewczyna otworzyła szerzej oczy a potem wypuszczając powietrze z ust rzuciła karty na stół oznajmiając tym iż się poddaje.
Potem grzecznie przeprosiła oraz wyraziła chęć uczestniczenia w kolejnej rundzie gdy wróci. Zanim jednak odeszła szepnąłem jej na ucho prośbę, czy mogła by mi zamówić nową szklankę whisky na co skinęła głową. Wycofała się w najpierw stronę łazienek a potem do baru.
Rozdanie zostało zakończone a ja z satysfakcją patrzyłem na góry żetonów zostały podsunięte w moją stronę.
-Piękna gra.- skomentowałem firmowym tonem
-Dziękuję i gratuluję.- odpowiedział mi chodź widziałem jak na jego czole pojawia się niewielka żyłka pulsująca gniewem przez co moje oczy rozbłysły z uciechy.- Muszę przyznać, że pana partnerka jest równie zawzięta co pan, patrząc jak długo udało jej się z nami utrzymać.
-Ah.- lekko się zaśmiałem z uprzejmością wiedząc, że ma na myśli Y/N. Prawdopodobnie rozeszła się plotka po tym jak w jej towarzystwie podpisałem umowę z panem Seo w naszym klubie. Nie zamierzałem jej likwidować. -Tak, jest bardzo odważna ale to tylko dodaje jej wartości.
-Lśni niczym diament.- jego oczy wyrażały tajemnicze pożądanie co zwróciło moją intuicję jako ostrzeżenie.
Gdy Y/N wróciła postawiła przede mną trunek w szerokiej kryształowej szklance a ja ująłem jej dłoń i ucałowałem jej wierzch. Wystarczyło moje jedno znaczące spojrzenie na nią aby zrozumiała, że znów proszę ją o grę.
Skwasiła się dyskretnie ale zaraz przybrała swoją maskę mojej kochanki siadając na swoje miejsce. Namjoon będący obok ukrywał swoje rozbawienie poważnym wyrazem twarzy.
Mężczyzna wyprostował się na krześle i zaczął strzykać kośćmi palców świdrując mnie ognistym spojrzeniem jakby chciał zostawić na mnie wypalone dziury.
-Co powiesz na nową grę?... Ale nieco urozmaiconą?- zwrócił się do mnie tajemniczo. W głosie mogłem wyczuć jak za tą propozycją czai się coś podejrzanego i to uaktywniło mój instynkt abym zaczął się bać lecz trzymałem to uczucie w ryzach.- Ona.. jest obsypana błyskotkami o cenie zawartości twojego portfela. Co gdyby tak uczynić te dwie rzeczy jedną?
Moje oczy pociemniały ostrzegawczo a Y/N spojrzała na nas nieco zdezorientowana.
-Do czego zmierzasz?- zapytałem wchodząc na ten niebezpiecznie kruchy lód.
-Załóżmy, że ona staje się twoim portfelem. Każda z rzeczy, którą ma przy sobie posiada wartość pieniężną. Każda twoja przegrana równa się jedna rzecz zdjęta z niej, jeśli nawalisz po całości... no cóż. Dziewczyna ląduje na stole jako punkt przetargowy wygranej całej gry. Obydwoje możemy ją wygrać.
-Gramy na pieniądze, a nie na ludzi.- warknąłem z brwiami nisko i wściekłym spojrzeniem. Co on sobie do cholery myślał? Nie będę nią grać i jej narażać, mimo iż nie łączy nas nic takiego.
-Oj nie przesadzaj, u mnie w domu będzie jej całkiem wygodnie... - mruknął spoglądając przelotnie na Y/N, ale wcale nie wydawał się godny zaufania w tej kwestii.
-Ona jest częścią mafii.- odparł z autorytetem Namjoon wtrącając się do dyskusji lecz facet nawet nie zwrócił na niego uwagi. Jego oczy były skupione tylko na mnie.
-Boicie się, że wygram. Co innego kantować gdy wszystkie oczy są zwrócone na ciebie. Już nie tak łatwo podrzucić kilka żetonów lub wyciągnąć niepostrzeżenie asa zza rękawa, mam rację?- uśmiechnął się szyderczo pod nosem.
Wkurzał mnie.
W tym momencie miałem ochotę po prostu wyciągnąć broń zza marynarki garnituru i posłać w jego stronę kilka celnych metalowych kulek, ale było by to nie na miejscu oraz tylko bym zdradził przed wszystkimi, że dałem się sprowokować oraz dałem upust nerwom.
-Boisz się..- szepnął ale na tyle wyraźnie abym usłyszał.
-Nie, dla twojej informacji wcale się nie boję.- odpowiedziałem stanowczo.- Przegrać z kimś na twoim poziomie jest wręcz nie możliwe z moimi umiejętnościami. Gra z tobą to pestka, ale nie na takich zasadach. Możemy zagrać we dwoje na pieniądze jeśli tak bardzo chcesz odbyć ze mną pojedynek.
-Smród twojego tchórzostwa jest coraz bardziej wyczuwalny... Jeon.
-Słuchaj no..- już podniosłem się z miejsca by go wyrzucić z kasyna gdy nagle usłyszałem delikatny głos.
-Jungkook pokaż mu.
Spojrzałem zaskoczony na Y/N i jej poważny wyraz twarzy. Patrzyła na mojego przeciwnika przenikliwie.
Nie spodziewałem się takiej decyzji z jej strony.
-Y/N..- chciałem przemówić jej do rozsądku.
-Jestem przekonana, że wygrasz. Jesteś w stanie to zrobić, jesteś lepszy od niego.- powiedziała unosząc wyniośle brew na mężczyznę.
Przyznam, jej słowa trochę podbudowały jeszcze bardziej moje i tak już wysokie ego ale ona chyba oszalała, że dam jej się "sprzedać".
-Widzisz, nawet twoja kobieta uważa, że powinieneś to zrobić.- ucieszył się agresor a jego uśmieszek się poszerzył.- Nie bądź takim mięczakiem i podejmij wyzwanie.
Rzuciłem mu tylko gniewne spojrzenie aby łaskawie zamknął jadaczkę lub najlepiej odwołał ten cały świetny jego zdaniem pojedynek.
-Kochanie..- wziąłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie aby usiadła mi bokiem na kolanach co posłusznie zrobiła. Zbliżyłem usta do jej ucha aby je delikatnie ucałować i szepnąć.- To nie jest dobry pomysł..
-Po prostu mu pokaż.- przerwała mi i wróciła na mnie zimne, stanowcze spojrzenie. Widziałem w nich, że ona rzeczywiście tego chce.- Ufam ci.
Te dwa słowa poruszyły moje serce jak i umysł ponieważ były szczere. Coś w jej głosie dało mi o tym znać.
-No dobrze...- westchnąłem zrezygnowany opierając na chwilę czoło na jej ramieniu by po chwili złożyć na nim małego całusa. Potem zwróciłem się do przeciwnika.- Pobijaj.
-Zaraz, zaraz, jeszcze nie wyjaśniłem ci naszych nowych zasad.
-Jakich zasad?
-Mówiąc, że wszystko co ma przy sobie obejmuje też to co ma NA sobie.- uniósł prowokująco brew.
Zwęziłem swoje spojrzenie.
-To znaczy?
-Delikatnie mówiąc, nasz poker przemienia się w rozbieranego. Jej biżuteria idzie jako pierwsza, podkręcimy atmosferę gdy już przejdziemy do najładniejszych widoczków.- mruknął perfidnie.- Do momentu, kiedy wreszcie dotrze do ciebie, że spieprzyłeś.
Zagotowało mną.
Dosłownie czułem jak z uszu wydobywa mi się para.
Ale nie było już drogi odwrotu, przecież się zgodziłem mimo iż bardzo nie chciałem.
-Graj.- warknąłem z zaciśniętą szczęką.
Wokół nas zebrała się grupka gapiów, która składała się wyłącznie z mężczyzn. Każdy z nich przyszedł popatrzeć jak gramy o Y/N myśląc, że to tylko i wyłącznie zabawa i okazja do popatrzenia na stopniowo odsłaniane kobiece ciało. Zwróciłem się do Namjoona wzrokiem sygnalizującym, że nie podoba mi się to lecz on nic nie mógł na to poradzić. Westchnąłem.
Na początku musiałem odpuścić jedno zagranie, co już oznaczało moją stratę, która wywołała na twarzy tego typa szelmowski wyraz.
Wpierw poleciała szminka jako jedna z zawartości torebki ale i ona po jakimś czasie wylądowała na stole obok telefonu i portfela.
Czułem ciężar odpowiedzialności na sobie kiedy dziewczyna chwyciła za kolczyk po kolejnej przegranej, i jeszcze drugi chwilę potem. Natsępne szły ozdobne wsuwki z włosów, które mnie uratowały swoją ilością.
To nie tak, że tylko ja przegrywałem, mój przeciwnik także, szliśmy praktycznie łeb w łeb ale i tak czy siak ilość rzeczy, które po kolei znikały z Y/N mnie niepokoiła. Rozgrywka była zacięta i długa.
Kiedy po między nami na stosie znalazły się szpilki, naszyjnik, dwa pierścionki i bransoletka z kostki a ja kolejny raz przegrałem, kobieta sięgnęła nieco blada do zapięcia swojej sukienki.
Odstraszyłem spojrzeniem wszystkich napalonych wokół nas kiedy sukienka z miękkim odgłosem uderzyła o blat stołu. Y/N skuliła się na moich kolanach czując coraz większe zawstydzenie gdy usłyszała zaczepny gwizd w swoim kierunku. Przytuliłem ją do siebie mocniej i ucałowałem w czubek głowy aby chodź trochę dodaj jej otuchy.
-Tak blisko upadku.- powiedział melodyjnie mężczyzna kiedy rzucił karty ukazując moją porażkę i tym razem.
Miałem tego dość. Zdecydowanie nie tak to sobie wyobrażałem i czułem jak się pocę przez uczucie przyciskającej mnie powagi sytuacji.
Podczas gry okazało się, że nie mogę odzyskać żadnej rzeczy Y/N po wygranym rozdaniu gdy rozgrywka trwała. Był to ślepy zaułek w akcji.
-Nasza śliczność musi pozbyć się swojego pięknego staniczka.- Zaśmiał się gdy zrelaksowany wręcz leżał na krześle i oblizał wargi jak gdyby zaraz miał nastąpić wspaniały seans.
Z trzęsącymi się dłońmi Y/N zaczęła sięgać do zapięcia swojego biustonosza gdy szybko złapałem ją za przedramię kiedy ręce miała za plecami. Posłałem stoickie spojrzenie facetowi ukazując jak na lewej dłoni dziewczyny wciąż błyszczy cienka, srebrna branosletka.
-Umowa była: najpierw biżuteria.- spokojnie odparłem czując napływającą pewność siebie.- Oznacza to, że jej bielizna zostaje na swoim miejscu. Bądź co bądź tylko ona ma prawo do rozbierania siebie. Choć czasem i ja dostaję ten przywilej.
Posyłając Y/N flirciarskie spojrzenie ona odpowiedziała mi wyzywającym wzrokiem znad nisko opuszczonych brwi abym nie przeginał z naszym wymyślonym związkiem.
-Faktycznie. Niech ci będzie, wystarczy mi tylko jedna runda aby to zmienić.- prychnął.
Zdjąłem bransoletkę z jej nadgarstka i rzuciłem przed siebie do reszty rzeczy mogąc choć trochę odzyskać oddech na tą chwilę.
Już chciałem powrócić do swoich kart kiedy ręka Y/N zacisnęła się na materiale mojej koszuli. Spojrzałem na nią aby sprawdzić o co chodzi.
-Co się dzieje?- szepnąłem jej do ucha i czołem opierając się o miękkie włosy. Wyczułem jej spięcie i strach kiedy wciąż siedziała mi na kolanach. Naga skóra pokryła się już gęsią skórką od chłodnego powietrza klimatyzacji kasyna.
Podszedł do nas Namjoon i podał nam swoją marynarkę a ja odpowiedziałem mu wdzięcznym spojrzeniem gdy zarzuciłem ją Y/N na ramiona aby nie czuła się już tak niepewnie lub co gorsza skompromitowana.
Reszta naszej mafii, która w czasie gry przyszła do nas i okazywała wsparcie, zlustrowała mężczyznę po drugiej stronie stołu z pogardą kiedy kwaśno się skrzywił ale nic nie powiedział.
-Czyżbym wyczuwał niepewność bądź wstyd?- prychnął zadowolony.- To chyba znaczy, że mogę już świętować?
-Chyba w twoich gównianych marzeniach.- warknąłem zły.
Kolejne rozdanie odbyło się w napiętej atmosferze. Czułem jak moje serce a także Y/N wali mocno aż można je było usłyszeć na zewnątrz gdy odkrywałem przed nami swoje karty.
Po krótkiej analizie mojej talii normalnie myślałem, że popłaczę się ze szczęścia.
-Chyba czas już cię grzecznie wyprosić z naszego kasyna.- spojrzałem smutno na zegarek.- Niedługo zamykamy.
-Mam to uznać za twoją kapitulację?
-Nie. Raczej za moje ostateczne zwycięstwo.
Odwróciłem palcami swoje dwie karty a uśmiech malował mi się na twarzy kiedy reakcją mojego przeciwnika był opad szczęki. No cóż... nie w każdym rozdaniu można uświadczyć wszystkich czterech asów na stole, a już w szczególności dwóch z nich w ręce jednego gracza.
Facet zacisnął zęby i zmiął swoje karty w pięści co było wybitnie satysfakcjonujące.
-Oszukiwałeś!- wrzasnął od razu mnie oskarżając.
-Oczywiście.- przyznałem, pochylając się do przodu by sięgnąć po sukienkę Y/N by mogła ją jak najprędzej na siebie ubrać. Nie zrobiła tego jednak gwałtownie, lecz z gracją co dodało smaku mojego zwycięstwa.- Zawsze trzymam dodatkowe dwa asy w bieliźnie mojej kobiety. Tak aby mieć zabezpieczenie.
Wyraz jego twarzy rozbawił mnie do tego stopnia, że aż zaśmiałem się nonszalancko wypuszczając w powietrze moje karty i oparłem na złożonych dłoniach podbródek.
-No błagam cię. Wierzysz w te bajeczki?- jęknąłem wyniośle.- Po prostu jesteś głupi.
Facet nie odpowiedział, jedyne co widziałem to mord w jego oczach i chęć zemsty.
-No.- wstałem z miejsca poprawiając krawat, który poluzował mi się podczas tej stresującej gry.- Myślę, że na pana, jaki i wszystkich gości już czas.
Odchrząknąłem dając znać mojej ochronie, że mają ich stąd wyprowadzić.
Wysocy goryle wzięli za ramiona mężczyznę zabierając go stamtąd wręcz siłą, reszta gości podporządkowała się ich prośbom spokojnie opuszczając kasyno.
-Jeszcze mnie popamiętasz!- wygrażał pięściami zanim wyrzucili go za drzwi.
Patrzyłem na to tylko ze spokojem i delikatnym uśmiechem.
Kiedy wokół zrobiło się spokojnie i zostałem tylko ja oraz chłopaki, odwróciłem się w stronę Y/N teraz już w pełni ubranej.
Jej oczy skrzyły w moją stronę jakby z wdzięcznością za to iż ostatecznie uratowałem i wybrnąłem z sytuacji w jakiej mnie postawiła.
Czułem się dumny jak paw.
꧁𑁍꧂
Witam naleśniory w nowym roku ;)
Słowa(2518)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro