thirty five
Gdy schodzili po schodach do piwnicy, Harry specjalnie ciągle zerkał za siebie, by upewnić się, że drzwi na pewno są otwarte w razie, gdyby coś poszło nie tak. Niall nieustannie zapewniał go, że wszystko jest dobrze i chciał tylko, by Harry pocieszył chłopaka w piwnicy.
Niall dłonią wskazał chłopakowi ukrytemu w najdalszym kącie piwnicy, by wstał, a on wykonał polecenie. Powoli podszedł do pary i zmrużył pełne łez oczy, przyglądając się Harry'emu — powodowi, przez którego w ogóle tam był.
— T-ty — wydusił. — Nic ci nie jest, a ja jestem tutaj przez c-ciebie!
Harry się wzdrygnął. Wiedział, że pobyt chłopaka w tym miejscu był jego winą i część niego żałowała, że to się wydarzyło, jednak niewielka część była za to wdzięczna, bo Niall się nim zajmował.
— Przepraszam.
— Tylko tyle?
— Czego jeszcze chcesz?
— Nie powinienem był ci pomagać!
Harry zamyślony kiwnął głową.
— Masz rację. Nie powinieneś był mi pomagać.
Harry odwrócił się i zaczął wchodzić po schodach, czując w piersi nową dla siebie emocję. Nie był w stanie dokładnie jej określić, ale było to coś pomiędzy frustracją a obojętnością. W jego głowie pojawiła się myśl: ❝ chcę, żeby zniknął❞.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro