Prolog
-
Musisz tam iść? - zapytał mężczyzna, zajmujący swoje miejsce przy biurku, zapełnionym stosami papierów.
- Dobrze wiesz, że muszę, Andrew. Nie mogę narażać Larissy na niebezpieczeństwo w przyszłości - warknęła niebieskooka, zirytowana zatroskaną miną męża.
- Uważaj na siebie.
- Będę - zapewniła i opuściła gabinet Andrewa. Nie widziała smutnego wzroku mężczyzny, który odprowadził ją aż do drzwi.
Przed misją musiała pożegnać się ze swoją córką. To dla niej tam szła, dla niej była w stanie oddać wszystko, nawet własne życie.
- Larissa - szepnęła, biorąc na ręce małą, czarnowłosą dziewczynę - Mama cię kocha - nadal szeptała, rozpaczliwie przygarniając do siebie ciało maleńkiej istoty. - Pamiętaj o tym, skarbie. - powiedziała, a po jej policzku popłynęła samotna łza.
- Czemu płaczesz, mamo? - zapytała blada dziewczyna, a w jej błękitnych oczach również zaczęły zbierać się łzy, na widok smutnej rodzicielki.
- Czasami nie ma innego wyjścia - powiedziała zagryzając wargę, aby nie wrzasnąć z bezsilności. - Pamiętaj, że robię to dla ciebie - to mówiąc delikatnie odstawiła na ziemię swoją dziewięcioletnią córkę.
- Kocham cię, mamo - usłyszała, gdy wychodziła z pokoju dziewczynki. Nie mogła powstrzymać potoku łez, który w ciszy wydobywał się z jej oczu. Nie chciała, aby jej rodzina zobaczyła ją w chwili słabości. Tak bardzo tego nie chciała.
Stojąc na korytarzu i przyglądając się ich wspólnemu zdjęciu, oprawionym ciemną ramką, teleportowała się. Pojawiła się tam, skąd nigdy miała nie wrócić.
★★★
Ciszę w domu rodu Cervantes rozdarł przeraźliwy krzyk orzechowookiego mężczyzny. W bogatej posiadłości pojawił się Albus Dumbledore, który przekazał mu najgorsze z możliwych wieści. Alisson Cervantes nie żyła. JEGO Alisson Cervantes nie żyła.
Długo nie mógł się pozbierać. Łzy nieświadomie wylewały się z jego oczu każdego ranka, gdy widział puste miejsce obok siebie, jak i o każdej innej porze dnia, gdy czuł brak jej obecności przy nim. Larissę zostawił na jakiś czas u swojej siostry, która również odczuwała smutek po śmierci Alisson, jednak był on dużo mniejszy od tego, który czuł Andrew.
Po wielu spędzonych samotnie dniach, w których dużo pił i płakał przyszedł czas na nienawiść. Dumbledore powiedział mu kto był winny śmierci jego ukochanej oraz dlaczego utajniono sprawę. Tak bardzo ich nienawidził...
Postanowił być silny. Dla jego córki, dla Larissy. Musiał o nią dbać i troszczyć się jak o najdroższy skarb. Musiał pracować, aby miała godne życie. Jeszcze tego samego dnia odebrał ją od swojej siostry i za punkt honoru postawił sobie, aby nigdy jej nie zawieść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro