Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter twenty-three

- Wiem, że nie dałeś mi tego dziennika bez powodu. Z drugiej strony miałam urodziny, więc to może dlatego i chcesz. . .

- Możesz nie mówić sama do siebie? - syknął Riddle, idący przed nią. - Zakłócasz moje myśli.

- Bardzo dowcipny się zrobiłeś - powiedziała Larissa niezbyt miłym tonem. Jednak po chwili ciszy jej oczy rozszerzyły się i spojrzała na niego z niedowierzaniem. - Ty jesteś chory, Riddle?

Ślizgon posłał jej ostre spojrzenie, przez które zrozumiała jak zabrzmiało jej pytanie.

- Chodziło mi o ty czy dobrze się czujesz. No wiesz. . . Ty i żartowanie. . .

- Za to zaraz będziesz ty i spotkanie z ziemią. - warknął.

- Oh, Riddle. . . To można różnie interpretować. - powiedziała beztroskim tonem, czym jeszcze bardziej denerwowała chłopaka.

- Spotkanie z Avadą chyba można interpretować na jeden sposób. - syknął wściekle.

- Nie denerwuj się, bo ci żyłka pęknie.

Dobrze wiedziała, że tym kopała sobie grób, jednak wiedziała też, że klasa numerologii była parę metrów od nich i Riddle nie mógł jej nic zrobić.

- Jeszcze się przekonasz, że zbytnia pewność siebie przy mnie gubi, Cervantes. - powiedział wściekle.

Larissa przeklinała na swój za długi język. Nigdy nie mogła sobie odpuścić szansy, aby zirytować Riddle'a. . .

- Dzień dobry! - piątoklasiści usłyszeli donośny głos profesor Carol Vector, wyrywający wszystkich z zamyślań. - Wejdźcie do klasy.

Uczniowie z niechęcią zajęli swoje miejsca w ławkach. Larissa czuła się dość niezręcznie, wiedząc, że zdenerwowany Riddle siedział przy jej boku. Był nieprzewidywalny i nie zdziwiłaby się, gdyby nagle rzucił na nią któreś z zaklęć niewybaczalnych.

- Na dzisiejszej lekcji poznacie swoją cyfrę numerologiczną. Aby to zrobić musicie zapoznać się z informacjami na stronie 113. Na koniec lekcji zbiorę wasze prace, więc radzę się postarać. - obrzuciła klasę surowym spojrzeniem - Na co czekacie?

Larissa wyjęła z torby podręcznik i otworzyła na podanej przez nauczycielkę stronie.

Starannym pismem zapisała "Larissa Allison Cervantes" i wzięła się za liczenie swojej liczby.

Po długim czasie i kilku cichych przekleństwach z jej strony udało jej się obliczyć, że jej cyfrą była siódemka.

CYFRA SIEDEM - spostrzegawcze, bystre siódemki posiadają słabość do ciężkich wyzwań i pracy. Są ciekawe, rozważne, uczone, poważne, żądne wiedzy o wszystkim, co nieznane i tajemnicze.

Postanowiła upewnić się co do swojego wyniku, aby dostać jak najlepszą ocenę. Tak, zdecydowanie była z niego zadowolona. Siódemka - najpotężniejsza cyfra magiczna.

Po wykonaniu zadania zaczęła się nudzić. Do jej głowy wpadła pewna myśl. Skoro do obliczenia wyniku potrzebne były wszystkie imiona i nazwisko, to było to świetną okazją, aby odkryć drugie imię Toma.

Upewniając się, że nie zwracał na nią uwagi, lekko przysunęła się w jego stronę, patrząc mu przez ramię.

Na pergaminie ujrzała zapisane starannym pismem :

Tom Marvolo Riddle

CYFRA JEDEN - jest typem indywidualisty. Jedynki są niezależne, samotne. Nie współpracują, wykonują wszystko samodzielnie. Czasem bywają egoistyczne i dominujące. Są przewodnikami.

- Wszystko się zgadza - parsknęła, zwracając tym uwagę ślizgona.

Riddle spojrzał na nią, unosząc brew w niezrozumieniu.

- "Bywają egoistyczne" - odczytała z jego kartki, którą, gdy tylko zobaczył, że czyta, odsunął w swoją stronę na tyle, na ile tylko mógł.

- Za to twoja cyfra się nie zgadza - syknął - Pani Allison. - dodał kpiąco.

- Jakoś mi się nie wydaje, panie Marvolo - posłała mu mordercze spojrzenie.

- Nie pozwalaj sobie, Cervantes.

- Widzę, że wracamy do nazwisk, Riddle - warknęła, patrząc wyzywająco w jego obojętne oczy.

- Nigdy od nich nie odeszliśmy - powiedział niewzruszony.

★★★

Kolejna lekcja numerologii, kolejny raz przy boku Riddle'a.

Larissa nie wiedziała czemu Merlin ukarał ją siedzeniem z Panem Perfekcją, ale dopiero, gdy profesor Vector oznajmiła, że będą szukali znaczenia swoich imion nawzajem z partnerami z ławki uświadomiła sobie, że Merlin po prostu jej nienawidził.

- Twoje pełne imię to Tomasz czy Tom? - zapytała niby od niechcenia, ale tak naprawdę z myślą o tym, żeby zrobić na złość Riddle'owi, który nie lubił swojego imienia z niewiadomych jej przyczyn.

Ślizgon obdarzył ją chłodnym spojrzeniem, na które przewróciła oczami.

- Udam, że mi odpowiedziałeś - powiedziała, starannie zapisując na kartce "Tom".

Niedługo po tym na pergaminie zapisała notatkę o imieniu chłopaka.

"Tom to osoba ukierunkowana na osobiste spełnienie. Ma dużo różnorodnych talentów i możliwościach w każdej dziedzinie.
We wszystkim co robi Tom widać wolę działania, siłę, przedsiębiorczość oraz kreatywność.
Tom lubi być źródłem zainteresowania i zachwycać otoczenie. Tom bardzo cieszy się z pochlebstw i komplementów.
Niezwykle żywotne, aktywne, dynamiczne, pełne energii.
Tom potrafi oczarować innych swoją osobą i wzbudza zainteresowanie płci przeciwnej."

- Jeśli skończyliście, to wymieńcie się wzajemnie pergaminami. - powiedziała Carol Vector zauważając, że niektórzy już wszystko zapisali i teraz siedzieli bez celu wpatrując się w okna.

Larissa spojrzała na Riddle'a, który bez słowa położył przed nią pergamin ze swoimi zapiskami, co zrobiła również ślizgonka.

Larissa

"Głównymi cechami osoby o tym imieniu są aktywność, silna wola, intelekt oraz towarzyskość. Życie kobiet noszących to imię upływa na zrównoważeniu dwóch cech charakteru - cholerycznego temperamentu ze skłonnością do poświęcania się. Larissa jest bardzo obiektywna, pewna siebie, nie cierpi wszelkich igraszek z uczuciami. Imię to niesie ogromne możliwości oraz posiada wielką moc."

Cervantes szybko odczytała notatkę i ledwo powstrzymała się od skomentowania jej. W końcu w Hogwarcie nie powinni zajmować się jakimiś bajkami dla dzieci, jak to ze znaczeniem imion.

- Co sądzisz o fragmencie "Tom bardzo cieszy się z pochlebstw i komplementów"? - parsknęła śmiechem. - Może też zacznę cię komplementować?

- Nawet nie próbuj, Cervantes - ślizgon spojrzał na nią wzrokiem, w którym widać było ostrzeżenie.

- Twoje oczy brązowe jak orzechy, twoje włosy. . .

- Powiedziałem coś - warknął, przerywając jej.

- Jeju, wyluzuj, Riddle. - przewróciła oczami. - Ja tu z dobrej woli prawię ci komplementy, a ty co?

- Lepiej praw Lancasterowi, na pewno będzie z tego zadowolony. - warknął, a Larissa uśmiechnęła się z satysfakcją.

- Riddle. . . Ty po prostu jesteś zazdrosny. - powiedziała z zadowoleniem.

- Nie mogę być zazdrosny o kogoś, kogo istnienia nie uznaję - syknął, a Larissa w duchu uznała, że wyglądał jak małe, obrażone dziecko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro