Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chapter thirty-two

Mimo tego, że Larissie udało się dotrzeć do Toma (a przynajmniej udało jej się to zrobić bardziej niż komukolwiek innemu), to nie zmieniało to faktu, że taryfa ulgowa Riddle'a względem niej była znikoma.

Po swojej przegranej nad jeziorem, mimo że tak błahej i nic nie znaczącej, ślizgon najzwyczajniej w świecie się na nią obraził. Obraził się niczym małe, pięcioletnie dziecko, które nie dostało zabawki.

Choć tego nie pokazywał, to Larissa była pewna, że poczuł, iż jego męska duma została urażona.

Ślizgonka dobrze pamiętała jego minę, gdy tamtej nocy śmiała się w głos, a on patrzył na nią spod byka.

Mimo wszystko jedno trzeba było przyznać - cały ten "konkurs" był jego pomysłem. Nadal nie do końca wiedziała co go naszło na poprawianie jej humoru w środku nocy, ale ostatecznie udało mu się.

I to właśnie ten czynnik sprawił, że ona też postawiła sobie za cel sprawić, by poprawić mu humor - czy to dobrowolnie czy jednak nie. No, ewentualnie mogła też wymyśleć coś, co dla niej będzie rozrywką, a dla Toma niekoniecznie.

★★★

Idąc po zajęciach do biblioteki, zastanawiała się nad tym co mogłaby robić z Riddle'm. Tak naprawdę nigdy nie planowała tego co miało się wydarzyć, gdy z nim przebywała - zazwyczaj wszystko wychodziło przypadkiem.

On z kolei wymyślił konkurs, który nawet nie przystawał dla prawie dorosłych czarodziejów, tym bardziej takich, którzy chcieli poświęcić życie czarnej magii.

Rzut w dal kamieniem. Niby banalne, a jednak nie mogła powiedzieć, że tego żałowała.

- - 5 punktów dla Gryffindoru za niestosowne zachowanie na korytarzu - powiedziała, zauważając parę całujących się nastolatków. Pewnie nie zwróciłaby na to uwagi, ale po pierwsze - to byli gryfoni, a po drugie - wyrwali ją z zamyślenia.

- Daj spokój, przecież w niczym ci nie przeszkadzamy - rzekł wojowniczo czternastoletni gryfon, dość wysoki, jak na swój wiek.

- Lepiej słuchaj prefekta, Mistle - warknęła. - Przy okazji lepiej zajmij się nauką, a nie czasopismami dla dziewczyn - dodała, wyciągając rękę po gazetę, którą trzymał w dłoni.

- To nie moja, tylko jej - wskazał na rudowłosą dziewczynę, która stała u jego boku i nie odezwała się ani słowem, odkąd zauważyła prefekt Slytherinu.

- W takim razie może ci podziękować za to, że będzie mogła ją odebrać u profesor McGonagall. No chyba, że nie chce, żeby ulubiona opiekunka domu wiedziała o tym, co czyta czternastoletnia dziewczyna - Larissa wskazała na okładkę czasopisma, która ukazywała ubraną w lateksową, wąską szatę czarownicę, która więcej miała odkryte niż zasłonięte. - Miłego dnia - powiedziała na odchodne ze złośliwym uśmiechem.

★★★

Naprawdę nie wiedziała co ją podkusiło, żeby zanieść zarekwirowane czasopismo do dormitorium i je otworzyć, jednak wiedziała, że była to dobra decyzja. Już wiedziała co robili na korytarzu z tą gazetą gryfoni i wydawał jej się to nieodrzeczny, jednak warty zrealizowania pomysł.

W końcu czy ktoś inny mógł pochwalić się tym, że grał z samym Tomem Riddle'm w "Jak dobrze znasz swojego partnera"?

★★★

- Dobrze wiesz, że nie będę cię prosiła - powiedziała Larissa po godzinie próby namawiania Toma na zagranie w grę z czasopisma.

- A co niby teraz robisz? - ślizgon spojrzał na nią kpiąco, odrywając wzrok od czytanej książki.

- Prowadzę operację namówienia cię do zagrania w najprawdopodobniej najfajniejszą grę w jaką kiedykolwiek grałeś.

- Powiedziałem nie i koniec - warknął.

- Boisz się, że przegrasz? - parsknęła Larissa dobrze wiedząc, że to jedyna opcja, aby go namówić.

- Oczywiście, że nie - zmroził ją wzrokiem. - Nie znam takiego słowa jak przegrana.

- Oh, naprawdę? A nie pamiętasz już zawodów w rzucie. . .

- Wyjmuj tą swoją grę - syknął, odkładając na bok książkę i siadając prosto na kanapie na przeciwko niej.

- Łatwo cię sprowokować, Tommy - uśmiechnęła się złośliwie i zanim zdążył się zorientować wcisnęła mu pergamin i pióro do rąk.

- Zasady polegają na tym, że zapisujemy poprawne odpowiedzi. Pytań jest dziesięć - im więcej punktów tym lepiej.

- Podaj lepiej te pytania - powiedział nadal poirytowany Tom.

- 1. Ulubiony kolor partnera,
2. Ulubione słodycze partnera,
3. Ulubiony przedmiot szkolny partnera,
4. Coś, co sprawia partnerowi przyjemność,
5. Zawód, który chciałby wykonywać partner,
6. Bogin partnera,
7. Ulubione zaklęcie partnera,
8. Ulubiony zapach partnera,
9. Zaleta partnera,
10. Wada partnera.

- Łatwe - mruknął pod nosem Riddle. Larissa nie mogła zobaczyć czającego się na jego ustach chytrego uśmiechu.

★★★

- Teraz musisz mi dać swoją kartkę, a ja tobie moją - poinstruowała ślizgonka - Dłonią zakryj wszystkie odpowiedzi, gdy przejdziemy do następnego pytania będziesz mógł je po kolei odkrywać - dodała.

O dziwo chłopak bezproblemowo zrobił to o czym mówiła.

- Pierwsze pytanie było o ulubiony kolor i skłamiesz jeśli powiesz, że źle napisałam.

- Nawet nie wiem CO napisałaś - Tom przewrócił oczami.

- Czarny.

- Nie prawda - powiedział z złośliwym uśmiechem, a ślizgonka spojrzała na niego jak na wariata.

- Ty się nie rozstajesz z tym kolorem, Riddle.

- Co nie znaczy, że nie mogę lubić różu - uniósł brwi w udawanym zdumieniu - Nie wiedziałaś?

- Jakieś ukryte oblicze? A ty co napisałeś mi? - zapytała, nie chcąc nawet komentować głupoty chłopaka.

- Po pierwsze wcale nie ukryte, bo nigdy nie pytałaś, a po drugie to biały - założył ręce za głowę i wygodniej oparł się o kanapę.

- Dobrze - Larissa przewróciła oczami i wpisała dużą jedynkę obok odpowiedzi chłopaka, którą przed chwilą odsłoniła.

- Czyżbym wygrywał? No cóż - Tom spojrzał na czasopismo z pytaniami - Kolejne pytanie było o słodyczach.

- Chyba za bardzo podoba ci się ta gra - powiedziała ślizgonka. Jedno musiała przyznać - nie przemyślała opcji w której to on się dobrze bawi, a ona niekoniecznie. - Oczywiście, że czekoladowe żaby.

Riddle nie potwierdził jej odpowiedzi, ale widziała, że napisał coś na pergaminie - zapewne przyznał jej punkt.

- Moja odpowiedź to cukrowe pióra - spojrzał na nią wyczekująco.

- Strasznie mi przykro, ale to zła odpowiedź - pokiwała głową z udawanym smutkiem. - To kajmakowe eklerki.

- Dalej - uciął Riddle, nachylając się lekko nad kartką - Ulubiony przedmiot.

- Eliksiry - rzucili jednocześnie i oboje zapisali po punkcie.

Oboje odczuwali, że gra powoli stawała się prawdziwą realizacją i choć była jedynie dziecinną zabawą, to dwójka ślizgonów już teraz była pewna, że w ich przypadku nie obierze to żartobliwego kierunku.

- Nowa zasada - powiedział Tom. - Ten kto zdobędzie więcej punktów może w dowolnej chwili wymyślić zadanie dla drugiej osoby.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro