Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

37.

O zdradę chodziło mi o zdradę w love in college :)

Mercy wyszła, Emily i Teddy są w szkole, Julia i Eddie bawią się w salonie, a ja stoję w kuchni i gapie się na naszą sprzątaczke.

Nie Niall, stop! Masz żonę i czwórkę dzieci.

- Coś nie tak, panie Horan? - spytała cicho Lilly.

- Nie...um...znaczy wszystko okej. - uśmiechnąłem się.

- Na pewno? Wyjdaję się pan zakłopotany. - uśmiechnęła się.

- Możesz przestać mówić do mnie pan? To mnie postarza. - skrzywiłem się.

- Dobrze proszę p...Niall. - uśmiechnęła się i podeszła do mnie. Przejechała palcem po moim torsie, a ja przełknąłem głośno ślinę.

- Lilly, co Ty robisz? - spytałem drżącym głosem, gdy dziewczyna przejchała palcem po moim rozporku.

- Ja? Nic. - zaśmiała się.

- Mam żonę. - wymamrotałem.

- Nie musi się dowiedzieć.

***

Jakim ja jestem idiotą! Poszedłem do łóżka z Lilly, a przecież kocham Mercy. Siedziałem na łóżku i miałem twarz schowaną w dłoniach. Jeszcze wczoraj mówiłem, że muszę się pilnować, a dziś co? Przespałem się z dziewczyną, która jest o piętnaście lat młodsza, a do tego mam żonę. Lilly wróciła do sprzątania, a ja siedziałem i myślałem.

- Tu jesteś. - wzdrygnąłem się. Podniosłem głowę i zobaczyłem Mercy. Podeszła do mnie w cmoknęła mnie w usta.

Dopiero co całowałem się z Lilly.

Ale z nią to nie było nic szczególnego.

To Mercy jest kobietą mojego życia.

- Coś się stało? Jesteś jakiś dziwny. - zauważyła.

- Nie, wszystko jest dobrze. - wymusiłem uśmiech.

Jestem idiotą.

***

- Niall, na pewno wszystko dobrze? - spytała Mercy, gdy wieczorem kładliśmy się spać.

Przynajmnien nie byłem takim idiotą, żeby spać z Lilly w łóżku, w którym śpię z Mercy.

- Wszystko jest okej. - uśmiechnąłem się. Złapałem ją w pasie i posadziłem ją na moich biodrach. Miała na sobie moją koszulkę, a pod nią tylko bieliznę. Przygryzłem wargę i spojrzałem na jej twarz. Uśmiechała się do mnie, więc i ja oddałem uśmiech. - Kocham Cię. - powiedziałem patrząc jej w oczy.

Jak ja mogłem jej to zrobić.

- Powtarzasz to odkąd wróciłam do domu. - zaśmiała się.

- Będę Ci to powtarzał do końca życia. - odprałem i podniosłem się na łokciach. Wpiłem się w jej wargi, a w moim brzuchu pojawiło się uczucie, któte towarzyszyło mi przy naszym pocałunku w Paryżu, jako osiemnastolatkowie. Oderwałem się od jej ust i uśmiechnąłem się szeroki. Położyłem się na łóżku i pociągnąłem za sobą Mercy. - Dziś śpimy tak. - powiedziałem i przykryłem nas kołdrą. Oplotłem ją ramionami i złożyłem pocałunek na czubkucjej głowy.

Jestem wszystkim co najgorsze na tym świecie.

XXXX

Zły Niall 😢

Marcelina x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro