35.
Niall opadł na mnie zdyszany. Byliśmy spoceni i zmęczeni. Przeczesałam jego włosy swoją dłonią i próbowałam unormować swój oddech.
- Eddie i Julia muszą iść spać. - odezwałam się.
- Zaraz do nich pójdę. - powiedział i przełknął głośno ślinę. - Kocham Cię. - złożył pocałunek na moim brzuchu. Uśmiechnęłam się i przyciągnęłam go do siebie. Wpiłam się w jego usta, a on oddał pocałunek. - Powtórka? - spytał, a ja w odpowiedzi go pocałowałam.
***
Siedzieliśmy z Niall'em na balkonie i czekaliśmy aż nastanie nowy rok. Co chwilę sprawdzałam zegarek, który teraz wskazywał dwunastą pięćdziedziesiąt osiem.
- Dwie minuty. - powiedziałam w stronę blondyna. Mężczyzna uśmiechnął się i zaczął otwierać szampana. Wlał go do kieliszków i podał mi jednego. Po chwili na niebie pojawiły się petardy, co oznaczało, że zaczął się już nowy rok.
- Szczęśliwego Nowego Roku. - uśmiechnął się Niall.
- Szczęśliwego Nowego Roku. - powiedziałam, a blondyn pocałował mnie. Usłyszałam dzwonek telefonu, więc odsunęłam się od mojego męża i wzięłam urządzenie do ręki. Jak się okazało był to mój brat, który złożył mi życzenia noworoczne. Pożegnałam się z Louis'em i rozłączyłam się. Wsadziłam telefon do kieszeni dresów i poczułam dłonie oplatające mnie w talii.
- Idziemy do sypialni. - powiedział Niall, a ja się zaśmiałam.
- Nie, ja idę wziąć prysznic. - powiedziałam i wuswobodziłam się z jego uścisku. Weszłam do sypialni, a moje ciało ogarnęło przyjemne ciepło.
- Mam lepszy pomysł. - w pomieszczeniu pojawił się Niall. - Zaraz wracam. - powiedział i cmoknął mnie w czoło. Wyszedł z sypialni, a ja westchnęłam ciężko i usiadłam na łóżku. Uśmiechnęłam się lekko i opadłam na miękką pościel. Czekałam na Niall'a dość długo, ale po chwili zjawił się i wziął mnie na ręce.
- Puść mnie, jestem ciężka. - zaśmiałam się. Blondyn zaśmiał się i wszedł do łazienki. Postawił mnie na ziemi, a ja otworzyłam szeroko oczy. Wanna była napełniona wodą z pianą, w okół niej były świeczki, a na tacy leżał szampan. - Jesteś nienorlany. - powiedziałam.
- Rozbieraj się i wskakuj. - powiedział i cmoknął mnie w policzek. Zaśmiałam się i odwróciłam w jego stronę. Nachylił się i zaczął mnie całować. Moje ręce powędrowały na jego koszulkę i złapałam jej brzeg. Ściągnęłam ją z niego, a on nie pozostał mi dłużny. Przywarł so mnie ustami i ściągnął moje dresy. Po chwiki pozbyłam się jego spodni, ściągnęliśmy bieliznę i weszliśmy do wanny. Usiadłam między jego nogami i oparłam się o jego tors. Kreśliłam wzory na jego udzie, a on składał małe pocałunki na moich ramionach i szyi. - Kocham Cię, wiesz? - zaśmiałam się.
- Też Cię kocham.
XXXX
Taki krótki rano :)
Postanowiłam, że zrobię maraton w weekend :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro